Reklama

Trudna sztuka kompromisu

Wszyscy wiemy, że kłótnia może zdarzyć się w każdym, najlepszym nawet związku.

Nie każdy jednak potrafi załagodzić jej skutki. A wystarczy tak niewiele - pójść na kompromis.

Każdy z nas ma inne pragnienia, potrzeby, wyobrażenia dotyczące naszego związku. Jednak wiele kobiet nie mówi o tym wprost, uważając przy tym, że zadaniem partnera jest odgadnięcie o czym w danej chwili myśli jego wybranka. A to najprostsza droga do nieporozumień i kłótni. Nie sposób ich uniknąć, warto jednak zadbać, by różnica zdań nie sprawiła, że staniemy się sobie bardziej obcy. Łatwo powiedzieć, ale w życiu zapominamy o trudnej sztuce kompromisu!

Reklama

Kłótnia - i co dalej?

W styczniu straciłam pracę, ponoć dlatego, że panuje kryzys - mówi Iwona Mazurkiewicz (34 l.). - Wpadłam w panikę, ale mąż mnie uspokajał: Damy radę, zajmij się domem, a ja jakoś zarobię na rodzinę. - Nie mieliśmy kredytów, zadłużeń, a mąż dobrze zarabia, więc budżet domowy specjalnie nie ucierpiał. Zarejestrowałam się w pośredniaku, codziennie po wyprawieniu dzieci do szkoły przeglądałam w internecie strony z ofertami pracy, czytałam lokalne gazety. A potem sprzątałam mieszkanie, chodziłam na zakupy, gotowałam pyszne obiadki, zaczęłam rozpieszczać domowników pracochłonnymi deserami, odrabiałam też z dziećmi lekcje.

- Dom aż lśnił, dzieci miały coraz lepsze wyniki w nauce, a w kuchni zawsze czekał jakiś smakołyk.- opowiada Iwona. - Cieszyło mnie to, jednak bardziej uradowała mnie nowina sprzed miesiąca - dostałam pracę! Przybiegłam z rozmowy kwalifikacyjnej, o której nikomu nie mówiłam, z uśmiechem na ustach, lecz nie doczekałam się gratulacji ze strony męża. Powiedział tylko: A kto teraz będzie zajmował się domem? Czar prysł.

- Aż do momentu zwolnienia mnie z pracy zawsze dzieliliśmy obowiązki: mąż robił zakupy, pomagał dzieciom w lekcjach, w wolne dni chętnie gotował. Ja sprzątałam, prasowałam, zmywałam naczynia, dbałam o domowe finanse. Ale dziś mąż zapomniał o tym podziale na role i teraz nie chce mi już pomagać. Zupełnie jakby chciał mi zrobić na złość! Przyznam, że ciągle się o to kłócimy. Czy to źle, że chcę pracować?

Pomoże szczera rozmowa

Każda z nas znalazła się kiedyś w podobnej sytuacji zadając sobie pewnie pytanie: jak do tego doszło? Dlaczego pokłóciłam się z mężem, przyjaciółką, koleżanką z pracy? Dlaczego to właśnie ja mam ustąpić, przecież racja jest po mojej stronie! Jak znaleźć rozwiązanie konfliktu? Odpowiedź przyjdzie sama, gdy tylko postaramy się spojrzeć chłodnym okiem na całą sprawę. Wydawać by się mogło, że całą winę za kłótnie między małżonkami ponosi mąż Iwony.

Przecież to on chciał wpisać swoją żonę w rolę "kury domowej", to on przyzwyczaił się do wygodnego życia, praktycznie bez żadnych obowiązków domowych. Aż nagle żona oświadczyła, że nastał kres sielanki.

Jednak tak naprawdę do nieporozumienia doszło przede wszystkim dlatego, że Iwona nie rozmawiała z mężem o swoich pragnieniach i planach. Wykonywała wszystkie prace domowe z uśmiechem na twarzy i pełnym zaangażowaniem, ale nie mówiła mężowi o poszukiwaniu pracy, o tym, że martwi się, że już wkrótce skończy się zasiłek dla bezrobotnych, o tym, że chciałaby zapracować na emeryturę.

Małżeństwo to nie pole walki

Iwona popełniła również inny błąd: nigdy nie informowała męża o zaproszeniach na rozmowy kwalifikacyjne od potencjalnych pracodawców.

Dlatego jej nowina była takim szokiem. Dziś partner zachowuje się jak małe, rozkapryszone dziecko, które nie chce włączyć się w prace domowe. Istnieje jednak sposób na to, by naprawić dawne błędy i uzdrowić relację małżeńską. Jaki? Kluczem do wszystkiego powinna być szczera rozmowa, podczas której Iwona musi opowiedzieć o swoich uczuciach; o tym, jak smutnym zdarzeniem była dla niej utrata pracy, jak wiele serca wkładała w prowadzenie domu, wreszcie o tym, jak ważne było dla niej znalezienie pracy.

Warto wyliczyć wszystkie korzyści, jakie daje nowa praca: więcej pieniędzy, rozwój osobisty, a wreszcie przepracowane lata pracy, które liczą się do emerytury. Dziś mąż Iwony jest zdrowym mężczyzną, który potrafi sam utrzymać rodzinę. Kto jednak wie, co przyniesie los?

Przyszła jednak pora na najważniejszy z argumentów: małżeństwo to nie pole walki, a małżonkowie to nie przeciwnicy, którzy chcą "dokopać" drugiej stronie i pokazać, kto ma rację. Nawet jeśli jedna strona na chwilę o tym zapomni, warto podkreślić w rozmowie, że tworzycie tandem, i tylko wtedy, gdy będziecie współpracować zostaniecie niepokonani.

Tylko bez nerwów

Nowa praca to wielkie wyzwanie, które wiąże się ze stresem. Nerwy bardzo łatwo jest przenieść na grunt rodzinny, zwłaszcza wtedy, gdy kobieta wraca zmęczona z pracy, a mąż za żadne skarby nie chce włączyć się w prace domowe. Tu pomoże nie tylko szczera rozmowa, ale też spokój. Gdy wypowiesz swoje racje spokojnym, przyjaznym głosem masz większe szanse na wysłuchanie i zrozumienie.

Najważniejsze jednak w sztuce osiągnięcia kompromisu jest mówienie nie tylko o sobie, o swojej pracy na rzecz domu, czy o poświęceniu. Do poświęcenia dochodzi wtedy, gdy dając coś, nie otrzymujesz nic w zamian. A ty przecież masz wspaniały związek, rodzinę, dzieci! Zamiast więc bez przerwy mówić o sobie, rozmawiaj z partnerem o nim samym. O tym, jaki harmonijny był kiedyś wasz układ, jak wspaniale się dogadywaliście, jaki pyszny był jego rosół, jak szybko potrafił rozwiązać z dzieckiem najtrudniejsze zadanie, nad którym ty bezskutecznie łamałabyś sobie głowę.

Wreszcie, opowiedz o czasie, jaki spędzaliście razem: na spacerach, na rodzinnych wycieczkach. Tylko wtedy, gdy podzielicie się obowiązkami będziecie mogli spędzić wesoło czas wraz z dziećmi.

Oczywiście, nie istnieje uniwersalny sposób na osiągnięcie kompromisu.

Mąż, dzieci, praca, przyjaciele - nie w każdej z tych relacji można zastosować identyczne sposoby osiągnięcia porozumienia. Zawsze jednak warto rozmawiać, szczerze mówić o swoich pragnieniach i oczekiwaniach i umieć rezygnować z części z nich na rzecz wspólnego porozumienia.

Joanna Bielas

IDmedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy