Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Michał Żurawski: Trzeba poświrować

​Jest zakochany w żonie, która wierzyła, że Michał zrobi karierę przed 40. Tak się stało. To najlepszy okres w jego karierze!

Łatwy. Na pewno Michała Żurawskiego określić w ten sposób nie można. Patrząc na jego twarz, na której zawsze maluje się coś w rodzaju zniechęcenia albo zmęczenia, można pomyśleć, że ten facet w życiu prostej drogi nie miał... I tak właśnie było. Ojciec, sportowiec, chciał koniecznie zrobić z  niego zapaśnika, jak on sam. Michałowi to się nie podobało, więc zaczął trenować piłkę ręczną. Pod koniec liceum miał nawet zdecydować, czy chce grać w  profesjonalnym klubie, czy studiować. Staneło na studiach w  stolicy. "Wybrałem stolicę, bo... jest po prostu dalej. Ze Śląska do Krakowa jedzie się pół godziny samochodem i gdy miałem tę perspektywę, że będę z mamusią i tatusiem siedział co chwilę, to ja podziękowałem bardzo, bo co to za studia by były? Przecież trzeba trochę poszaleć, poświrować. Dlatego wolałem wybrać Warszawę", tłumaczył aktor. 

Reklama

Ślub w dniu tragedii

Po studiach szło mu w zawodzie całkiem przyzwoicie, choć bez fajerwerków. Często odwiedzał go młodszy brat Piotr i to co zobaczył, zainspirowało go do pójścia w ślady Michała. Tymczasem Michał poznał kobietę, ta urodziła mu syna. Żurawski nie był jednak skłonny, żeby się z nią związać. "Gdy ktoś, tak jak ja, pochodzi z rozbitej rodziny, to nie chce powielać błędów rodziców. Dlatego staram się brać przykład raczej z dziadków. Podziwiam ich za to, że pod koniec życia potrafili jeszcze wziąć się za ręce i powiedzieć sobie, że nie zamieniliby wspólnych lat na nic innego", powiada w wywiadzie. Ślubu nie brał, ale na świat przyszedł syn Leon. I wtedy Michał spotkał na swej drodze Romę Gąsiorowską. Razem grali w "Londyńczykach" i już nie potrafili udawać, że są dla siebie obojętni. 

"Zobaczyłem dziewczynę, która ma taki power, że może wszystko. Na nic się nie ogląda, tylko jak sobie coś zaplanuje, realizuje to. Albo jej to wychodzi albo nie, ale absolutnie nie boi się porażek", mówił o niej w jednym z wywiadów, wystawiając jej piękną laurkę. A jak wyznała w "SHOW" Roma, spotkali się cztery lata wcześniej na innym planie i wtedy starali się zignorować poczucie, że powinni być razem. "Przestraszyliśmy się tego i przez kilka lat unikaliśmy się nawzajem. Kiedy spotkaliśmy się ponownie w pracy w 2009 roku, byliśmy pewni, że nie uciekniemy", mówiła aktorka. 

Efekt tego był taki, że aktor zostawił partnerkę, malutkie dziecko, zamieszkał z Romą, a niedługo potem, 10 kwietnia 2010, wzięli ślub. W domu nie mieli telewizora, nie słuchali wiadomości, więc informacje o katastrofie smoleńskiej po prostu do nich nie dotarły. "Na ślubie płakałem, bo stałem obok kobiety, którą kocham, która jest najwspanialsza na świecie i myślałem o tym, że będę musiał teraz przeżyć z nią całe życie", zapewnił niedawno Żurawski. 

De Niro i kit

Od kiedy aktorska para jest razem, nie tylko dorobili się dwojga dzieci, Klemensa i Jadzi. Także jego kariera toczy się coraz lepiej. Choć i zdarza mu się grywać w takich gniotach jak uznany za najgorszy w historii polskiego kina "Kac Wawa". Michał ma jednak na to wytłumaczenie: "Gram, bo mam trójkę dzieci i muszę je wyżywić! Nie jestem Robertem De Niro, nie żyję w Hollywood i nie mogę odrzucać scenariuszy. Biorę, co popadnie, chyba że to jest straszny kit. Chociaż w niejednym kicie już zagrałem. Takie są polskie realia, proszę pańtwa".

Szczerość to jest to, czym udało mu się zwyciężyć w pierwszej, najbardziej ekscytującej edycji reality show "Azja Express". Tam wyznał przed kamerą, że był czas, kiedy miał poważny problem z alkoholem i dlatego zadanie, w którym musiał mieć z procentami do czynienia było ponad jego siły. "Do Azji pojechałem z przeświadczeniem, że z Ludwikiem jesteśmy zapchajdziurami i że mamy szybko odpaść", mówił Żurawski w  wywiadzie dla GW przyznając, ze naprawdę niewiele brakowało, by wrócili z wyprawy w blaszanych trumienkach. 

"Mieliśmy szczęście, bo w  Laosie nie zabrał nas pikap, który parę kilometrów dalej spadł z 50-metrowej skarpy". Opatrzność naprawdę musi nad nim czuwać. Zresztą, po powrocie z Azji zagrał i u Machulskiego, i w dwóch serialach - "Ultraviolet" i  "Druga szansa". Ukoronowaniem tej passy sukcesów jest serial "Kruk", w którym gra tytułową rolę i który ma szansę, by dorównać popularnością "Belfrowi". Bardzo dużą szansę. 

Katarzyna Jaraczewska

Zobacz także:

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy