Reklama

Park nad oceanem

Najbardziej europejskie miasto Stanów Zjednoczonych, matecznik amerykańskiej rewolucji, mekka historyków, żeglarzy i amatorów owoców morza. Stolica Nowej Anglii, w której na każdym kroku widać, jak to było dawno temu w Ameryce.

Ciotka rewolucji

Wzniesiony w 1712 roku Old State House był siedzibą rządu kolonii Massachusetts, należącej do brytyjskiej Korony. Bostończycy zachowali budynek wkomponowany dziś między wieżowce na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań. Właśnie tu bowiem w 1770 roku doszło do bostońskiej masakry, podczas której brytyjscy żołnierze zabili pięciu kolonistów, co przyspieszyło rewolucję amerykańską. Sześć lat później z balkonu budynku odczytano Deklarację Niepodległości.

Nad brzegiem

Tutejsze nabrzeże to osobna wyprawa. Harborwalk, trasa spacerowa biegnąca wzdłuż oceanu, pozwala obejrzeć najwięcej. Od repliki jednego ze statków, na których w 1773 roku odbyła się słynna bostońska herbatka (koloniści zatopili ładunek herbaty należący do Kompanii Wschodnioindyjskiej, rewolucja była tuż-tuż), poprzez XVIII-wieczną fregatę USS Constitution, historyczną stocznię po porty i mariny. Piękne jachty, mola widokowe i wycieczki statkami pokazujące Boston od strony oceanu.

Reklama

Świątynia sztuki

Stare amerykańskie muzea wyglądają jak antyczne świątynie. Bostońskie Muzeum Sztuk Pięknych również. Jeden z najważniejszych zbiorów sztuki w USA chwali się ogromną kolekcją arcydzieł malarstwa i rzeźby ze świata (ze szczególnym uwzględnieniem Europy). Wśród bezcennych unikatów znajdziemy jednak także rekonstrukcje... wyposażenia domów Nowej Anglii z końca XVIII w.

Humor homara

Bostońskie homary słyną na świecie ze swej dostępności. Są tanie. Można je tu jeść dosłownie wszędzie. Elegancko, z użyciem stosownych sztućców, bo ogromne skorupiaki podaje się w niemal każdej restauracji, przede wszystkim zaś w kultowej sieciówce Legal Sea Foods. Ale też nieelegancko - palcami - w niezliczonych barach, choćby w Faneuil Hall Marketplace, hali targowej leżącej tuż za słynnym zabytkiem (patrz niżej). Homary łowione w zimnych wodach Nowej Anglii są tłuste, mięsiste i pełne smaku. Najlepiej pasują do nich miejscowe, równie endemiczne, wina z Massachusetts. Szczepy te same, które rosną w Polsce!

Drzewostan

Boston jest miastem ogromnym. I zielonym. Prócz publicznych parków (patrz niżej), które jesienią pokrywają się starannie zestawianymi przez ogrodników kompozycjami kolorystycznymi, mieszkańcy mają do dyspozycji arboretum Uniwersytetu Harvarda. Istniejące od 1872 roku, hoduje niemal 15 tysięcy drzew, blisko czterech tysięcy gatunków. Na 112 hektarach! Otwarte jest od świtu do zmroku. Codziennie, nawet w największe święta. Za darmo. Można tu spędzić z rodziną cały dzień.

Kulikultura

W Bostonie jada się dobrze, starannie, ortodoksyjnie dbając o zdrowie. Najlepszy przykład? Pora lunchu w dzielnicy finansowej miasta. Pośród szklanych wieżowców parkują food trucki z wyjątkowo pomysłowym, nienagannie przygotowanym (i wcale nietanim) jedzeniem. Towarzyszą im stragany z organicznymi warzywami i owocami. Codziennie.

Wspólna ziemia

Boston Common to najstarszy publiczny park w Ameryce. Założony pod koniec XVIII w. jest jednym z najczęstszych motywów amerykańskich pocztówek. Bo znajdziemy tu i konny pomnik Waszyngtona, i wiktoriańskie budynki, i rzeźbę przecinającej drogę kaczej rodziny. A także łódki w kształcie łabędzi, którymi pływa się tu od lat 70. XIX w. Poza tym w parku właśnie zaczyna się Freedom Trial (Szlak Wolności), trasa łącząca historyczne budowle miasta związane z rewolucją amerykańską i walką o niepodległość USA.

Uczelnia marzeń

Nikt chyba nie wie, ile jest tu uczelni. Sławę Uniwersytetu Harvarda czy MIT wykorzystują twórcy niezliczonych szkół-krzaków. Tymczasem pierwszy uniwersytet w USA istnieje od XVII w. i duch przeszłości unosi się nad nim, można to wyczuć. Warto obejrzeć ogromny kampus, pospacerować Harvard Yard (to 10 hektarów zieleni wśród uniwersyteckich budynków), odwiedzić miejscowe muzeum sztuki i zjeść lody na pełnym studentów Harvard Square.

Dom... Publiczny

Amerykanie nazywają go "kołyską wolności". Zbudowany w 1702 r. jako hala targowa Faneuil Hall, został przez właściciela przekazany miastu pod warunkiem, że zawsze będzie miał charakter publiczny. Pod koniec XVIII w. budynek był ulubionym miejscem spotkań rewolucjonistów walczących o niepodległość kolonii. Później spotykali się tu abolicjoniści. Koniecznie.

Łukasz Modelski

Twój STYL 11/2015


Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy