Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Edyta Wojtczak: Legenda telewizji

Uwielbiała ją cała Polska. Za ciepło i ujmujący uśmiech. Mimo olbrzymiej popularności nie chciała być gwiazdą. Przez 30 lat czekała na ukochanego mężczyznę, który uciekł przed represjami władzy.

"Nie przesadzając, mogę powiedzieć, że zawdzięczam jej wszystko. Na pewno nie byłabym tym, kim jestem dzisiaj. To ona zrobiła ze mnie prawdziwą spikerkę. Była i jest mi bardzo bliska", wspomina Edytę Wojtczak (80) Katarzyna Dowbor.

"Edytka", jak czule nazywali ją widzowie, była wielką gwiazdą telewizji polskiej przez niemal 40 lat. Uprawiała nieco zapomniany dziś zawód spikerki. Zapowiadała filmy, witała widzów w Nowy Rok, prowadziła festiwale. Mimo popularności nigdy nie uważała się za gwiazdę.

Pewnie nigdy nie trafiłaby na szklany ekran, gdyby nie jej ówczesny ukochany, Jurek, który w tajemnicy wysłał zdjęcia Edyty na konkurs "Piękne dziewczyny na ekrany" organizowany przez tygodnik "Przekrój". Młoda blondynka bardzo spodobała się jurorom i została zaproszona na przesłuchania do telewizji. Chciała wprawdzie zostać nauczycielką polskiego, ale nagle trafiła do świata, który ją zafascynował.

Reklama

Miłość do Jurka nie przetrwała, ale Wojtczak wielokrotnie podkreślała, że to dzięki niemu stała się popularna. "To on pomalował mój świat", mówiła.

Na Woronicza pojawiła się pod koniec lat 50. i od razu zwróciła na siebie uwagę kolegów z pracy. Podobno podkochiwał się w niej m.in. Adam Hanuszkiewicz, który zresztą przyjmował prezenterkę do pracy. Ona jednak straciła głowę dla innego. Zakochała się w Michale Szymańskim, starszym od niej o pięć lat operatorze telewizyjnym. O ich związku wiedział jedynie krąg najbliższych współpracowników. Edyta błyskawicznie zdobyła sympatię widzów.

W rozmowie z SHOW Katarzyna Dowbor podkreśla, że wielka popularność nie zmieniła Wojtczak, która pozostała skromną, spokojną osobą. Prezenterka nie bała się też, że ktoś mógłby ją "wygryźć" i zawsze była bardzo koleżeńska. "Oddała mi nawet swoje dyżury, żebym szybciej wdrożyła się w zawód. Miała z tego powodu wielkie nieprzyjemności u szefostwa. To była po prostu wielka klasa i wielkie serce", mówi Dowbor.

Przez całą telewizyjną karierę starała się oddzielać pracę od życia prywatnego. Jednak nie zawsze udawało jej się zachować ważne dla siebie wydarzenia w sekrecie.

Ślub Wojtczak i Szymańskiego odbył się w 1969 roku. Fragmenty ceremonii trafiły do polskiej kroniki filmowej, a zdjęcia krążyły w tajemnicy wśród kolegów z telewizji. Szeptano, że ślub zaskoczył kilka pracownic telewizji, które również były pod urokiem przystojnego operatora. Dziennikarka rzadko mówiła o swoich prywatnych planach, ale w 1970 roku wyznała: "Rodzina jest moim największym marzeniem. Chcę mieć dom, wieść spokojne życie, kocham dzieci i zwierzęta". Tych marzeń, niestety, nigdy nie udało jej się spełnić. W 1981 roku, tuż przed ogłoszeniem w Polsce stanu wojennego, Michał Szymański zdecydował się uciec z kraju. Jednym z powodów wyjazdu był nieuregulowany stosunek do służby wojskowej.

"Wtedy świat mi się zawalił. Był to dla mnie naprawdę trudny czas", przyznała po latach Wojtczak. Jej mąż uciekł najpierw do Wielkiej Brytanii, a następnie do Ameryki, gdzie pomagał mu reżyser Jerzy Antczak. Michał Szymański nigdy już nie wrócił do zawodu i, niestety, nie poradził sobie na emigracji. Prawdopodobnie zmarł w 1999 roku - przyczyną była choroba alkoholowa.

Na wiele lat przez śmiercią zerwał kontakt ze swoją sławną żoną, która niemal 30 lat czekała na jego powrót do Polski. Mimo wielu adoratorów nigdy się z nikim nie związała. Odrzuciła m.in Jurka, narzeczonego z lat młodzieńczych, dzięki któremu została gwiazdą telewizyjną. Nie wystąpiła o rozwód i do dzisiaj nosi nazwisko męża (oficjalnie nazywa się Wojtczak-Szymańska).

Mimo osobistego dramatu, do końca kariery czarowała widzów swoim niezapomnianym uśmiechem. Przestała pracować w telewizji w 1996 roku. "Kiedy odeszła z zawodu, nie chciała się dłużej pokazywać. Mówiła, że teraz jest już osobą prywatną", mówi SHOW Katarzyna Dowbor. 28 stycznia Wojtczak obchodziła 80. urodziny. Mieszka w niewielkiej kawalerce w Warszawie, żyje skromnie i bardzo rzadko zgadza się na rozmowy z prasą. Pytana o stan posiadania trzy lata temu mówiła: "Mam seicento. Ma pięć czy sześć lat. (...) Dla wielu osób jestem na pewno niezdarą życiową. Ale mnie to nie przeszkadza".

Oskar Maya

SHOW 2/2016

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy