Reklama

Piękno jest jak Ferrari

Grała u Francisa Forda Coppoli, Terry’ego Gilliama, Gaspara NoEgo i Spike’a Lee, a w maju zaczyna zdjęcia do nowego filmu Emira Kusturicy. Monica Bellucci to najpopularniejsza włoska aktorka od czasu Sophii Loren. Widzowie pokochali ją za naturalność, temperament i piękno w rozmiarze 40.


Z wiekiem staję się coraz piękniejsza - mówi Monica Bellucci. 48-letnia aktorka, która wciąż jest symbolem seksu, nie ukrywa, że najbardziej lubi w sobie oczy oraz... duży biust i szerokie biodra. - Czasem słyszę, że gdyby nie ładna buzia i ponętne kształty, nie trafiłabym do filmu. I to prawda! Ale nie mam zamiaru przepraszać za moją urodę - stwierdziła niedawno w angielskim dzienniku "Daily Mail". Po czym dodała: - Piękno jest jak Ferrari: musisz wiedzieć, jak je prowadzić. Jeśli tego nie potrafisz, uderzysz prosto w mur i zginiesz. Wyglądem zachwycała już jako nastolatka.

Reklama

Mieszkała w małym, niespełna 40-tysięcznym miasteczku Città di Castello w Umbrii, a w weekendy jeździła po kraju, pracując jako modelka. Chciała w ten sposób zarobić na studia prawnicze, które dla ukochanej jedynaczki wymarzył sobie ojciec Luigi Bellucci, właściciel firmy transportowej. Posłuszna córka zdała egzamin, ale z zajęć na uniwersytecie w Perugii zrezygnowała już po pierwszym roku. Zdecydowała, że woli poświęcić się modelingowi. W 1988 r. przeniosła się do Mediolanu, podpisała kontrakt z Elite Model Management i zaczęła reklamować między innymi markę Dolce & Gabbana. Dziś przyjaźni się z projektantami. - Lubię ich ubrania, bo widać w nich inspirację włoską kinematografią, filmami Felliniego i Rosselliniego oraz takimi aktorkami jak Sophia Loren czy Gina Lollobrigida. Co prawda od lat mieszkam w Paryżu, ale jestem stuprocentową Włoszką, więc kocham wszystko, co pochodzi ze słonecznej Italii - twierdzi.

Życie w Mediolanie toczyło się w szalonym tempie. Już po roku Monica wyszła za mąż za fotografa Claudia Carlosa Bassa i zagrała w swoim pierwszym filmie "La riffa" (1991, reż. Francesco Laudadio). Zauważył ją tam Francis Ford Coppola i powierzył rolę narzeczonej wampira w "Draculi" (1992). Włoszka wystąpiła w doborowym towarzystwie: Gary’ego Oldmana, Anthony’ego Hopkinsa, Keanu Reevesa i Winony Ryder. Produkcja odniosła komercyjny sukces i już wydawało się, że drzwi do Hollywood stoją przed Bellucci otworem, jednak propozycje aktorskie wcale się nie posypały. Przez kilka kolejnych lat grała głównie epizodyczne i drugoplanowe role we włoskich filmach.

Nie miała też szczęścia w miłości - po czterech i pół roku rozwiodła się z Bassem. Punktem zwrotnym, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, okazał się film z 1996 r. "Apartament" Gilles’a Mimouniego. Bellucci zagrała tam dawną kochankę głównego bohatera, w którego wcielił się Vincent Cassel. Aktorów połączyły prawdziwa namiętność i nominacja do Cezara. Francuskiego odpowiednika Oscara Monica odbierała już z nowym partnerem u boku. Cassel i Bellucci są razem od 17 lat, ale aktorka przyznaje, że stanowią parę indywidualistów. Nie mają nawet wspólnych znajomych.

- Wiem, że Vincent wyobraża sobie życie beze mnie. Ja też wyobrażam sobie życie bez niego. Oczywiście, mam nadzieję, że nasz związek będzie trwał jak najdłużej, ale w życiu nie ma nic pewnego - mówi aktorka, która dwa lata temu wywołała burzę wyznaniem, że jej małżeństwo jest "otwarte". - Żyjemy z Vincentem jak cyganie, wiecznie w podróży. Czasem długo się nie widujemy. Nie mogę oczekiwać fizycznej wierności od mężczyzny, gdy nie ma mnie przy nim dwa miesiące. Zresztą nie uważam, żeby wierność była ważna. Dla mnie liczy się wsparcie drugiej osoby - twierdzi aktorka.

Zapytana przez "The London Times" o to, jak sobie radzi z zazdrością, odpowiedziała: - Nie pytam Vincenta, co robił, kiedy mnie nie było, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Gdy ich małżeństwo przechodziło kryzys, uznali, że ponownie zbliżyć ich do siebie może dziecko. Monica urodziła córkę Devę w wieku 39 lat. - Wiele rzeczy robię późno. Tak samo jest z macierzyństwem. Jednak wcześniej nie byłam gotowa na dziecko. Chciałam korzystać z życia i realizować się zawodowo. Poza tym byłam przyzwyczajoną do samotności jedynaczką, egoistką mającą problem z budowaniem bliskości. Nie wiedziałam, czy potrafię poświęcić się dziecku. Narodziny Devy to była dla mnie szybka lekcja dorastania.

Kolejna córka, Léonie, przyszła na świat przed 46. urodzinami aktorki. Tej ciąży Monica nie zniosła tak dobrze jak poprzednią. - Cały czas źle się czułam, a po porodzie było jeszcze gorzej. Chodziłam po domu w rozciągniętym dresie, z kołtunem na głowie i powoli wpadałam w depresję. Nie wiem, czy bym z tego wyszła, gdyby nie pomógł mi Vincent. Z mężem spotykała się na planie kilkakrotnie, między innymi w kontrowersyjnym obrazie "Nieodwracalne" Gaspara Noego (2002). Krytyka zachwyciła się filmem, ale widzowie wychodzili z kina oburzeni - wszystko przez kilkunastominutową, bardzo realistyczną scenę gwałtu, w której ofiarę gra właśnie Bellucci. - Nie sądzę, by amerykańska aktorka jej klasy odważyła się na coś takiego. Monica ma jaja - komentował Noé, a prasa donosiła: "Dotąd była ozdóbką ekranów - teraz zabłysła w dojrzałej, dramatycznej roli".

O Włoszkę szybko upomniało się Hollywood: wkrótce wystąpiła w kontynuacji trylogii "Matrix" braci Wachowskich (2003), "Pasji" Mela Gibsona (2004) i "Nieustraszonych braciach Grimm" Terry’ego Gilliama (2005). Jednak amerykańska przygoda nie trwała długo, aktorka wróciła do kina europejskiego. - Imponują mi energia i szybkość życia w Stanach, jednak nie umiałabym tam żyć - tłumaczyła swoją decyzję. I choć mówi, że teraz priorytetem jest dla niej wychowanie dzieci, nie zwalnia tempa i gra w dwóch, trzech filmach rocznie.

Niedawno mogliśmy ją oglądać w świetnym "Czasie nosorożca" Bahmana Ghobadiego, gdzie zagrała Irankę uwięzioną podczas rewolucji islamskiej, a w tym miesiącu zaczyna zdjęcia do "Miłości i wojny" Emira Kusturicy, który wraca do reżyserii po kilku latach przerwy. Na festiwalu w serbskiej Mokrej Gorze Bellucci, pytana o nowy projekt, stwierdziła: - Lubię się starzeć. Im więcej mam zmarszczek, tym ciekawsze role dostaję. 

Iga Nyc

PANI 5/2013




Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Dowiedz się więcej na temat: aktorka | kino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy