Reklama

Zimoch złotousty

Jaki jest przepis na udane oglądanie meczu? Wizja z TVP a fonia z Radiowej Jedynki. Komentator Tomasz Zimoch sprawia, że nawet Euroignoranci z zaciekawieniem śledzą relacje z murawy. I bawią się przy tym przednio.

"Sport zawsze był moim żywiołem, od dziecka uwielbiałem transmisje radiowe. Nie mogłem jednak uprawiać go wyczynowo i pewnie dlatego zostałem radiowcem. Jeszcze w czasach studenckich pracowałem w uniwersyteckiej rozgłośni. Niektórzy patrzyli na mnie jak na wariata, bo mimo że ukończyłem aplikację sędziowską, zrezygnowałem z zawodu prawnika. Ale ja zakochałem się w radiu!" - powiedział komentator w wywiadzie dla Tele Tygodnia.

Komentowany przez niego mecz Broendby Kopenhaga-Widzew Łódź z 1996 roku przeszedł do historii. "Panie Turek, kończ Pan ten mecz" - krzyczał wówczas rozentuzjazmowany Zimoch.

Reklama

Swoje wyjątkowo emocjonalne podejdzie do piłki wyjaśnia następująco: "Sport jest tak dynamiczny, że nie można napisać żadnego scenariusza. Sprawozdawca działa często jak w transie, to adrenalina trzyma mnie w dobrej formie."

Co do jego formy podczas Euro 2012 nie mamy wątpliwości.

Oto niektóre z jego złotych wypowiedzi:

Mecz Polska-Czechy

"Dzisiaj się okaże, kto będzie ugniatał ciasto na knedliczki."

"Mecze bez goli to jak bar z pustą butelką whisky."

"Zrobił ręką taki ruch, jakby ubijał mięso na swoje jutrzejsze kotlety schabowe, co może oznaczać tylko jedno: atakować!"

"Tak jakby chodził gdzieś na grzybobraniu, gdzieś w gęstym lesie w Jagodzinie, i tak patrząc na tę piłkę się zastanawiał, czy zerwać tego grzyba, czy może innego."

"Walczący jak kobieta o zdradzającego ją męża z kochanką Polański"

"Za wysoko! Dlaczego tak wysoko! Dlaczego powyżej dwóch metrów i czterdziestu czterech centymetrów strzelałeś, chłopie, a nie nieco niżej: pomiędzy dwa białe słupki!"

"Poprawił jeszcze getry. Być może był to taki odruchowy ruch, bo ta skarpetka mu nawet nie przeszkadzała."

"Dziś dla Czechów czas jest jak żona. Nie jak siostra, nie jak brat, jak żona. Nawet jak tata i mama!"

Mecz Polska-Rosja

"Teraz jak zła macocha w bajkach Smuda tak tego biednego kopciuszka Mierzejewskiego skarcił."

"Długie spodenki i długie getry, nawet nie widać tej przerwy pomiędzy spodniami a skarpetkami u polskiego zawodnika."

"Jeszcze jeden! Nie czekajmy na opady deszczu na Saharze, kiedy mamy tutaj manierki wody! Zaatakujmy tymi manierkami zmęczonego również przeciwnika!"

"Franciszek Smuda pocałował się z całą ekipą, poczuł ten zapach szczęścia, wspaniały zapach, jak rzepaku na polu, roznosi się teraz na całym stadionie."

"Piłka leciała jakby rysowana przez nieżyjącego Wiktora Zina na białym kartonie"

"Teraz gonić Rosjan jest jak wsiąść w jakiś statek kosmiczny i udać się na Marsa, ale trzeba gonić ten upragniony statek!"

Mecz Polska-Grecja

"To tak jakby John Wayne i Kirk Douglas stanęli naprzeciw siebie, i to nie o 18:00, ale w samo południe, patrząc, który z nich pierwszy wystrzeli, który pierwszy wyciągnie rewolwer."

"Ta kontra była jak lukier na pączkach, które zajadamy przecież tak często i z takim apetytem"

"Arbiter w takim samym stroju jak Szczęsny, też żółty, tylko od wewnętrznej strony, te rękawice..."

"Trener Smuda, wszystko mu już drży, wszystko mu tam pulsuje, te groszówki szczęścia w kieszeni mu już brzęczą!"

"Gdzieś tam w czeluściach betonowej szatni słyszy okrzyki szczęśliwych zawodników! Spadamy w dół i znów wspinamy się w górę, na Mount Everest emocji!"


Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: piłka nożna | styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy