Reklama

Cięcie!

Jej znak firmowy? Króciutkie grzywki do dłuższych, gładkich włosów.

Ale od jakiegoś czasu Jaga Hupało, jedna z najlepszych polskich stylistek fryzur, namawia wszystkich na zdecydowane cięcia.

Zanim chwyci w dłoń nożyczki, długo przekłada włosy osoby, którą ma strzyc. W skupieniu szuka kształtu nowego uczesania, odsłania szyję, ucho, sprawdza, jak układa się grzywka. A potem powoli obcina pojedyncze kosmyki. Jej klientki twierdzą, że wie, jak ująć kobiecie lat, dodać twarzy energii i optymizmu. Jest przekonana, że nie bez powodu się mówi: nowy rozdział w życiu należy zacząć od zmiany fryzury. Tym razem Jaga Hupało przekonuje nas, że najlepsza recepta na dobry początek sezonu to krótkie włosy.

Reklama

Twój STYL: Czy nową modę wylansowali fryzjerzy, czy to nam, kobietom, znudziły się już długie włosy?

Jaga Hupało: Według mnie krótkie fryzury pojawiają się zazwyczaj wtedy, gdy zmienia się nasze podejście do rzeczywistości. Teraz połączyłabym je z nurtem ekologicznym.

Ekologicznym? Do uczesania a la Madonna proponujesz trwałą ondulację, a fryzurę inspirowaną stylem Lizy Minnelli prasujesz żelazkiem do włosów. To nie jest eko...

Jaga Hupało: Za to prawie nie stosuję kosmetyków do stylizacji, włosy mają układać się same, bo są dobrze obcięte. A do pielęgnacji krótkiej fryzury zużywa się mniej wody, szamponu i odżywki.

Ale takie włosy wymagają regularnego podcinania, czyli wizyt w salonie co trzy tygodnie.

Jaga Hupało: Człowiek powinien o siebie dbać, lepiej się wtedy czuje. Może to nie taki zły pomysł, żeby uczesanie było pretekstem do sprawienia sobie przyjemności. Przecież wizyta w ulubionym salonie fryzjerskim pomaga się zrelaksować, poprawia samopoczucie.

Krótka fryzura to już taka, w której włosy sięgają ramion, czy dopiero gdy są ścięte tuż nad karkiem?

Jaga Hupało: W każdym z wymyślonych przeze mnie uczesań tak naprawdę jest kilka długości. Na przykład gdy grzywka sięga brody, tył jest króciutki. Dzięki temu fryzury wydają się przestrzenne. Łatwo można je układać i zmieniać. Wystarczy zaczesać włosy do góry, na bok albo do tyłu. Dłuższe pasma wygładzić, potargać, a nawet zrobić na nich trwałą.

Dlaczego wciąż wracamy do tego, co już było?

Jaga Hupało: Wybieramy inspirujące detale fryzur z przeszłości i interpretujemy je współcześnie. Dziś styliści strzygą włosy inaczej niż przed laty - strzępią je, różnicują długość poszczególnych warstw, nie boją się asymetrii. Inne są też kosmetyki i akcesoria. Dlatego moja wersja fryzury z lat 20. nie jest już tak idealnie elegancka jak kiedyś. To było dobre na scenę, kiepsko sprawdzało się na co dzień. Uczesanie z lat 60. też potraktowałam z przymrużeniem oka. Jest graficzne, ale kontur ma nieregularny. Wygląda, jakby podczas strzyżenia drżała mi ręka, jednak to efekt zamierzony. Z fryzury Madonny skopiowałam przestrzenną grzywkę. Ale kiedyś towarzyszyły jej długie włosy. Dziś tył może być króciutki, a trwałą można zrobić tylko z przodu.

Za to na pewno rezygnujemy z balejażu! Wyszedł z mody parę sezonów temu, co nie wszyscy zauważyli. Najbliższa oryginałowi jest współczesna interpretacja lat 90. Niemiecka piosenkarka Nena Hagen w mojej wersji swojego dawnego uczesania wyglądałaby świetnie.

Tak przekonująco opowiadasz o krótkich włosach, ale sama ciągle nosisz długie...

Jaga Hupało: Ostatnio ścięłam część włosów po bokach, "powiększyłam" grzywkę. Długi został już tylko tył. Nie skracam go, bo włosy to moje narzędzie pracy i "laboratorium". Obserwuję, jak reagują na działanie kosmetyków i upływ czasu.

Rozmawiała Ewa Sarnowicz

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy