Reklama

Przekręty Michała Rusinka

"Jak robić przekręty. Poradnik dla dzieci" Michała Rusinka jest kolejną, po "Jak przeklinać. Poradnik dla dzieci", książką poświęconą zabawnym słowom wymyślanym przez dzieci. Autor zebrał ponad cztery tysiące słów przekręconych przez dzieci, a na ich podstawie napisał zbiór wierszyków.

- Oczywiście tytuł jest prowokacyjny i wielu rodziców bulwersuje, ale mogą spać spokojnie, ponieważ książka jest wyłącznie pewną prowokacją i właściwie zachęca dzieci nie tyle do robienia przekrętów i do przeklinania, co do zabawy językiem - mówi Joanna Olech, graficzka, ilustratorka, autorka książek dla dzieci i młodzieży.

- "Jak robić przekręty. Poradnik dla dzieci" właściwie jest konsekwencją konkursu, który Michał Rusinek zadał na antenie telewizyjnej rodzicom i dzieciom. Mianowicie poprosił ich, żeby przytoczyli te trudne wyrazy z dziecięcego języka, które zdarzało im się przekręcać. To są z reguły przekręty zabawne i posiłkując się tymi wyrazami Michał ułożył kilkanaście kapitalnych krótkich wierszyków - opowiada Joanna Olech.

Reklama

Ksiądz chrabąszcz i Poncjusz Pirat

- Wszyscy robimy przekręty i w każdej rodzinie gdyby tak poszukać, znalazłyby się jakieś przekręty - przekonuje Michał Rusinek. - Znam taką rodzinę, w której uparcie utrzymywano, że nie tyle nie leje jak z cebra, ile leje jak zebra. Natomiast w mojej rodzinie, to podobno ja wymyśliłem to określenie, na taki nieokreślony typ serka - twarożku, w którym są rzodkiewki, szczypiorek, cebulka i coś tam jeszcze i to się po prostu nazywało "papciarz". Wszyscy wiedzą co to jest "papciarz". "Papciarz" jest klasycznym przekrętem.

Jednym z ulubionych przekrętów Joanny Olech jest "flinstonoszka": "Ponieważ wiadomo, że kultura masowa, kreskówki są tak obecne w głowach naszych dzieci, że zwykła listonoszka, w głowie dziecka, staje się flinstonoszką od Flinstonów, od ulubionych bohaterów kreskówki". Innymi, które przypadły jej do gustu są te z "kącika katechetycznego", gdzie pojawia się … ksiądz chrabąszcz w miejsce proboszcza i Poncjusz Pirat.

Ja-grys, ty-grys

- Zadziwia wielość, różnorodność, wieloaspektowość wyrazów tworzonych przez dzieci, ale także świeżość, swobodna interpretacji, które tworzy Rusinek. Jeśli rodzice krzyczą: "umyj te ręce", równie dobrze mogą mówić" "załóż te-nisówki", dlaczego te-nisówki, a nie tamte - analizuje dr Artur Czesak z Instytutu Języka Polskiego PAN.

- Odrobina dobrego humoru wynikająca z przekrętów, jest czymś, czego nam potrzeba. Kiedy pójdziemy latem na grzybobranie, obyśmy nie znaleźli muchorowika. Wszystkie nowo tworzone wyrazy, albo wyrazy dostrzeżone w innych wyrazach jak ja-grys, ty-grys jak wagarz, czyli bagaż wakacyjny, jak serek zwędzony, jak giełda starości to przede wszystkim pretekst do słuchania dzieci, do rozmawiania z dziećmi, ta książka jest bardzo prorodzinna - mówi.

Pięknaś ino po kolana

- Wśród dziecięcych przekrętów, moje ulubione to są katechetyczne albo religijne, bo język religijny ma to do siebie, że jest szalenie hermetyczny i dziecko w zetknięciu z nim, słyszy tam zupełnie coś innego. Pewna moja znajoma, w czasach kiedy msze odprawiało się jeszcze po łacinie, zamiast "rex tremandae maiestatis" słyszała, a nawet śpiewała - bo śpiewała w chórze: "excremente maiestatis" - mówi autor książki.

- Natomiast jeśli chodzi o polskie, to prym wiodą oczywiście kolędy i okazuje się, że nie "gdy śliczna panna", ale "gdy śliczna panda syna kołysała". Na przykład w Krakowie jest kościół wariacki, a nie kościół Mariacki. Natomiast w jakiejś pieśni maryjnej dziecko usłyszało zamiast: "pięknaś i niepokalana", "pięknaś ino po kolana". Nie wiem jak to sobie wyobrazić.

- "Poradnik jak robić przekręty" jest książką wielką, piękną, wielofunkcyjną - mówi dr Artur Czesak. - Gdyby istniały w naszej ojczyźnie tylko przekręty takie jak dziecięce, byłoby dużo lepiej, a bez przekrętów bardziej dorosłych żyłoby nam się może trochę przyjemniej, jaśniej i klarowniej.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy