Reklama

Urodziny norweskiej Lady D. Mette-Marit kończy 48 lat

Jej przeszłość nie była jak z bajki, a życie wbrew pozorom nie było usłane różami. Norweska księżna Mette-Marit jest uwielbiana przez swój kraj, a 19 sierpnia skończy 48 lat. Jaka jest jej historia?

Nazywana współczesnym Kopciuszkiem i norweską Lady Dianą. Uwielbiana przez Norwegów, z niebanalną przeszłością i niełatwym życiorysem. Mette-Marit Tjessem Høiby przyszła na świat 19 sierpnia 1973 jako owoc związku norweskiego dziennikarza, Svena Olafa Bjarte Høiby i Marit Tjessem, urzędniczki bankowej.

Niechlubna przeszłość i trudne początki

Jej życiorys mógłby być podwaliną do napisania historii współczesnego Kopciuszka. Choć dziś jest uwielbiana przez poddanych, na samym początku została przyjęta dość chłodno. Swojego przyszłego męża, Haakona Magnusa, księcia koronnego Norwegii poznała w 1997 roku, podczas festiwalu muzycznego w Kristiansand i już wówczas była w ciąży z innym mężczyzną.

Zanim Mette-Marit spotkała swojego księcia z bajki, jej życie przypominało raczej mroczny thriller, niż piękną baśń.

Reklama

Najpierw długo poszukiwała swojej drogi. Ze studiów na kierunku inżynierii budowlanej zrezygnowała dla antropologii społecznej, by w końcu pójść w ślady ojca i studiować dziennikarstwo. Na studiach nie miała łatwo. By móc się utrzymać, dorabiała jako kelnerka, ekspedientka, a także zbierała truskawki. Po godzinach odreagowywała na imprezach. 

Wpadła w złe towarzystwo. Alkohol, narkotyki były codziennością w jej życiu. Spotykała się z 13 lat starszym mężczyzną, który był w przeszłości aresztowany za posiadanie narkotyków. Następnie poznała Mortena Borga, który również nie mógł poszczycić się spokojną przeszłością, bowiem dopiero co wyszedł z więzienia. To właśnie on jest ojcem jej 24-letniego aktualnie syna, Mariusa Borg Høiby.

Gdy będąc w ciąży Mette-Marit poznała swojego przyszłego męża, księcia Haakona, ojciec jej dziecka został skazany za posiadanie narkotyków. Przyszła para królewska przez długi czas ukrywała swój związek w tajemnicy i bardzo szybko zamieszkali razem, co w późniejszym rozrachunku nie spodobało się Norwegom. W kocu, w 200 roku para ogłosiła swoje zaręczyny i rozpoczął się dla przyszłej księżnej niełatwy czas przygotowań.

Kiepskie wykształcenie, dziecko z innego związku i bardzo mroczna przyszłość nie stanowiły idealnych warunków do bycia zaakceptowaną przez dwór i podanych. Mimo przeciwności losu, w 2002 roku para wzięła ślub, a Mette-Marit stała się norweską księżną.

Od nienawiści do miłości

Choć początki były trudne, norweski naród zaakceptował i pokochał nową księżną. Mimo małych wpadek, jej naturalność i bycie "blisko ludzi" spowodowały, że Norwegowie zaczęli widzieć w niej nową, norweską Lady Dianę. 

Bardzo przykłada się do swoich królewskich obowiązków, pełni wiele charytatywnych funkcji i nienagannie reprezentuje kraj podczas zagranicznych wizyt. Dodatkowo, zawsze zachwycała swoją szlachetną urodą i wyczuciem stylu.

W 2004 roku na świat przyszła pierwsza potomkini pary, Ingrid Aleksandra, która w przyszłości obejmie funkcję głowy państwa, a w 2005 ich pierwszy syn, Sverre Magnus.

 Sielanka jednak została przykryta przez ciężką informację o chorobie Mette-Marit.

Śmiertelna choroba księżnej

W 2018 roku norweska rodzina królewska wydała oświadczenie, w którym poinformowała o tym, że u księżnej wykryto idiopatyczne włóknienie płuc. Objawia się ono silnymi dusznościami i kaszlem i zazwyczaj ma bardzo złe rokowania, jest to też choroba śmiertelna.

Mimo tego, księżna jest bardzo aktywna. W swoich mediach społecznościowych pokazuje, że diagnoza nie musi oznaczać rezygnacji z dotychczasowego trybu życia. Choć przy tej diagnozie pacjentom daje się od trzech do pięciu lat życia, Matte-Marit nie poddaje się, korzysta z farmakoterapii i stara cieszyć się życiem, w dalszym ciągu będąc uwielbianą przez Norwegów.


Przeczytaj też:

Wielki horoskop na 2021 rok

Mizofonia: Kiedy dźwięki doprowadzają do furii


* * *

Zobacz więcej:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy