Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Agnieszka Woźniak-Starak: Pejzaż bez niego

​To będą jej pierwsze święta z pustym miejscem przy stole, gdzie jeszcze rok temu zasiadał szczęśliwy i dumny z żony Piotr. Mieli tyle planów, które przekreślił okrutny los...

Od tragedii na jeziorze Kisajno minęły zaledwie 3 miesiące - to nadal za wcześnie, by Agnieszka Woźniak-Starak (41) mogła uporać się z żalem i rozpaczą po śmierci ukochanego męża, Piotra Woźniaka-Staraka (†39). Choć przez ten czas mogła liczyć na rodzinę, przyjaciół oraz współpracowników i otrzymała mnóstwo współczucia nawet od obcych ludzi, wciąż przeżywa silne emocje.

Jak wielka to dla niej tragedia, może zrozumieć ten, kto stracił bliską osobę w dramatycznych okolicznościach. Koszmarem dla najbliższych były już same poszukiwania Piotra i świadomość, że z każdą minutą maleją szanse na odnalezienie go żywego... Te tragiczne chwile na pewno powracają w myślach Agnieszki.

Reklama

Trudne miesiące

O tym, że gwiazdę TVN i producenta filmowego łączyło naprawdę głębokie uczucie, od początku zapewnili wszyscy, którzy zetknęli się z parą. Sama Agnieszka mówiła w wywiadzie dla "Vivy!": "Przede wszystkim uderzyło mnie to, że poznałam bardzo ciepłego mężczyznę. (...) Taką roztaczał aurę wokół siebie i było mi tak dobrze". Z kolei Piotr twierdził, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i że byli "starymi duszami".

Ich pełne czułości gesty można było obserwować na Instagramie. Agnieszka nigdy nie epatowała luksusami willi w Konstancinie, rezydencji rodziny Staraków w mazurskiej Fuledzie czy tej w Zakopanem. Pokazywała męża, psy, chwile beztroski z przyjaciółmi. Czas zabawy skończył się trzy miesiące temu, na szczęście przyjaciele zostali. Agnieszka podkreśla, że w tym wyjątkowo dla niej przygnębiającym okresie naprawdę stanęli na wysokości zadania, dając jej pretekst, by nie pogrążała się w najczarniejszej rozpaczy.

"Piotrek mi zostawił dużo siły, mało lęku. Pozwala mi przetrwać. To jest walka o siebie. Można się poddać, nie wstać z łóżka, ale ja każdego dnia walczyłam o to, żeby wstać, żeby iść się umyć, rozmawiać, rozmawiać. Wiem, że jakbym nie wstała z łóżka, to byłby koniec", wyznała we wzruszającym wywiadzie udzielonym niedawno Dorocie Wellman. 


Tęskni i nie planuje

Teraz przed gwiazdą kolejny, bardzo trudny moment: pierwsze święta bez ukochanego męża. Zwykle spędzali je w Zakopanem, w zabytkowej willi Witkiewiczówka, pieczołowicie odrestaurowanej przez rodzinę Staraków. Piotr, jako dusza towarzystwa, skupiał wokół siebie ludzi. Niedawno wyszło na jaw, że w rezydencji w Zakopanem gościł nawet Bill Pullman, zagraniczna gwiazda ostatniego filmu wyprodukowanego przez Woźniaka-Staraka.

Piotr dbał o atrakcje, zaskakiwał bliskich, przy nim nie sposób było się nudzić. Dlatego właśnie Boże Narodzenie będzie w tym roku wyjątkowo smutne dla bliskich zmarłego. Czy Agnieszka zdecyduje się spędzić je w Zakopanem i pogrążyć się we wspomnieniach? Gwiazda bije się z myślami. Jak zdradziła, stara się myśleć o sobie i swojej przyszłości.

Pomału wraca więc do zajęć: doprowadziła do końca realizację filmu dokumentalnego o kręceniu "Ukrytej gry". A co dalej zrobi? "Nie wybiegam specjalnie w przyszłość, nie wybiegam, bo nic się nie da zaplanować", tłumaczyła Dorocie Wellman, dodając, że przecież mieli z Piotrem tak wiele planów: on chciał zadebiutować jako reżyser. W filmie "Czarne serca" mieli zagrać Magda Boczarska oraz Tomasz Kot, ale ten projekt już nie powstanie.

"Na przyszłość patrzę z ciekawością i siłą, bo mam poczucie, że nic gorszego już mnie nie spotka", podkreśla dziennikarka. "Stało się coś takiego, co postawiło wyraźną kreskę. Już nie chcę wracać, do tego, co było. Nie chciałabym wracać do rozrywki, chociaż tęsknię za telewizją. Chciałabym robić coś mądrego, dobrego", mówiła w wywiadzie w "DD TVN".

Zobacz także:

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy