Reklama

Pozwól sobie na romans

Londyn rządzi się własnymi prawami. Uważany za finansowe i kulturalne centrum Europy ostatnio stał się liderem w osobliwym rankingu - jako stolica... cudzołóstwa.

Londyn rządzi się własnymi prawami. Uważany za finansowe i kulturalne centrum Europy ostatnio stał się liderem w osobliwym rankingu - jako stolica... cudzołóstwa.

Sądzę, że można powiedzieć, iż Ameryka otrząsnęła się już z szoku z powodu informacji o nieślubnym dziecku Arnolda Schwarzeneggera spłodzonym z gosposią. Francuzi przeżyli polityczne trzęsienie ziemi wywołane wiadomością o próbie gwałtu wpływowego człowieka światowych finansów na hotelowej pokojówce. Na Wyspach zaś do pozamałżeńskich romansów przyznali się znany i ceniony dziennikarz BBC oraz popularny gracz czołowego klubu piłkarskiego.

Ale Londyn żyje już nowymi rewelacjami. Teść słynnego mistrza kulinarnego, który powierzył mu zarządzanie swoimi interesami, prowadził podwójne życie. W dwóch domach położonych w niewielkiej odległości od siebie mieszkały przez lata, nic o sobie nie wiedząc, jego dwie rodziny. W jednym żona z trójką dzieci, w drugim kochanka z nieślubną dwójką potomków. Przez cały ten okres energiczny pan - dziś już po sześćdziesiątce - umiejętnie i sprawiedliwie dzielił swój czas pomiędzy dwa domowe ogniska.

Reklama

Nie zdziwiło mnie, że ta spora dawka skandali nie spowodowała fali oburzenia i potępienia. Anglicy zareagowali na ujawnione ekscesy znanych i podziwianych z typową dla siebie flegmą. So what? - I co z tego?

W przeprowadzonym sondażu trzy z pięciu pytanych osób przyznały się do niewierności oraz pozamałżeńskich romansów. 37 proc. londyńczyków regularnie zdradza, podczas gdy ogólnie ta tendencja utrzymuje się na poziomie 34 proc.

Badacze trendów przyczyny upatrują w recesji. Twierdzą, że nic tak nie sprzyja pozamałżeńskim przygodom jak widmo bezrobocia i związany z nim stres. Londyńczycy pracują gorliwie w obawie przed utratą pracy. Stres odreagowują w pubach przy drinku. A ta szczególna traumatyczna więź, jaka się rodzi podczas "zalewania" stresu alkoholem, pozwala rozluźnić moralne i obyczajowe hamulce. Stąd już tylko krok do zdrady.

Romansom sprzyja również anonimowość, jaką gwarantuje to miasto. W prawie 13-milionowym Londynie, gdzie na ulicach słyszy się ponad 300 języków i dialektów, gdzie współżyje ze sobą ponad 50 społeczności i gdzie można znaleźć przedstawiciela każdej rasy, kultury i nacji, nietrudno się zatopić i ukryć pozamałżeńską przygodę.

Obecnie harmonii życia rodzinnego w stolicy Wielkiej Brytanii zagraża nowe niebezpieczeństwo. Noel Biderman, Kanadyjczyk, szef Ashley Madison, najpopularniejszej na świecie strony internetowej zachęcającej do niewierności osoby, które znalazły się w potrzasku skostniałego małżeństwa, zaoferował właśnie swoje usługi.

Sam żyje w wyjątkowo udanym związku małżeńskim, jest szczęśliwym ojcem dwójki dzieci, a jego rodzice byli kochającą się całe życie przykładną parą. Co skłoniło byłego prawnika, któremu dane jest doświadczać dobrodziejstw, jakie niesie ze sobą życie w satysfakcjonującym monogamicznym związku, do zbijania fortuny na wątpliwym moralnie interesie?

"Życie jest krótkie - pozwól sobie na romans" to przesłanie jego wirtualnego biznesu, który działa z powodzeniem od dziewięciu lat i skupia prawie siedem milionów członków w kilkunastu krajach świata. Noel Biderman twierdzi, że kiedy monogamia przechodzi w monotonię, a rozwód z różnych powodów jest niewygodny, jego serwis oferuje idealne rozwiązanie. Sam uważa, że zdrada jest lepsza od rozwodu i nie wyklucza skorzystania z usług własnego portalu, gdyby w jego związku zaczęło źle się dziać. Zwłaszcza gdyby w sypialni wiało nudą.

A co na to żona? Kanadyjczyk podkreśla, że ceni go jako dobrego męża i akceptuje jego aktualną działalność, aczkolwiek przyznaje, że nie protestowałaby, gdyby zmienił jej profil. Noel Biderman nie widzi niczego złego w tym, co robi. Uważa, że zjawisko niewierności sięga początków świata i jego serwis jest reakcją na społeczne zachowania i współczesne trendy.

Zaznacza, że w odróżnieniu od innych portali randkowych, gdzie przyznanie się do statusu cywilnego nie zawsze jest obowiązkowe, jego oferta jest uczciwa, ponieważ jasno i konkretnie określa reguły, a do niewierności wcale nie zmusza. Biznesmen upiera się, że zaoferowanie swoich usług londyńczykom nie jest podyktowane względami finansowymi.

Skoro ponad 60 tysięcy Brytyjczyków wyraziło chęć członkostwa w klubie niewiernych, to jego portal jest odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie. Mnie zaś najbardziej fascynuje fakt, że podobno ponad połowa chętnych to zamężne Brytyjki, które stosują wyjątkowo agresywne taktyki w celu zwabienia amerykańskich mężczyzn, oczywiście, aby nawiązać z nimi romans.

Brytyjki?! Agresywne?! Najwyraźniej przeoczyłam najnowszy trend. Ciekawe, czy przyjmie się poza Wyspami...

Ewa Ewart

PANI 07/2011

--------------

Ewa Ewart - reżyserka i producentka. Na początku lat 90. pracowała dla amerykańskiej stacji CBS w Moskwie. Od 18 lat związana z BBC. Międzynarodowe uznanie przyniosły jej filmy o Europie Wschodniej. Laureatka Wiktora w kategorii twórca najlepszego programu telewizyjnegooraz Nagrody im. Andrzeja Wojciechowskiego za cykl "Dokumenty Ewy Ewart" dla TVN24.

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy