Reklama

Specjalista nie "autysta". Już nie dziwny pracownik, ale... lepszy

Czy pracodawcy opłaci się zatrudnić osobę atypową? Na przykład w spektrum autyzmu? Zamiast bać się takich rozwiązań, warto sprawdzić, bo mogą się okazać bardziej opłacalne. Dla wszystkich.

Sheldon Lee Cooper jest jednym z głównych bohaterów komediowego serialu pt. "Teoria wielkiego podrywu". Pracuje naukowo, ma dwa doktoraty, w tym pierwszy otrzymany w wieku lat szesnastu. W serialowym bohaterze bez trudu odnaleźć można osobę z cechami zespołu Aspergera - nieporadną społecznie, za to odnoszącą sukcesy na polu zawodowym. Pośmiać się można, ale kiedy zadamy sobie pytanie, czy tak ekscentryczny naukowiec znalazłby pracę w naszym kraju, odpowiedź może już nie być taka zabawna.

 Czytaj także: "Wiedza zmienia świat na lepsze" - wywiad z autorką "Psycholog na spektrum"

Reklama

Oosby autystyczne na rynku pracy

Znakomite CV być może sprawi, że przejdzie przez rozmowę rekrutacyjną, w końcu osiągnięcia mówią same za siebie. Co natomiast stanie się, jeśli tydzień po podpisaniu umowy na zebraniu kadry kierowniczej powie szczerze (a powie na pewno), co myśli o projekcie szefa? Na przykład, że jest - delikatnie mówiąc - bez sensu? Od tej chwili ich współpraca może się nie układać. Tu wbrew pozorom nie liczą się nie tyle wiedza i umiejętności, co kompetencje miękkie.

Przekonał się o tym na własnej skórze Jakub Oblizajek. Na Kongresie Autism Europe, który odbył się w październiku w Krakowie, opowiadał o swoich problemach z zatrudnieniem, ale i o wsparciu osób autystycznych na otwartym rynku pracy. Co z tego, że potrafił w ciągu jednej nocy znaleźć błąd, którego przez kilka dni szukali koledzy z branży? Co z tego, że miał kompetencje i wiedzę, jeśli zawiłości społeczne przeszkadzały mu w pokazaniu się z jak najlepszej strony? Postanowił szukać pomocy i znalazł ją w projekcie asperIT. Jakub podkreśla, że ważne jest, by podjąć taką inicjatywę i zgłosić się po wsparcie.

- To nie jest tak, że rodzic dzwoni i mówi: "Mój słodki aniołeczek ma Aspergera, interesuje się komputerami i wiem, że chciałby zostać programistą, nie ma dla niego innej drogi". Nie. Tego musi chcieć sam zainteresowany i to on musi wykazać wolę współpracy. Rodzice mogą pomóc, ale inicjatywa powinna wyjść od strony kandydata - twierdzi Oblizajek i opowiada, jak wyglądał projekt: 

- Najpierw jest spotkanie indywidualne z tutorem. Dobrze jest powiedzieć takiej osobie o swojej diagnozie - jest w końcu od tego, żeby pomóc i wesprzeć kandydata. Następnym krokiem jest test kompetencji IT, który pokazuje, jaki jest sposób myślenia konkretnego człowieka. Po teście następuje zakwalifikowanie do projektu, gdzie zaczyna się od szkoleń społecznych. Zacząłem jeździć do Wrocławia i jak się okazało, z tego projektu można nie tylko coś wynieść, ale także zawrzeć ciekawe znajomości - z członkami programu, z tutorem, z trenerami. Trening obejmował podstawy zachowania się w firmie, w tym jak, na przykład, nie być zbyt szczerym w rozmowach z przełożonymi. Ważne też było uświadomienie nam, że autyzm to nie są tylko problemy i wyzwania, ale też, a może przede wszystkim, mocne strony tegoż Aspergera.

Taką mocną stroną jest z pewnością umiejętność koncentracji na zadaniu. Kiedy Kuba był dzieckiem, rodzice z przerażeniem obserwowali, że potrafi nocami siedzieć przed komputerem, ale on nie surfował bezsensownie po internecie, tylko szukał odpowiedzi na konkretne pytania. Noc była dla niego najlepszą porą, bo kiedy wszyscy śpią, człowiek jest narażony na mniejszą ilość bodźców.  

Osoby będące w spektrum autyzmu często mówią o przestymulowaniu. Kiedy układ nerwowy jest przeciążony, nie może działać w prawidłowy sposób. Hałas, nadmiar zapachów, zbyt jasne światło sprawiają, że ktoś nadwrażliwy przestaje sobie radzić. Zaczyna boleśnie odczuwać otaczającą rzeczywistość, może mieć fizyczne dolegliwości, takie jak bóle brzucha czy głowy. To jak migrena, tyle, że obejmuje całe ciało. Czasami dla osoby w spektrum specjalnymi warunkami w pracy będą: możliwość nie zapalania dodatkowych świateł i nałożenie słuchawek, z których płynąć może głośna muzyka, taką, którą lubi. Może też chcieć założyć słuchawki wyciszające, dzięki którym odetnie się od bodźców zewnętrznych.

Firma odrzuca, a potem zaprasza

Ostatnim etapem szkolenia Jakuba Oblizajka było spotkanie z doświadczonymi informatykami, od których można się było sporo nauczyć. Mężczyzna opowiada jednak, że nie było wyłącznie różowo. Bo kiedy został testerem czekał na pochwały, a spotkał się z krytyką. 

- Siedzę dumny jak paw, przekonany o swojej doskonałości, a tymczasem zostaję przejechany walcem. Nie potraktowałem tego jako osobistej porażki - no dobra, na początku może trochę tak - ale jako szansę skorygowania błędnych nawyków. Zresztą z moim trenerem utrzymuję kontakt do dziś. Przede mną dużo pracy zarówno nad kompetencjami twardymi, jak i miękkimi, ale jeśli miałbym porównywać swoją sytuację do barw, to teraz jest ona w kolorze jasnoszarym. Gdyby nie wsparcie jakie dostałem od asperIT, byłby to nadal kolor czarny.  

Po warsztatach testerskich Oblizajek odbył staż, po czym czekała go nie lada niespodzianka. Zainteresowała się nim ta sama firma, która odrzuciła go pół roku wcześniej.

- Tym razem powiedziałem im, że mam zespół Aspergera, ale nie po to, żeby się nade mną użalali, tylko po to, żeby pokazać, gdzie zdobywałem doświadczenie: w asperIT miałem szkolenie, egzamin, wiele praktyk. Oczywiście miałem je też w innych miejscach, gdzie pracowałem jako tester, ale tym razem stanąłem przed nimi z otwartą przyłbicą. Myślałem, że rekruterka się rozłączy, gdy powiem prawdę, tymczasem okazało się, że ma syna w spektrum autyzmu. Rozmowa poszła jak z płatka. Kolejna, menedżersko-techniczna, odbyła się już w biurze. Zespołu Aspergera nie używam jako argumentu "miejcie nade mną litość, jestem biednym niepełnosprawnym chłopczykiem", tylko pokazuję go łącznie z moim doświadczeniem - relacjonuje swoją rozmowę kwalifikacyjną.

Jakub został przyjęty. Pracuje w międzynarodowej firmie jako tester systemów komputerowych. Poleca osobom z zespołem Aspergera pracę w branży IT, oczywiście tylko wtedy, jeśli mają do tego predyspozycje. Dlaczego zachęca szukać zatrudnienia w tego typu firmach?

- Tu bardzo często jest płaska struktura. Nie ma czegoś takiego, że szefa trzeba pocałować w rękę, kłaniać się w pas i jeszcze zrobić mu kawę. Jest luz. Oczywiste, praca musi być wykonana, ale nie czuje się dystansu, że to jest wielki szef, a ty malutki pracownik. Do każdego można zwrócić się z każdym pytaniem i na wiele tematów porozmawiać. Oczywiście, bez przesady - tego nauczono mnie na szkoleniach społecznych - ale ten luz, bezpośredniość są dużo większe niż w innych branżach.   

Specjalista nie "autysta"

Myśl przewodnia Fundacji asperIT brzmi: "Tam gdzie inni widzą ograniczenia, my widzimy potencjał". Ponad 60 osób dostało wsparcie od organizacji, począwszy do szkoleń dotyczących zadań, jakie pojawiać się będą w pracy, skończywszy na kompetencjach miękkich, które są konieczne, by móc odnaleźć się wśród ludzi.

Jakub Oblizajek wymienia zalety pracowników, którzy są w spektrum autyzmu. Atutów mają całkiem sporo. 

- Lojalność wobec pracodawcy, silna etyka pracy, niechęć do kombinatorstwa, żeby na przykład mniej pracować, bo jakoś to będzie. Niechęć do small talków, rozmawianie na tematy, do których mogę coś wnieść.

Dbałość o szczegóły, precyzja, idealne skupienie to kolejne zalety jakimi mogą się pochwalić osoby w spektrum autyzmu. Zdawał sobie z tego sprawę duński przedsiębiorca Thorkil Sonne, bo znał sprawę z autopsji - jego rodzony syn znajdował się w spektrum. Sonne postanowił działać zakładając fundację Specialisterne, której misją jest przekształcanie rynków pracy w przyjazne dla osób atypowych. Biznesmen uważa, że ważna jest zmiana postrzegania autyzmu w społeczeństwie, nie jako niepełnosprawności, ale jako pewnej cechy, która może być konkurencyjną przewagą.  

Specialisterne promuje kulturę biurową skupiającą się na mocnych stronach pracowników, nie ich deficytach. Tu nikt nie nazywa ich "autystami", tylko specjalistami. Przedsiębiorca zmuszony był założyć siostrzaną organizację - Specialist People Foundation - bo zapotrzebowanie na wyjątkowych pracowników rosło, a pytania, jak wykorzystać ich zdolności przychodziły z ponad 50 krajów.

Specialisterne oferuje swoim pracownikom wybór. Część wybiera freelance, pracuje w domu, niektórzy wolą miejsca w biurach Specialisterne lub w biurach klientów. Myliłby się ten, kto myśli, że większość wybiera swój pokój i własne łóżko jako miejsce pracy. Aż 70 proc. ludzi chce spędzać czas w biurze. Dlaczego? Bo takie biuro ma szereg udogodnień dla autystycznych pracowników: ustrukturyzowane metody pracy, jasne instrukcje, godziny pracy dostosowane do indywidualnych możliwości. Można też poprosić o indywidualne wsparcie albo spersonalizowany program szkoleń. Nic tylko się rozwijać w stworzonych przez pracodawcę dobrych warunkach. 

Sonne podkreśla, że jego firma nie jest zakładem pracy chronionej, nie robi niczego z dobrego serca ani litości. Pracują u niego ludzie, którzy w swojej dziedzinie są najlepsi. Dowód? Testerzy Specialisterne są niezwykle skoncentrowani na swoich zadaniach, a współczynnik błędów w konwersji danych wynosi 0,5 procent. Tymczasem w innych firmach zajmujących się konwersją danych, współczynnik błędów to... 5,0 procent. Wyniki mówią same za siebie.  

Już nie zespół Aspergera

Nazwa "zespół Aspergera" powoli odchodzi w niebyt. Specjaliści i sami zainteresowani używają jej nadal, ale nowa klasyfikacja ICD 11 - International Classification of Diseases, czyli  Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych, stworzona przez Światową Organizację Zdrowia - usuwa ze swoich kart zespół Aspergera, stawiając na spektrum autyzmu. A ono jest bardzo szerokie.

Myliłby się ten, kto specjalne zdolności i zainteresowania widziałby tylko wśród pracowników Doliny Krzemowej, choć w tym miejscu ludzi w spektrum autyzmu jest bardzo dużo. Osoby autystyczne, które świetnie radzą sobie intelektualnie, pracują we wszystkich miejscach, w których dobrze się odnajdują. Bywa, że nie mają diagnozy, bo nie jest ona dla nich istotna - robią najlepiej to, co potrafią, często kosztem swojego prywatnego życia. Czasami rozpoznanie dostają dopiero, kiedy przychodzi po nich depresja. Jakie zawody wykonują? Psychiatra Ewa Dobiała w jednym z wywiadów mówi: "Mocno chciałabym podkreślić, że osoby wysokofunkcjonujące, zgłaszające się do specjalisty w 30., czy 40. roku życia, bardzo często piastują wysokie stanowiska. To artyści, muzycy, fotografowie, ale też osoby z różnych obszarów prawa bądź medycyny - takich zawodów, które w obiegowej opinii absolutnie nie byłyby przypisywane grupie osób idących inną linią rozwojową".

Specjalistka podkreśla też ważną dla wykonywania określonego zawodu cechę: "Osoby ze spektrum bardzo często mają swoją - nie lubię tego słowa - fiksację. Wolę słowo pasja. Mają niezwykłą zdolność do koncentrowania się na danym wyzwaniu i doprowadzania go naprawdę do końca, z głębokim zrozumieniem. Taka zdolność bywa niezwykle użyteczna w każdym obszarze nauki. Dlatego wiele osób z tytułami profesorskimi to osoby ze spektrum. One są w stanie poświecić bardzo dużo, w tym relacje z innymi ludźmi i własny wolny czas, idąc za potrzebą głębokiego poznania. Jest mnóstwo tego typu zawodów, które po prostu wymagają pewnego rodzaju poświęcenia. Takiego, które dla osoby neurotypowej czasami jest trudne do osiągnięcia" (czytaj więcej: Lęk przed nieznanym).

A może samozatrudnienie?

W życiu każdego człowieka ważna jest znajomość swoich słabych i mocnych stron. Nie zawsze etat jest dobrym rozwiązaniem. Czasem warto pomyśleć o własnej firmie.

- Jestem na samozatrudnieniu, ponieważ potrzebuję dostosowania grafiku do moich potrzeb i możliwości. Wolno się rozbudzam, jak wiele osób z ADHD. Są nawet badania o przesuniętym zegarze biologicznym u ludzi z ADHD, wiele z nich funkcjonuje lepiej w późniejszych godzinach, ja mam tak samo. Co więcej, jako osoba w spektrum i z ADHD szybko zużywam swoje zasoby. Możliwość dostosowania liczby godzin do tego, ile mogę pracować, a także brania wolnego, kiedy już nie daję rady, to ogromna ulga. Poza tym nikt nade mną nie stoi, niczego mi nie narzuca, nie muszę się ciągle tłumaczyć.

Anita zwraca też uwagę na rzecz, która często umyka potencjalnym pracodawcom, czyli po prostu ludzki wymiar pracy.

- W wielu pracach etatowych miałam poczucie braku empatii i zrozumienia dla moich potrzeb, a tłumaczenie się z tego czasami odczuwałam jako odkrywanie się w zbyt dużym stopniu. Miałam jednak poczucie, że krótki komunikat nie wystarczał, bym była rzeczywiście zrozumiana. W naszej kulturze przymusu nieustannej produktywności miałam wrażenie traktowania moich słów jako zmyślonej wymówki. Co więcej, robienie po mojemu, z poczuciem, że to co robię i jak robię ma sens, jest czymś bardzo ważnym dla osób w spektrum, podobnie jak pracowanie zgodnie z własnymi wartościami i etyką zawodową. Często widziałam rzeczy nieetyczne w firmach i naruszające ważne dla mnie wartości. U siebie mam pełną kontrolę, że to będzie w standardach, które preferuję i nadzoruję - opowiada Wojtkiewicz.

Zwraca też uwagę na rzecz, która z pozoru może wydawać się prozaiczna, jak dotarcie do miejsca pracy. Osobie neurotypowej może być wszystko jedno, jak i czym się przemieszcza, ale człowiekowi w spektrum już nie.

- Mam określony profil sensoryczny i dojazdy sprawiały, że zanim dotarłam do biura, już byłam zmęczona. Często też z przemęczenia mój organizm stawał się osłabiony i chorowałam. Od kiedy jestem sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem, nie zachorowałam ani razu - podsumowuje.

Anita Wojtkiewicz prowadzi na Facebooku fanpage pod nazwą "Psycholog na spektrum", z którego można czerpać wiedzę o osobach atypowych. Mogą tu też zajrzeć potencjalni pracodawcy i dowiedzieć się czegoś o ludziach, którzy w ich firmie mogliby rozwinąć skrzydła, jeśli tylko zapewni im się odpowiednie warunki. 

Co radzi Temple?

Temple Grandin jest najsłynniejszą osobą w spektrum autyzmu na świecie. Ma 75 lat i całym swoim życiem udowadnia, że ludzie tacy jak ona są potrzebni, bo... "Gdyby nie my, dalej siedzielibyśmy przy ognisku w swoich jaskiniach" - żartowała w jednym z wywiadów. Amerykanka jest naukowczynią, wykładowczynią i pisarką. Stworzone przez nią innowacje zrewolucjonizowały praktyki humanitarnego obchodzenia się ze zwierzętami gospodarskimi zarówno na ranczach bydła, jak i w rzeźniach.

Gdy była dzieckiem wieszczono jej, że życie spędzi w zakładzie zamkniętym. Lekarze przekonywali matkę, że jej córka ma uszkodzony mózg i nic z niej nie będzie. Owszem, mózg Temple Grandin jest inny. Kobieta zresztą często poddaje się różnego rodzaju badaniom, które mają zobrazować tę odmienność, w końcu dla naukowca nie ma nic lepszego niż pomaganie innym naukowcom. 

Grandin bardzo wcześnie przekonała się, że by dobrze się zaprezentować, musi pokazywać światu nie siebie, lecz swoje dzieła. Bo to co robiła, było doskonałe, natomiast ona sama odbiegała od doskonałości, zwłaszcza pół wieku temu, gdzie ramy tego, jak powinna wyglądać kobieta i jak wolno jej się zachować, były dużo bardziej wąskie i sztywne niż obecnie. W swojej książce "Starsze dziecko z autyzmem" daje wskazówki dla szefów, którzy chcieliby zatrudnić osoby podobne do niej. Oto one:

  • Najlepsze są instrukcje na piśmie. Trzeba jasno określić, na czym ma polegać zadanie i jaki jest termin jego wykonania.

  • Zadania, które składają się z kilku etapów, powinny być rozpisywane w punktach - tak jak przegląd przedlotowy. Szefowie powinni unikać wydawania rozbudowanych, ustnych poleceń.

  • Osoba z autyzmem może potrzebować dłuższego szkolenia, ale będzie zwracała uwagę na szczegóły i zapamięta wszystkie zasady.

  • Gdy ktoś popełnia błędy natury społecznej, szef powinien konkretnie powiedzieć takiej osobie, co robi nie tak. Aluzje nie działają. Miałam kiedyś szefa, który wprost powiedział mi, że powinnam bardziej dbać o higienę, co pozwoliło mi utrzymać pracę.

Nakręcony dekadę temu biograficzny film "Temple Grandin" został obsypany nagrodami. Scena finałowa pokazuje bohaterkę, która wkracza na mównicę, a drogę toruje jej rozstępujący się tłum. Jest rok 1981, o autyzmie mówią na konferencjach specjaliści, nie sami zainteresowani. Temple to zmienia, ludzie chcą poznać jej opowieść i to, w jaki sposób dotarła do miejsca, w którym jest.

Szef chce, ale nie wie

Problem zatrudnienia osób w spektrum autyzmu i zaspokojenia ich potrzeb był poruszany na wspomnianym kongresie Autism Europe. Wnioski prelegentów nie brzmiały optymistycznie - w wielu krajach posady dla ludzi atypowych są niedostępne. Chociaż pracodawcy bardzo często deklarują, że przyjmą takie osoby do pracy, za tą deklaracją nic nie idzie. Rozmowa rekrutacyjna jest często poza zasięgiem ubiegających się o miejsce. A wystarczyłoby wprowadzić instrukcje pisane, nie mówione.

Wracając do bohatera "Teorii wielkiego podrywu" - spodobał się tak bardzo, że nakręcono prequel, zatytułowany "Młody Sheldon". Oglądając perypetie Sheldona na małym ekranie pamiętać trzeba jednak, że jest to po pierwsze serial komediowy, po drugie opowiada o świecie odległym od naszych polskich warunków. U nas szkoły zazwyczaj chcą zrównać młodych ludzi do szeregu, a indywidualności są raczej przycinane do obowiązującego wzorca niż pielęgnowane. Nauka o neuroróżnorodności nie jest doceniana. Szkoda, bo w ten sposób tracimy talenty, które mogłyby wnosić do naszego społeczeństwa więcej, niż moglibyśmy się spodziewać.

Zobacz także:

RAPORT "Autyzm. Bliski i daleki świat"

Autyzm u kobiet. Jak diagnozować, jak leczyć

WYWIAD z włoskim artystą i rysownikiem komiksów Giuseppe Sansone

***

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: rynek pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy