Reklama

Psycholog: Blue Monday to tylko pretekst

Myślę, że zwyczajnie nie przygotowujemy się do poniedziałku. To trochę podobnie jak powrót z wakacji do pracy bez dnia przerwy - bywa szokiem - mówi psycholog Dorota Minta /123RF/PICSEL

- Przyznam, że zdarzali się pacjenci, którzy będąc w terapii pytali mnie o efekt tego feralnego poniedziałku, ale zawsze starałam się im opowiedzieć o kulisach całej sprawy, podesłać linki do poczytania. To bywa taki trochę pretekst do szukania usprawiedliwień, do rezygnacji z brania odpowiedzialności za siebie, za swoją kondycję psychiczną i własne działania - mówi w rozmowie ze Styl.pl psycholog Dorota Minta.

Gdy pierwszy raz usłyszała pani o Blue Monday, to pamięta pani, co sobie wtedy pomyślała?

Dorota Minta, psycholog: Zaczęłam czytać, pytać, aż w końcu traktowałam to jak anegdotę. Ale mam poczucie, że taka informacja mogła dla wielu z nas mieć charakter samospełniającej się przepowiedni, przez co faktycznie wpadamy w dół.

Dziś wiemy, że naukowcy obalili teorię o tym rzekomo najbardziej depresyjnym dniu w roku. Ale czy w swojej pracy spotykała pani ludzi, którzy właśnie tego dnia częściej niż zazwyczaj zwracali się do pani z prośbą o poradę?

Reklama

- Przyznam, że zdarzali się pacjenci, którzy będąc w terapii pytali mnie o efekt tego feralnego poniedziałku, ale zawsze starałam się im opowiedzieć o kulisach całej sprawy, podesłać linki do poczytania. To bywa taki trochę pretekst do szukania usprawiedliwień, do rezygnacji z brania odpowiedzialności za siebie, za swoją kondycję psychiczną i własne działania. Sam Blue Monday nie był pretekstem do umówienia wizyty.

Criff Arnall, brytyjski psycholog, opracował wzór równania, z którego wynikało, że trzeci poniedziałek stycznia - tzw. Blue Monday - to najbardziej depresyjny dzień w roku. Naukowiec wziął po uwagę pogodę, sytuację finansową i brak realizacji postanowień noworocznych. Skoro już wiemy, że jego teoria była błędna, to czy faktycznie któryś z wyżej wymienionych czynników może spowodować u nas w danym dniu niskie samopoczucie, a wręcz depresję?

- Zawsze namawiam i pacjentów i inne osoby do tego, żeby nie robić postanowień noworocznych. Zima, brak słońca, to nie jest najlepszy czas na wprowadzanie zmian w naszym życiu. A ja sama nie wierzę w magię daty. Zdecydowanie lepiej stawiać sobie cele na każdy miesiąc, a nie na cały rok, a zdecydowane zmiany zostawić na kwiecień, kiedy wiosna dodaje nam energii.

Mimo to dla większości z nas poniedziałek to najgorszy dzień w tygodniu. Dlaczego tak bardzo nie lubimy poniedziałków?

Myślę, że zwyczajnie nie przygotowujemy się do poniedziałku. To trochę podobnie jak powrót z wakacji do pracy bez dnia przerwy - bywa szokiem. Zostawmy sobie intensywne życie na piątek i sobotę, a niedzielę zróbmy bardziej chili, wyciszmy się, zrelaksujmy, zadbajmy o sen i może też o solidny spacer, a poniedziałek będzie bardziej znośny.

Mimo wszystko wielu z nas w okresie jesienno-zimowym odczuwa bardzo duży spadek samopoczucia. Znam to z własnego przykładu, bo najchętniej jesień i zimę po prostu bym przespał. Można temu jakoś zaradzić?

W naszej szerokości geograficznej cierpimy z powodu braku światła. Nie spowalniamy na zimę jak przyroda, czy nasi przodkowie. Dalej żyjemy aktywnie. To wywołuje u wielu osób "bunt" organizmu, który woła o zwolnienie. Może trochę faktycznie spróbujmy zwolnić? Warto też zadbać, pomimo pogody o spacery. Jest mnóstwo badań, które udowodniły, że spacer, szczególnie w towarzystwie, wpływa bardzo pozytywnie na naszą psychikę, wręcz zapobiega obniżeniu stanom złego nastroju. Ale też podpatrujmy np. Skandynawów, którzy doświetlają się choćby stawiając lampy imitujące światło słoneczne w oknach, zapalajmy świece - chyba warto sięgnąć po duńskie "hygge".

Istnieje pojęcie "chandra jesienna" lub "depresja jesienna". Możemy faktycznie mówić o depresji sezonowej? Jeśli tak, to czym ona różni się od tej "ogólnej" depresji?

Są osoby bardziej wrażliwe, które faktycznie gorzej znoszą brak światła, zmianę pogody. Można szukać rozwiązań w działaniach o jakich wspomniałam, ale jeżeli ten obniżony nastrój się przedłuża, trwa 2-3 tygodnie, warto skorzystać z pomocy psychoterapeuty.

Czy postanowienia noworoczne, o których rozmyślaliśmy na długo przed nowym rokiem, mówiąc sobie, że tym razem na pewno zaczniemy je realizować, a które nawet nie zaczęły być przez nas realizowane lub szybko przestały być, mają zły wpływ na nasz stan psychiczny? Czy dla własnego zdrowia psychicznego powinniśmy zrezygnować z tworzenia listy postanowień noworocznych?

- Zdecydowanie brak światła jest w naszej szerokości geograficznej problemem, wywołuje często zmęczenie, obniżenie nastroju. To nie jest dobry czas na robienie długich list. Zdecydowanie lepiej jest wyznaczać sobie 2-3 cele i to najlepiej na krótki czas. Kiedyś użyłam takiego porównania, że nasze postanowienia powinny być jak koraliki, nawlekane po 2-3 w każdym miesiącu. Wtedy możemy skończyć rok z niezłym sznurem.

Dlaczego w ostatnich latach depresja dotyka tak dużą część społeczeństwa? Faktycznie jest tak, że dziś ludzie są bardziej narażeni na tę chorobę, a jeśli tak, to dlaczego, czy może ludzie zawsze w takim stopniu byli narażeni na depresję, ale nie mówiło się o tym, bo środki masowego przekazu nie były rozwinięte tak jak dzisiaj?

- Myślę, że tempo życia, środowisko, w którym żyjemy, natłok informacji znacząco przyczyniają się do zwiększenia występowania depresji. Doszliśmy już chyba do takiego momentu, że nie możemy milczeć o słabej kondycji psychicznej Polaków. Za dużo, za szybko - może to chwila na przyjrzenie się filozofii slow life? Moim zdaniem tak.

Covid, inflacja, krótko mówiąc - brak stabilizacji i pewnego jutra - to dziś bolączki wielu Polaków. Czy to może doprowadzić do depresji i jak powinniśmy radzić sobie z tym stresem wynikającym właśnie z obecnej sytuacji w naszym kraju i na świecie?

- Paradoksalnie COVID ze swoimi długofalowymi skutkami wywołał dyskusję o kondycji psychicznej ludzi w różnym wieku. Niestety w długiej perspektywie będziemy się mierzyć z problemami zaburzeń zdrowia psychicznego, szczególnie u ludzi młodych, którzy najgorzej znieśli zawirowania ostatnich dwóch lat. Ale mam nadzieję, ze jednocześnie, właśnie dzięki mediom zaczniemy bardziej dbać o nasz dobrostan. Widać to choćby po tym, co piszecie państwo, ale też w działaniach wielu organizacji, czy w ofercie wsparcia psychicznego, które jest oferowane przez wiele firm.

- Mam przekonanie, że musimy świadomie dbać o naszą kondycję psychiczną, jakość życia. Ale zawsze w sytuacji trudnej warto skorzystać ze wsparcia fachowców: psychoterapeutów czy psychiatrów.

Zobacz także:

Cierpisz z powodu FOMO? Rozwiązaniem okazuje się... JOMO!

Anna Kurek-Przybilski: Norwegowie dbają o to, co jest wspólne

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: stres | psychologia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama