Reklama

ASUS ZenBook UX433 – wydajność i niezawodność w pięknym opakowaniu

O ASUS ZenBook UX433 w polskiej prasie i portalach branżowych napisano już do tej pory całkiem sporo. Przede wszystkim w superlatywach. Czytelniczki, które lubią trzymać rękę na pulsie i z nowinkami technologicznymi są za pan brat, wiedzą już zatem doskonale, co to za sprzęt i na co tak naprawdę go stać. Nie będziemy więc przeciągać i już teraz wyznamy (przyłączając się tym samym do chóru pochwał i gromadnych zachwytów), że nowy ultrabook ASUS i na nas zrobił olbrzymie wrażenie.

Przede wszystkim precyzją wykonania, jakością wykończenia i wielką dbałością o detale, którą można by właściwie uznać za jego znak rozpoznawczy (i całej właściwie rodziny ultralekkich laptopów ZenBook, do której należą również modele UX 333 oraz UX533). Że nic tu nie trzeszczy i nie skrzypi - chyba nie trzeba pisać. Poszczególne elementy obudowy przylegają bowiem do siebie tak ściśle i tak dobrze są z sobą spasowane, że nie sposób pomiędzy nie wcisnąć nawet kartki papieru. Nie da się ich także znacząco odkształcić czy wygiąć - a wierzcie: złośliwie próbowałyśmy to zrobić. Wrażenie jest tym większe, że obudowa notebooka nie jest monolitem wykonanym z jednego kawałka aluminium, ale z co najmniej kilku części.

Reklama

Wielka w tym zapewne zasługa obróbki diamentowym ostrzem, której ASUS poddaje wszystkie swoje flagowe ultrabooki, i która sprawia, że wyglądają one po prostu bajecznie. Nie inaczej jest również z testowanym przez nas ZenBookiem, który po prostu cieszy oko. I to nawet w dość neutralnym, uniseksowym (i mało fotogenicznym, dodajmy) kolorze navy blue, który w rzeczywistości prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach.

Trzeba to wyraźnie podkreślić: w materiałach prasowych producenta wypada on blado (całkiem dosłownie!) i raczej mało efektownie. Charakteru nabiera zaś dopiero na żywo - zwłaszcza wtedy, gdy oglądamy go w naturalnym, dziennym świetle. Wówczas obudowa UX433 potrafi wywołać szczery zachwyt - szczotkowane, ciemnogranatowe aluminium przepięknie opalizuje, wywołując żywą i doprawdy imponującą grę świateł i kolorów. To wszystko zaś sprawia, że od nowego ZenBooka trudno oderwać wzrok.

Ramki - są, a jakby ich nie było

Największe wrażenie zrobił na nas ultrabook ASUS tuż po wyciągnięciu z pudełka. Niby znałyśmy jego parametry i wiedziałyśmy, czego możemy się po nim spodziewać, ale nie spodziewałyśmy się mimo wszystko, że "pełnowartościowy" laptop wyposażony w fizyczną klawiaturę, wydajny procesor (poświęcimy mu potem jeszcze kilka słów) i czternastocalowy ekran może być aż tak... mały.

Wciąż się zresztą zastanawiamy, jak właściwie na tak małej przestrzeni jego producentowi udało się upakować wszystkie elementy klasycznego, komputerowego interfejsu. Jest tu przecież i gładzik (wcale niemały!), i pełnowymiarowa klawiatura z kompletem klawiszy funkcyjnych. Ba - jest nawet sporo miejsca na nadgarstki. ZenBook nie wygląda więc jak ofiara miniaturyzacji przeprowadzanej za wszelką cenę. Przeciwnie: w jego obudowie - zbliżonej wielkością do przeciętnej damskiej kopertówki - zmieszczono wszystko, co konieczne do komfortowej, i to nawet wielogodzinnej pracy. Nowy UX433 jest więc zwarty i przenośny jak tablet, a funkcjonalny i wydajny jak zwykły komputer.

Z tej perspektywy wydać się musi szczególnie zadziwiające, że ASUS zdołał jeszcze zmieścić w ZenBooku w pełni funkcjonalną klawiaturę numeryczną. Z oczywistych względów nie zdecydowano się jej jednak "przerzucić", jak to się zwykle czyni, na prawą krawędź obudowy (w ten sposób trudno byłoby bowiem zachować kompaktowy rozmiar laptopa). Zaszyto ją natomiast w podświetlanym gładziku. Aby ją wywołać, wystarczy kliknąć - wówczas naszym oczom ukaże się niewidoczny wcześniej NumberPad UX433, wyposażony we wszystkie funkcje znane z klasycznej klawiatury numerycznej. Do jego obsługi trzeba się z początku przyzwyczaić, ale gdy wreszcie uda się go wyczuć, można z niego korzystać szybko i intuicyjnie.

Obraz jak żywy

Ale powróćmy jeszcze na moment do samego ekranu, który - za sprawą swoich parametrów - zasługuje na osobne omówienie. A to dlatego, że zajmuje aż 92 proc. powierzchni górnej pokrywy, której ramki - zwłaszcza po bokach - są tak wąskie, że czasem można po prostu zapomnieć o ich istnieniu. W nocy, przy wygaszonej klawiaturze, wyświetlacz wydaje się więc niejako "unosić" w powietrzu, co - przede wszystkim w trakcie wieczornego seansu - tworzy wręcz kinowy efekt.

Duża w tym również zasługa wyświetlacza IPS NanoEdge, który podświetlony jest równomiernie i zapewnia szerokie kąty widzenia (aż do 178 stopni). Obraz jest więc zawsze wyraźny, a kolory żywe, nasycone i nieprzekłamane - i to niezależnie od zajętej przed nim pozycji. Nasze serca podbiła zresztą satynowa powłoka, którą go pokryto - nie jest błyszcząca (ale nie jest też całkiem matowa), wobec czego nawet w mocnym, dziennym świetle zapobiega powstawaniu odbić i refleksów, które w trakcie codziennej pracy potrafią poważnie zirytować i zmęczyć wzrok.

Wrażenie "bezramkowości" potęguje ponadto zawias ErgoLift, który po otwarciu klapy podnosi spód ZenBooka o kilka milimetrów, sprawiając, że przynajmniej połowa dolnej ramki staje się niewidoczna dla oka. Takie rozwiązanie przynosi jednak nie tylko czysto wizualne korzyści. Zapewnia również lepsze chłodzenie urządzenia, podnosi jego ogólną ergonomię i gwarantuje wysoki komfort pracy - tym z nas, które na swoich laptopach przede wszystkim piszą i edytują teksty, nie trzeba zresztą tłumaczyć, jak ważna jest wygodna, dobrze rozplanowana klawiatura (tej, która trafiła do ZenBooka, niczego zresztą zarzucić się nie da - skok klawiszy jest wyczuwalny, a ich układ i rozlokowanie intuicyjne, wobec czego można się do niej przyzwyczaić już po kilku minutach).

UX433 - ultrabook do tańca i do różańca?

Dzięki nowoczesnemu, energooszczędnemu procesorowi (na pokładzie naszego egzemplarza znalazł się najnowszy czterordzeniowy Intel Core i7 wsparty mocą karty graficznej nVidia GeForce MX150) i baterii o wysokiej pojemności, UX433 jest w stanie - jak twierdzi jego producent - pracować w trybie ciągłym aż do 14 godzin, i to na jednym ładowaniu.

Ponieważ nowego ZenBooka dostałyśmy do testów w bardzo gorącym okresie, kiedy właściwie codziennie przemieszczałyśmy się między Krakowem a Warszawą, mogłyśmy prędko zweryfikować wszystkie informacje dotyczące jego akumulatora. Prawdziwa próba ognia, którą przeszedł z nami w ciągu tych kilku dni dowiodła, że deklaracje ASUS mają rzeczywiście pokrycie w faktach.

Na jednym ładowaniu byłyśmy bowiem w stanie pracować z nowym ZenBookiem nawet do 12 godzin. W tym czasie robiłyśmy transkrypcje wywiadów (co wiązało się z koniecznością ciągłego przełączania się między edytorem tekstów i odtwarzaczem audio), korzystałyśmy z poczty elektronicznej, słuchałyśmy internetowych podcastów oraz muzyki ze Spotify. Możliwe, że uzyskany czas byłby jeszcze lepszy, gdybyśmy w przerwach od pracy naszego ZenBooka nie wyłączały (rozruch i zamknięcie systemu bardzo przecież drenują baterię, z czego należy sobie zdać sprawę).

Gdy pracy poza redakcją było mniej, i z testowanego ultrabooka korzystałyśmy mało intensywnie, jego akumulator był w stanie wytrzymać na jednym ładowaniu nawet do 3 dni (sic!) . W tym czasie wykorzystywałyśmy go do codziennych zastosowań: pisania artykułów, prowadzenia korespondencji i zarządzania komunikacją w mediach społecznościowych. Że nowy ZenBook nie był w tym czasie podłączony do prądu, uświadomiłyśmy sobie dopiero wtedy, gdy na ekranie pojawiło się... stosowne powiadomienie systemowe.

Podzespoły na medal

To wszystko sprawia, że model UX433 zasługuje na miano laptopa wszechstronnego i uniwersalnego. Jest bowiem prawdziwie multimedialnym kombajnem do zadań specjalnych, który - co do tego nie mamy żadnych wątpliwości - nada się nie tylko do przeglądania Internetu i prostych prac biurowych, ale pozwoli również na uruchomienie bardziej zasobożernych aplikacji, takich jak programy do edycji zdjęć, grafiki czy montażu wideo.

Jest to zatem ultrabook z krwi i kości i jego potencjalni nabywcy nie muszą się obawiać, że to zaledwie netbook przystrojony w kolorowe fatałaszki i barwne piórka. Przeciwnie - ZenBook UX433 to sprzęt, który poradzi sobie w każdych warunkach. Przekonałyśmy się o tym korzystając z niego w biegu: na dworcowym peronie, w pociągu czy w kabinie taksówki, a więc wtedy, gdy warunki nie sprzyjały raczej pracy z laptopem.

W takich sytuacjach nowy notebook ASUS udowadniał, że może być niezawodnym towarzyszem każdej podróży i zaufanym powiernikiem naszych tajemnic - dzięki nowoczesnym zabezpieczeniom biometrycznym (UX433 wyposażony jest w kamerę 3D działającą w podczerwieni, która weryfikuje tożsamość użytkownika w naprawdę błyskawicznym tempie - i robi to bezpieczniej niż klasyczny, pojemnościowy skaner linii papilarnych) i z czasem uruchomienia nieprzekraczającym 10 sekund potwierdził swoją wartość we wszystkich - nawet najbardziej podbramkowych - sytuacjach.

Nie spodziewałyśmy się, że napiszemy to kiedykolwiek o jakimkolwiek komputerze, ale w nowym ZenBooku naprawdę można się zakochać. Nie jest bowiem podobny do jakiegokolwiek laptopa, z jakim przyszło nam do tej pory pracować. To po prostu piękny sprzęt (spodobał nam się zwłaszcza motyw koncentrycznych okręgów inspirowanych filozofią Zen obecny na zewnętrznej stronie pokrywy), który dowodzi - i czyni to w sposób naprawdę spektakularny - że współczesna elektronika wcale nie musi być nudna. W kawiarni czy w restauracji - i to nawet w sąsiedztwie innych laptopów premium, z którymi rywalizuje o tytuł króla ultrabooków - prezentuje się jak małe dzieło sztuki.

Podsumowanie

Czy ZenBook sprawdził się zatem w trakcie codziennej pracy? Owszem - i to ponad wszelką wątpliwość. W trakcie redakcyjnych testów przekonał do siebie nawet największe sceptyczki. Doceniłyśmy przede wszystkim jego wygodną, wyspową klawiaturę o trójstopniowym podświetleniu, wysoką kulturę pracy (ZenBook pozostaje na co dzień właściwie bezgłośny i trzeba naprawdę sporo wysiłku, aby zmusić jego wentylatory do wytężonej pracy) oraz znakomite głośniki sygnowane przez firmę harman / kardon, które zachwycają swoim brzmieniem. Grają głośno i czysto, wiernie reprodukując wszystkie dźwięki, skrzydła rozwijając zwłaszcza w wysokich i niskich rejestrach (trudno w to uwierzyć, ale bas wydobywający się z UX433 jest soczysty i głęboki - zupełnie, jakby zamontowano w nim osobny subwoofer).

Powszechny podziw wzbudziła w redakcji również jego niska - piórkowa wręcz - waga, magiczną barierę 1 kg przekraczająca tylko nieznacznie. Dzięki niej całodzienne wędrówki z ZenBookiem nie były dla żadnej z nas uciążliwe. Więcej nawet! Jego symboliczna masa sprawiała, że zdarzało nam się niekiedy nerwowo zaglądać do torebki - tylko po to, aby sprawdzić, czy przypadkiem nigdzie go nie zostawiłyśmy i czy aby na pewno cały czas mamy go ze sobą.

Nowego ZenBooka, którego otrzymałyśmy do testów w topowej konfiguracji, możemy z czystym sercem polecić każdej kobiecie, która szuka komputera bezpretensjonalnego, oryginalnego i charakteryzującego się nienagannym, atrakcyjnym wyglądem.

Na uwagę zasługuje jednak również jego tańsza i nieco oszczędniej skonfigurowana wersja (wyposażona w procesor Intel Core i5, dysk SSD 256 GB oraz pamięć RAM o pojemności 8 GB) - wydaje się bowiem, że i ona ma szansę zadowolić nawet najbardziej wybredne użytkowniczki.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy