Reklama

Misha Defonseca: jej wspomnienia o Holokauście okazały się fikcją. Oszukała cały świat

Misha Defonseca sławę zyskała za sprawą książki "Przeżyć z wilkami". Twierdziła, że ocalała z Holokaustu, a czas wojny przetrwała dzięki wilkom. Po latach jednak prawda wyszła na jaw, a wspomnienia o okrutnych czasach okazały się fikcją.

Ocalała z Holokaustu

Misha Defonseca, a właściwie Monique de Wael, urodziła się 12 maja 1937 roku w Belgii. Ponad 20 lat temu światło dzienne ujrzał pamiętnik kobiety zatytułowany "Przeżyć z wilkami" (ang. "Misha: A Mémoire of the Holocaust Years"). 

Misha Defonseca opisała niewiarygodną historię. Twierdziła, że gdy miała siedem lat, naziści aresztowali jej rodziców, a ona pozostawiona na pastwę losu musiała sama o siebie zadbać. Kobieta opisała swoją pieszą wyprawę przez Belgię, Niemcy i Polskę w poszukiwaniu rodziców. Na tym jednak nie koniec. Misha Defonseca twierdziła, że została przygarnięta przez watahę wilków.

Reklama

Niewiarygodna historia

O rzekomym ocaleniu jako pierwsi usłyszeli mieszkańcy Millis w Massachusetts, gdzie kobieta wraz z mężem zamieszkała w 1988 roku. Opowiedziała sąsiadom, że II wojnę światową przetrwała dzięki pomocy wilków. Twierdziła, że po aresztowaniu rodziców trafiła do rodziny, która jej nie kochała. Podjęła więc decyzję o ucieczce. Miała wędrować sama przez tereny okupowane przez nazistów i przemierzyć tysiące kilometrów. 

Misha Defonseca w swojej książce opowiedziała, że w lesie spotkała wilczycę, która po pewnym czasie stała się dla niej jak matka. Razem dołączyły do watahy, w której od razu została zaakceptowana. Była traktowana jako niższy rangą członek stada. Twierdziła, że zawsze mogła liczyć na resztki mięsa, które zostawiały dla niej wilki.

Wydaniem książki zainteresowała się Jane Daniel. Od razu powiedziała swojej sąsiadce, że ta opowieść się sprzeda. Rok później w 1997 roku spisane wspomnienia Mishy trafiły do sprzedaży. Zostały przetłumaczone na kilkanaście języków, w tym także polski. Książka stała się bestsellerem, a we Francji nawet ją zekranizowano. 

Milionowe odszkodowanie

Rok później między autorką książki a wydawczynią doszło do sporu, który zakończył się w sądzie. Jane Daniel została pozwana przez Mishę. Zażądała nie tylko zwrotu praw autorskich, ale także odszkodowania. Twierdziła, że została wykorzystana przez wydawczynię. Sprawa rozegrała się na korzyść autorki książki. Jane Daniel miała wypłacić jej odszkodowanie w wysokości 22,5 mln dolarów.

Wydawczyni jednak tak szybko się nie poddała. Zaczęła przyglądać się dokumentom dotyczącym Mishy. Dotarła do nazwiska panieńskiego matki kobiety. To sprawiło, że zaczęła mieć wątpliwości dotyczące całej opowieści. Misha Defonseca twierdziła, że pamięta tylko imiona rodziców. Dzięki dalszej analizie i współpracy z genealożką powoli poznawała prawdziwą tożsamość kobiety. W tym czasie Misha podróżowała i promowała książkę. We Francji znalazła nowego wydawcę. 

Chociaż książka Mishy cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, to nie brakowało osób, które nie wierzyły w historię pisarki. Niemiecki dziennikarz Henryk M. Broder już w 1996 roku miał pewne wątpliwości. 

Wspomnienia okazały się fikcją

Prawda o Mishy wyszła na jaw dopiero w 2008 roku. Wszystko za sprawą odnalezienia aktu chrztu. Misha Defonseca urodziła się jako Monique de Wael, uczęszczała do szkoły w Brukseli i wcale nie była Żydówką. W całej opowieści Mishy prawdziwa była jedynie kwestia rodziców. Rzeczywiście stracili życie z rąk Niemców w obozie koncentracyjnym. Misha Defonseca jednak nie trafiła do lasu, a do domu dziadka. 

Kobieta postanowiła wydać oświadczenie. Wyznała, jak naprawdę się nazywa i ponadto dodała, że chciała o tym zapomnieć, odkąd skończyła cztery lata. "Moi rodzice zostali aresztowani, a mnie przygarnęli dziadek Ernest De Wael i wuj Maurice De Wael" - napisała Misha Defonseca. 

Mówiono o niej "córka zdrajcy". Ojciec Mishy podczas tortur w więzieniu miał podać Niemcom nazwiska osób walczących w ruchu oporu.

W związku z dowodami świadczącymi, że wspomnienia nie są prawdziwe, wyrok odszkodowania wobec Jane Daniel został częściowo unieważniony. Misha Defonseca nadal mieszka z mężem w Massachusetts.

Czytaj więcej:

„To było straszne, tak zmienić człowieka”. Ile znaczyło ubranie w obozie zagłady?

Anna Frank: Piętnastolatka, która stała się symbolem

Zobacz także:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy