Reklama
Na każde urodziny dostaje milion róż

Historia Ałły Pugaczowej

Ceniły ją sowieckie władze, kochali zwykli obywatele Kraju Rad. Także nad Wisłą Ałła miała tłumy oddanych wielbicieli.

Podobno jej imię oznacza ulubienicę ludu. W tym przypadku okazało się prorocze. Jak wspomina jej szkolny kolega, nazywano ją rudym porucznikiem. Nie przykładała się do matematyki i biologii, za to z psikusów miała celujący. Gdy okazywało się, że tablica jest wymazana świecą albo kreda rozpada się nauczycielowi w palcach, bo zmoczono ją wodą, wiadomo było, że stoi za tym Ałła. Chciała zostać dziennikarką, w końcu ukończyła dyrygenturę i reżyserię estradową. Nauczyciele byli pełni podziwu dla jej talentu, ale charakter uczennicy przyprawiał ich o ból głowy.

Reklama

Po jednej z awantur wybiegła z gabinetu dyrektora szkoły, krzycząc: "Jeszcze pan usłyszy o Pugaczowej!".

Występowała w zasłonie

Rzeczywiście, usłyszał. I to cały świat.

W 1975 r. wygrała Międzynarodowy Festiwal Piosenki "Złoty Orfeusz" w Słonecznym Brzegu i nagrała płytę. Krążek z trzema piosenkami sprzedał się w 15 mln egzemplarzy. Rok później wystąpiła przed sopocką publicznością, a w 1978 r. wygrała Festiwal Interwizji. Niewiele jednak brakowało, a nie dotarłaby na miejsce. Spóźniła się na samolot. W kolejnym nie było już miejsc. "Polscy piloci ulitowali się nade mną i wzięli do swojej kabiny - wspominała piosenkarka. To jednak nie był koniec kłopotów. - Wysiadłam na lotnisku, a tam nikogo. Podbiegają taksówkarze, a ja - wielka gwiazda - nie mam pieniędzy, tylko wódkę i szampana w torbie. Poszłam do bagażowych i powiedziałam: »Jestem piosenkarką z Rosji. Wymyślcie coś, pomóżcie«. A oni, że proszę bardzo, tylko muszę się z nimi napić. Wypiliśmy. Powiedziałam, że mam szampana. A oni, że wypijemy go, jak już będę wracać z nagrodą - wspomina. - Co to byli za ludzie! W drodze powrotnej oczywiście rozpiliśmy szampana ze znajomymi z lotniska".

Sopocka publiczność oklaskiwała nie tylko wielki talent gwiazdy, ale także jej kreację, której ważnym elementem była charakterystyczna, rozwichrzona fryzura. I to właśnie z jej powodu Ałła nie dotarła na czas na lotnisko. Krawcowa gwiazdy wspomina, że gdy popędziła do Pugaczowej, by zaprezentować swe dzieła (obie dowiedziały się o wyjeździe zaledwie na trzy dni przed nim!), drzwi otworzyło jej... czupiradło. Fryzjerzy zrujnowali artystce włosy, zbyt długo trzymając na nich farbę. Na szczęście piosenkarka była zaprawiona w bojach i takie drobiazgi nie powstrzymywały jej przed wyjściem na scenę.

W trakcie kariery zdarzyło jej się nawet wystąpić w zasłonie, gdy nie dojechała na czas garderoba. Gdy chciała wystąpić, nic nie było w stanie jej powstrzymać. Wbrew zakazowi władz pojawiła się na koncercie dla ofiar katastrofy w Czarnobylu, a jako honorarium przyjęła... zapalniczkę. Do niskich stawek była przyzwyczajona - władza ludowa jej nie rozpieszczała. Jak wspomina, za koncert dostawała 22,5 rubla. Przekonała się dobitnie, jak nędzne to pieniądze, gdy zaproszono ją do Stanów Zjednoczonych. Zapytana o gażę, rzuciła - jak mówi, dla śmiechu - kwotę 1000 dolarów, a organizatorzy nawet nie mrugnęli okiem.

Gdy koncertowała z Udo Linderbergiem lub współpracowała z byłymi muzykami Abby, Barrym Manilowem czy Julio Iglesiasem, zarabiała już prawdziwe pieniądze. Inwestowała je mądrze. Pod szyldem AB (Ałła Borisowna) sprzedawała chipsy, czasopismo, buty, odzież i perfumy. Uruchomiła również własną rozgłośnię radiową - Radio Ałła. W ostatnich latach jej majątek powiększył się znacznie także dzięki udziałowi w talent show "Fabryka gwiazd" i rosyjskiej edycji programu "Gwiazdy tańczą na lodzie".

Do pięciu razy sztuka?

Umiała też zapewnić sobie nagłówki w plotkarskiej prasie. W 1969 r. w wieku 20 lat powiedziała sakramentalne "tak" Mykołasowi Orbakasowi - tylko dlatego, że wróżka zapewniła ją, że wyjdzie za pierwszego mężczyznę, którego spotka, i że owocem ich związku będzie syn. Małżeństwo zakończyło się po 4 latach, a Ałła urodziła córkę Kristinę, która też została piosenkarką i dzisiaj jest w Rosji prawie tak znana jak jej matka.

Kolejnymi wybrankami gwiazdy byli Aleksandr Stefanowicz, Jewgienij Bołdin, dwukrotnie młodszy od niej Filipp Kirkorow, a w 2011 r. poślubiła o 27 lat młodszego aktora i piosenkarza Maksima Gałkina. W wieku 64 lat kolejny raz została matką. Bliźnięta urodziła surogatka. Prasa donosiła, że w Rosji taka "usługa" może kosztować nawet 700 tys. złotych. Gwiazda miała jednak z czego zapłacić. Magazyn "Forbes" wycenia jej majątek na 100 mln euro.

Jest najlepiej sprzedającą się żyjącą artystką (300 mln płyt!). Potrafi jednak nie tylko zarabiać, ale i się dzielić. Słynie z tego, że pomaga początkującym artystom. 15 kwietnia, dzień jej urodzin, Rosjanie nazywają żartobliwie "pugaciewnik". Tego dnia w radiu na okrągło nadawana jest jej piosenka "Milion purpurowych róż", a gwiazda otrzymuje od swych wielbicieli właśnie tyle czerwonych kwiatów (choć, jak twierdzi, woli żółte).

Jak mówiła Julia Tymoszenko, była premier Ukrainy: "Jeśliby dziś w dowolnym miejscu byłego ZSRR spytać: »Kto stoi na czele ONZ? Kto był pierwszym człowiekiem na Księżycu albo rozszyfrował genom człowieka? «, to dowiemy się niewiele. Ale każdy z zapytanych od razu odpowie, kim jest Ałła Pugaczowa i jak śpiewa".

Joanna Lenart

Życie na Gorąco Retro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy