Reklama

Włosi. Życie to teatr

Włoska teatralność, tak dobrze znana z filmów Felliniego, stanowi główny wątek, za którym podąża Maciej A. Brzozowski, próbując stworzyć zbiorowy portret tej trudnej do zaszufladkowania nacji.

Akt I, odsłona I, miejsce akcji dobrze znane: Republika Włoska, Włochy, Italia, Bel Paese. Bohaterowie: Włoszki i Włosi we wszystkich sytuacjach, w których najpełniej ujawnia się ich narodowy charakter.   

"Włosi. Życie to teatr", kolejna książka z serii Spectrum Poleca, napisana została w przekornej polemice z powszechnym wyobrażeniem o tym, co sprawia, że coś jest lub nie jest typowo włoskie. Autor poznaje Włochy i Włochów od wielu lat, przygląda się ludziom, temu, jak się ubierają i jak mówią, ich zachowaniom tam, gdzie są w swoim żywiole - na piazza, starych zatłoczonych uliczkach miast, w trattoriach i kawiarniach.

Reklama

To właśnie tu, w życiu prywatnym i publicznym, ujawniają bowiem cechy wspólne, łatwo rozpoznawalne w sposobie bycia, niepowtarzalnym stylu, stosunku do jedzenia i kuchni, które odróżniają ich od wszystkich innych. O tych właśnie specyficznie włoskich cechach i o tym, co przyniosły samym Włochom i dały światu, pisze Maciej A. Brzozowski.  

I dodaje na koniec "Moje Włochy", coś, czego nie znajdziemy nigdzie indziej, a co w jego kontaktach z Włochami okazało się niepowtarzalne: konkretni ludzie, książki i filmy, miejsca, ich koloryt, zapach i smak prostych potraw.  

"Włosi. Życie to teatr" to napisana błyskotliwie i z humorem barwna opowieść, w której nic nie jest takie, jakie się wydaje - Włochy są przecież także jeszcze jedną piękną iluzją.    

Maciej A. Brzozowski, italianista z zamiłowania i wykształcenia. Tłumacz literatury i filmów włoskich. Włochy poznał akademicko w czasie studiów, zawodowo w ciągu dwunastu lat pracy w koncernie Fiat, prywatnie podczas niezliczonych podróży po prawie całym Półwyspie Apenińskim. Nadal odkrywa nowe niezwykłe miejsca, fascynujące potrawy i genialne wina. We Włoszech zakochany na zabój, we Włochach z umiarem, co pozwala mu z dystansem i życzliwą ironią obserwować i komentować ich obyczaje. Gdyby mógł, jako dr Jekyll mieszkałby nadal w Polsce, ale jako Mr Hyde - na Sycylii, najchętniej gdzieś koło Palermo.

Styl.pl/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Włochy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy