Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Iga Cembrzyńska: Represje z powodu włosów

Choć trudno w to uwierzyć, miała poważne problemy w szkole z powodu kręconych włosów. Długo zmagała się z kompleksami. Wyleczyła się z nich dopiero dzięki... filozofii.

"Małe dziecko, kiedy ma miłość rodziców, pamięta tylko dobre rzeczy", podkreśla w książce "Mój intymny świat" aktorka. Choć pierwsze sześć lat jej życia przypada na czas okupacji, wspomina je ciepło właśnie dzięki najbliższym. "Moi rodzice zawsze, nawet w czasach wojny, a może właśnie z jej powodu, starali się ocalić moje dzieciństwo".

Mama, Irena Sołtyk, pochodziła z rodziny z tradycjami. Małżeństwo z Wacławem Cembrzyńskim, mistrzem działu karabinów maszynowych w radomskiej Fabryce Broni, było mezaliansem. Na szczęście para nie przejęła się niechęcią rodziny Sołtyków, a owocem wielkiej miłości była Maria, bo tak naprawdę ma na imię aktorka. Urodziła się w Radomiu, ale większość wojny spędziła z rodziną w Brześcach, w majątku Sołtyków. Długo panował tam spokój, a mała Marysia beztrosko bawiła się z kuzynkami i psem Pimpkiem.

Reklama

Jednak i do Brześc dotarł front. Rodzina musiała ukrywać się przed nalotami w schronach. Aktorka wspomina jedno z najboleśniejszych wydarzeń: "Gdy po kilku dniach nieoczekiwanie zapanowała cisza, tata postanowił wyjść. Za nim wyskoczył Pimpek (...). Nagle Iga Cembrzyńska Choć trudno w to uwierzyć, miała poważne problemy w szkole z powodu kręconych włosów. Długo zmagała się z kompleksami. Wyleczyła się z nich dopiero dzięki... filozofii. Wakacje u babci Cembrzyńskiej w Sławkowie. Iga, wówczas jeszcze Marysia, ma białą kokardę. 1950 Represje z powodu loków (...) rozległ się potworny huk. Mama zbladła, w oczach stanęły jej łzy (...). Po chwili przy wejściu do schronu zobaczyłam tatę. Z trudem wczołgał się z powrotem. (...) Miał krew na głowie, nodze, barku. Zaczęłam szlochać, nikt nie mógł mnie uspokoić. Przeraził mnie widok ojca. Pytałam o Pimpka. Tata powiedział, że zginął w wybuchu i jest już w niebie".

Po wojennej tułaczce Cembrzyńscy wrócili do Radomia, do pustego, zrabowanego mieszkania, w którym przetrwał tylko fortepian. "Wkrótce zaczęłam na nim brzdąkać", mówi Iga i podkreśla, że właśnie dzięki cudem ocalałemu instrumentowi zaczęła się jej artystyczna droga. Kiedy miała siedem lat, urodził się jej brat Zbyszek. "Kochałam go bardzo (...). Rzadko się nim zajmowałam, bo chodziłam do dwóch szkół i na wszystko inne brakowało czasu". Uczyła się w zwykłej podstawówce i w szkole muzycznej. Do domu przynosiła czwórki i piątki, problemy sprawiały jej tylko matematyka i geografia. Ten drugi przedmiot szczególnie dał jej się we znaki, gdy zdała do liceum.

"Uczyła go dyrektorka szkoły, która mnie szykanowała i na apelach wywoływała na środek sali. Publicznie ganiła moje loki. Według niej wyglądałam jak przedwojenna panienka, co bardzo jej się nie podobało. Wmawiała mi, że loki sama sobie kręcę albo pomaga mi mama. A to były moje naturalne włosy, mam takie całe życie", mówi aktorka. Od złośliwej dyrektorki odetchnęła na chwilę, gdy wbrew woli rodziców przeniosła się do szkoły muzycznej w Katowicach. Zrobiła to pod wpływem koleżanki, która była tam najlepszą uczennicą. Zamieszkała u babci w pobliskim Sławkowie, ale po kilku miesiącach, jak wspomina, "przyjechał tata i bez słowa zabrał mnie do domu". Nie dlatego, że był przeciwny karierze muzycznej córki.

"Szkoła wcale nie okazała się rajem. Nie dosypiałam, nie dojadałam. Efektem tego były moje częste przeziębienia i bóle gardła". Muzyka nie była jedyną pasją nastoletniej Marysi. Już wtedy, m.in. za sprawą przyjaźni z Ireną i Tadeuszem Byrskimi, którzy prowadzili teatry w wielu miastach, wiedziała, że chce zostać aktorką. Jednak po maturze postanowiła złożyć papiery na dziennikarstwo, a gdy zabrakło jej punktów za pochodzenie, na filozofię. Tam pozbyła się wreszcie kompleksu loków - podczas balu studenckiego wygrała wybory na królową piękności.

Wiara w siebie pomogła jej, kiedy po roku postanowiła pójść wreszcie za głosem serca i zdawać do warszawskiej PWST. Udało się. Zamieszkała w akademiku z przyszłą legendą aktorstwa, Elżbietą Czyżewską. Nie zaprzyjaźniły się. Ela podpadła Marysi, otwierając przeznaczoną dla niej przesyłkę i oznajmiając: "Tak, tak, to paczka od twojej mamy, weź ją sobie, ale biustonosza ci nie dam!". Początki nie były łatwe, ale w PWST Cembrzyńska poczuła się na swoim miejscu. To wtedy zmieniła imię na Iga - na cześć przedwojennej aktorki Igi Mayr.

"Od dziś jestem Igą", oznajmiła jednemu z profesorów po tym, jak narzekał, że na roku jest za dużo Marii. Jej kariera zaczęła się dzięki innemu wykładowcy, Ludwikowi Sempolińskiemu, który zaprosił ją wraz z Bohdanem Łazuką do swojego programu telewizyjnego "Profesor i jego uczniowie". Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie - nagrania radiowe, teatr telewizji, angaż w Teatrze Powszechnym, sukces na II Festiwalu Opolskim i liczne role w filmach. Jeszcze na czwartym roku studiów Iga wyszła za mąż za filozofa Andrzeja Kasię. "Byłam młoda, zakochana, przepełniała mnie euforia", wspomina.

Niestety, euforia nie trwała długo. Andrzej źle znosił sukcesy żony. "Na dodatek czasem ktoś do nas dzwonił i pytał, czy może rozmawiać z panem Cembrzyńskim". Któregoś wieczoru po rozstaniu z mężem aktorka przyjęła zaproszenie Stanisława Grochowiaka do SPATiF-u. Tam natknęła się na reżysera Andrzeja Kondratiuka, którego poznała krótko wcześniej, pracując na planie jego filmu "Hydrozagadka". "To była magia", wspomina ten wieczór. "Wprowadziłam się do Andrzeja dokładnie 6 listopada 1971 roku, do jego M-3 ze ślepą kuchnią przy Świętokrzyskiej. Musiałam być tam rzeczywiście szczęśliwa, bo przewrażliwiony sąsiad skarżył się, że słychać mój śmiech, i pisał donosy do administracji albo walił w kaloryfer: »Artyści k.., ma być cisza!‹‹".

Para żyła jednak po swojemu. Iga chodziła za męża do... lekarza, bo on tego nie lubił. "Lekarze dziwili się, ale podchodzili do nas życzliwie", mówi. Kiedyś zastąpiła też Andrzeja przed komisją wojskową. Nie obyło się bez skandalu, ale reżyser uniknął służby. "Najważniejsza jest miłość. Dla niej oddałabym wszystko", podkreśla dziś Iga, po 40 latach z Kondratiukiem.

Agnieszka Niedek

SHOW 8/2016

Zobacz także:

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy