Reklama

Heidi Klum: Ja mogę wszystko!

Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych! Zrobiła zawrotną karierę, zdobyła fortunę i ma czworo wspaniałych dzieci. Marzy jeszcze o tym jedynym...

"Mówili mi, że niczego nie osiągnę, że się nie nadaję. Ale ja wiedziałam, że się uda. Po prostu wierzyłam w siebie", wyznała w jednym z wywiadów Heidi Klum (40). Modelka, która dziś zaliczana jest do grona najbogatszych i najbardziej wpływowych kobiet świata, miała trudną drogę na szczyt.

Wychowała się w małym miasteczku Bergisch Gladbach pod Kolonią. Tata pracował w firmie kosmetycznej, mama była fryzjerką. "Dorastałam w wymarzonych dla nastolatki warunkach. Dzięki ojcu miałam coś, o czym inne dziewczyny mogły tylko marzyć - nieograniczony dostęp do kosmetyków. W moim pokoju z każdego kąta wyglądały lakiery do paznokci, produkty do makijażu i perfumy. Z kolei dzięki mamie mogłam do woli eksperymentować z wyglądem", wspomina i wylicza: "Miałam już trwałą ondulację, najróżniejsze grzywki i tęczę kolorów na głowie. Koleżanki bez przerwy u mnie przesiadywały. Czasem żartowałam, że wolą moich rodziców ode mnie", śmieje się modelka.

Reklama

Do trzynastego roku życia Heidi chodziła na lekcje baletu, tańca klasycznego i jazzowego. Ale nie zrobiła kariery jako primabalerina. Za sprawą przypadku została modelką.

Miała osiemnaście lat, gdy kolega namówił ją, by spróbowała swoich sił w tej branży. Heidi wysłała zdjęcia do agencji modelek, ale nie dostała odpowiedzi. Rok później magazyn "Petra" zorganizował konkurs piękności. "Mama zawsze mi powtarzała, że mogę wszystko. Postanowiłam spróbować. Traktowałam to bardziej jak zabawę, a okazało się, że wygrałam!", wspominała Heidi w jednym z wywiadów.

Wkrótce podpisała kontrakt z pierwszą agencją modelek, wyjechała do Paryża i zaczęły się... kłopoty. Bo Klum nijak nie wpisywała się w obowiązujące wówczas kanony urody. Była za niska, zbyt pulchna i za... ładna. W tamtym czasie na wybiegach królowały smukłe dziewczyny o nieoczywistej urodzie. "Byłam dla nich zbyt szczęśliwa, zbyt silna", tłumaczy po latach. Na domiar złego słabo mówiła po francusku. Musiała walczyć o przetrwanie.

W Paryżu mieszkała razem z kilkoma koleżankami w wynajmowanym mieszkaniu. Od rana do wieczora chodziła na castingi, gdzie najczęściej słyszała "nie". W końcu wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Tam zła passa się odwróciła. Okazało się, że ze swoimi blond włosami, apetycznymi krągłościami i promiennym uśmiechem jest dla Amerykanów uosobieniem piękna. W 1996 roku podpisała kontrakt z firmą Victoria’s Secret. Trafiła do grupy seksownych modelek, które reklamują znaną na całym świecie bieliznę. A z sukcesem zawodowym przyszła miłość. Modelka zakochała się w styliście fryzur Ricu Pipino. Pobrali się w tym samym roku.

Dwa lata później Klum trafiła na okładkę "Sports Illustrated" i jej kariera nabrała zawrotnego tempa. Pojawiły się pierwsze kontrakty, a na konto Heidi zaczęły wpływać zawrotne sumy. Jej twarz zaczęła zdobić okładki prestiżowych magazynów modowych jak "Vogue", "Elle" czy "Marie Claire".

Wkrótce okazało się, że śliczna modelka ma również głowę do interesów. Heidi wypuściła na rynek serię kosmetyków i perfum, zaczęła też projektować odzież dla kobiet i mężczyzn. Jakby tego było mało, stworzyła makijaż dla Victoria’s Secret oraz zaangażowała się w rozwój uprawy róży o nazwie, a jakże, Heidi Klum.

W 2002 rozpadło się jej pierwsze małżeństwo. Ale słynna modelka dalej szła jak burza. Projektowała biżuterię, grała gościnnie w serialach, coraz częściej też pojawiała się w filmach.

W 2003 roku związała się z Flavio Briatore, włoskim biznesmenem o opinii playboya. Związek rozpadł się z hukiem, gdy okazało się, że modelka spodziewa się dziecka.

Była w szóstym miesiącu ciąży, gdy poznała miłość swego życia - muzyka Seala. "Niebo mi go zesłało. Nawet nie marzyłam o kimś takim", mówiła potem w wywiadach. Gdy rodziła córeczkę Briatore, Seal był przy niej. A potem adoptował małą Leni. Rok 2004 był dla niej przyłomowy także z innego powodu. Heidi pojawiła się na planie programu, który przyniósł jej gigantyczną popularność nie tylko w Stanach i Niemczech, ale na całym świecie - została gospodynią "Project Runway". Jego ogromny sukces przyczynił się do pomnożenia fortuny modelki.

Przysporzył jej też kilku wrogów. Karl Lagerfeld powiedział kiedyś: "Nie znam Heidi Klum". Kłopoty z pamięcią miała też jej koleżanka po fachu Claudia Schiffer. Niemiecki projektant Wolfgang Joop też nisko ocenił Heidi: "Ma za szerokie biodra, za duży biust. To nie awangarda, to komercja". Takie uwagi nie zrażały gwiazdy. Z powodzeniem angażowała się w nowe projekty (m.in została gospodynią kolejnego programu poświęconego modzie - "German’s Next Top Model").

W międzyczasie wyszła za Seala i urodziła mu troje dzieci: Henry’ego (8), Johana (7) i Lou Sulolę (4). W natłoku zajęć znalazła czas, by wypuszczać kolejne kolekcje ubrań, ostatnio dla kobiet w ciąży i dzieci. Na portalu Aol.com zaczęła też prowadzić kącik z poradami dotyczącymi zdrowego odżywiania, a także macierzyństwa.

W 2012 roku magazyn "Forbes" oszacował, że Heidi ma na koncie 70 milionów dolarów i nazwał Klum "potentatką medialną i maszynką do robienia pieniędzy".

Ale plotkarskie portale bardziej zainteresowała wiadomość o niespodziewanym rozstaniu modelki z drugim mężem. Ona i Seal uchodzili za wzorową parę. Byli razem osiem lat. Oficjalny powód to "różnice nie do pogodzenia". Kilka miesięcy po rozwodzie dziennikarze pytali Heidi, o czym marzy. "O miłości", odpowiedziała. I zaraz potem związała się ze swoim ochroniarzem Martinem Kirstenem. Czy on wreszcie spełni jej marzenie?

Justyna Kasprzak

SHOW 24/2013

Show
Dowiedz się więcej na temat: Heidi Klum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy