Reklama

​Kosmiczna "Pasja" Pendereckiego

Futurystyczne wnętrze największej kopuły Alvernia Studios, okrągła scena z orkiestrą i solistami, przed nimi dyrygent - Krzysztof Penderecki. Wokół publiczność, pośród niej chóry. Nad nimi przenikające się obrazy partytur, wykresy fal mózgowych kompozytora, wersety średniowiecznych hymnów i psalmów.

Legendarny utwór sprzed 50 lat - "Pasja wg św. Łukasza" w prapremierowej inscenizacji Grzegorza Jarzyny - zyskał wczoraj niemal kosmiczny wymiar. Spektakl towarzyszący Festiwalowi Misteria Paschalia zorganizowany został przez Narodowy Instytut Audiowizualny, Miasto Kraków, Miasto Katowice, Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Instytucję Kultury Katowice Miasto Ogrodów jako podsumowanie Krajowego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011.

Wzięli w nim udział: Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia, Chór chłopięcy Pueri Cantores Sancti Nikolai oraz Aukso Orkiestra Kameralna Miasta Tychy. W partiach solowych usłyszeliśmy wybitnych śpiewaków - Iwonę Hossę (sopran), Thomasa E. Bauera (baryton) i Piotra Nowackiego (bas). W rolę Ewangelisty wcielił się Lech Łotocki, a całością dyrygował sam kompozytor - Krzysztof Penderecki.

Reklama

Inscenizacja Grzegorza Jarzyny w prosty, właściwie ilustracyjny sposób opisała kosmos muzyki Pendereckiego. Stąd wybór przypominającego planetarium studia, wizualizacje encefalogramów kompozytora słuchającego swego utworu i chęć przeniknięcia w jego umysł. Już sama forma "Pasji" dla Grzegorza Jarzyny miała znaczenie kosmogeniczne - przed spektaklem przyznał, że widzi w niej coś kulturowo pierwotnego, coś wręcz mitycznego. Do całości podszedł subtelnie, podkreślając obrazem i skromnym aktorskim gestem symbolikę utworu, wciągając publiczność niemal w proces twórczy. Chór i soliści z zamalowanymi - jakby zaklebnowanymi różnymi kolorami - ustami.

Scena i widownia na planie koła, obracające się nad nimi wizualizacje. Wszyscy wciągnięci w muzyczny wir. "Pasja" - mimo że upłynęło już pół wieku od jej powstania - wciąż robi ogromne wrażenie. Pisana przez 29-letniego kompozytora, w latach 1963-65 na zamówienie niemieckiego radia Westdeutscher Rundfunk z okazji 700-lecia katedry w Münster, była wówczas śmiałą odpowiedzią na nieoficjalny zakaz pisania muzyki sakralnej, uczczeniem milenium Chrztu Polski. Dziś tego utworu słucha się bardziej "muzycznie" niż "historycznie".

"Pasja" wciąż intryguje dramaturgią, mistrzowsko zakomponowanymi chórami i kontemplacyjną aurą. Odnajdziemy w niej różne muzyczne światy - zarówno melodie chorału gregoriańskiego, jak i wiele XX-wiecznych technik: dwunastotonowość (dodekafonię), aleatoryzm (swoboda wykonawcza), sonoryzm (nowe barwy i brzmienia). Wszystko ułożone tak, by słuchacz stał się prawdziwym świadkiem - uczestnikiem misterium Męki Pańskiej: od modlitwy Jezusa w Ogrojcu, przez pojmanie, wielką scenę sądu, Drogę Krzyżową na Golgotę aż po śmierć.

W tok wydarzeń wciąga go pasyjny tłum tzw. turba. Raz są to zwolennicy Chrystusa, raz faryzeusze - ich śpiew jest żywiołowy, wyjątkowo intensywny. Jarzyna potęguje to wrażenie rozmieszczając chóry między publicznością (choć obaj z kompozytorem obawiali się, jak ten utwór zabrzmi w studio filmowym praktycznie bez pogłosu, dzięki takim zabiegom i odpowiedniemu nagłośnieniu udało się uzyskać przestrzenny efekt). Chcąc jednak wniknąć w głąb umysłu twórcy, pokazał w wizualizacjach proces powstawania partytury, Pendereckiego szkicującego na przesuwającej się taśmie papieru schemat utworu. Przeniósł ciężar uwagi z pasyjnego misterium - na misterium twórcy, który kiedyś zmierzył się z dziedzictwem Bacha, ale do dziś mierzy się z samym sobą.

Krzysztof Penderecki często wspomina, że do napisania utworu natchnął go między innymi posąg św. Krzysztofa w katedrze w Münster. Pasja zapoczątkowała nie tylko światową karierę kompozytora, ale i nowy styl w jego muzyce. Jest też utworem niezwykle osobistym - napisana dla żony Elżbiety, dała też imię ich synowi. I choć od dawna Penderecki przymierza się do napisania drugiej Pasji - wg św. Jana, to jednak to odkłada. Przecież w muzycznym kosmosie - jak pokazał spektakl w Alvernia Studios - Pasja Łukaszowa  wciąż trwa.

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy