Reklama

Skóra dobrze uzbrojona

​Smog to nie smok z bajki, to realne zagrożenie dla skóry. Przez niego sucha staje się bardziej sucha, tłusta bardziej tłusta. A starzenie przyspiesza. Na szczęście powstają już kosmetyki chroniące przed smogiem. I ułatwiające zmywanie pyłów z twarzy. Podpowiadamy, jak i czego używać, gdy niebezpieczeństwo wzrasta.


Największym wrogiem naszego zdrowia i urody są wolne rodniki, niespokojne atomy tlenu, które atakują komórki. Na szczęście potrafimy je rozbroić, bo natura wyposażyła organizm w antyoksydanty. Ale i one przegrywają, gdy wolnych rodników jest za dużo (np. w wyniku działania promieni UV).

Aby wzmocnić linię obrony, nakładamy kremy, które antyoksydanty mają w składzie. Czy to jednak wystarcza, kiedy mamy do czynienia ze smogiem - największą fabryką wolnych rodników, przyczyną stanów zapalnych, podrażnień i pryszczy?

Działania rozpoznawcze

Smog szkodzi urodzie na dwa sposoby. Po pierwsze, jego pyły są tak małe, że łatwo wnikają w skórę przez mieszki włosowe i gruczoły potowe. Zatykając je, wywołują stan zapalny i wypryski. Co gorsza, jak wejdą, to już nie wyjdą. Nie wymywa ich nawet woda micelarna.

Reklama

Po drugie, pyły obklejone są metalami ciężkimi i innymi toksycznymi cząsteczkami chemicznymi. Dla skóry to zabójcza mieszanka. Razem z ozonem przypowierzchniowym (który też jest składnikiem smogu, a pochodzi m.in. ze spalin emitowanych przez stare samochody) wywołuje wzmożony atak wolnych rodników. A te (po zniszczeniu naszych obronnych antyoksydantów) zaczynają utleniać lipidy, czyli tłuszcze, które są najważniejszym spoiwem ochronnej warstwy skóry. To właśnie dzięki nim jest ona zdrowa, elastyczna, silna, daje odpór bakteriom i wirusom.

Ale gdy mamy za mało tłuszczów w warstwie lipidowej, naskórek staje się słaby, skłonny do podrażnień, nie zatrzymuje uciekającej wody. - Skóra z uszkodzoną barierą lipidową jest bardziej reaktywna, łatwiej ją uszkodzić detergentami, konserwantami, niewłaściwą pielęgnacją - mówi dermatolog, dr Aleksandra Jagielska z kliniki Sthetic w Warszawie. Cera normalna staje się sucha, sucha jeszcze bardziej sucha, wrażliwa - bardziej wrażliwa. Nasilają się choroby skórne i alergie.

- W krajach uprzemysłowionych z powodu smogu wzrasta liczba osób z atopowym zapaleniem skóry - dodaje dermatolog. - Trwają też badania, czy zanieczyszczenia nie przyspieszają rozwoju nowotworów skóry. Bo przecież im słabsze mechanizmy obronne, tym większe niebezpieczeństwo tej choroby. - W "Journal of Drugs in Dermatology" ukazała się praca o wpływie zanieczyszczeń na rozwój przebarwień. Okazało się, że są one efektem stanu zapalnego wywołanego przez pyły. Wreszcie wiemy, dlaczego - pomimo nakładania kremów z filtrami UV - ciągle pojawiają się na twarzy plamy. I to nawet u Azjatów, którzy obsesyjnie dbają o ochronę przeciwsłoneczną - mówi kosmetolog, dr Izabela Załęska z Kliniki Młodości w Krakowie.

Przebarwienia to niejedyny objaw starzenia wywołanego przez smog. Agresywne wolne rodniki niszczą (a dokładnie utleniają) również białka skóry, czyli kolagen i elastynę, stanowiące jej rusztowanie. Efekt: w zanieczyszczonym środowisku starzejemy się szybciej. - I mamy bardziej intensywny trądzik! - dodaje Łukasz Pyzioł, dyrektor Działu Nauki, Badań i Rozwoju firmy Orkla, producenta m.in. kosmetyków Soraya. - W tym roku dowiedziono, że istnieje ścisły związek między zanieczyszczeniem środowiska a zaawansowaniem trądziku. Gdy wolne rodniki niszczą tłuszcz w naskórku, organizm uruchamia nadprodukcję lipidów, by uzupełnić ich poziom. Cera tłusta staje się przez to jeszcze bardziej tłusta, a przez zatkane pyłami pory - również zanieczyszczona. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Dzienne manewry

Co mamy na swoją obronę? W dużej mierze na pewno pomogą kosmetyki z antyoksydantami - rozbrajają szkodliwe i agresywne wolne rodniki, które powstają w skórze. Mają też silne działanie przeciwzapalne, szczególnie witamina C, kwas ferulowy, SOD, wyciąg z zielonej herbaty, lukrecji. Są w wielu kremach, zwłaszcza tzw. miejskich, ze słowem "city" lub "urban" w nazwie. Ale czy w pełni obronią nas przed skutkami smogu?

Przecież on wyzwala dużo więcej wolnych rodników niż promieniowanie słoneczne, a do tego wnika w skórę. - Dlatego powstaje nowa kategoria kremów. Ze słowem "anti-pollution", czyli przeciw zanieczyszczeniom, na opakowaniu - dodaje Łukasz Pyzioł. - Na razie tego typu preparaty są przeznaczone głównie do cery przetłuszczającej się, bo pyły najbardziej przyklejają się właśnie do niej. Ale wkrótce składniki anti-pollution będą we wszystkich typach kosmetyków na dzień.

Nie "rozbrajają" wolnych rodników jak antyoksydanty, ale chronią przed kontaktem z pyłami, a co za tym idzie - zapobiegają powstaniu dużej części wolnych rodników. Tworzą na skórze szczelną maskę. Zbudowana jest z nowoczesnych polimerów (tzw. polisacharydów), pochodzących z roślin, np. akacji, alg, kukurydzy, drożdży lub moringa (w Afryce nasiona drzewa moringa są wykorzystywane do oczyszczania wody, bo przyciągają i sklejają zanieczyszczenia).

Niestety, tarcza z polimerów chroni nas tylko przed pyłami, nie przed tzw. złym ozonem i promieniami UV. Dlatego przed wyjściem z domu idealnie by było nakładać kolejno: serum z antyoksydantami, krem anti-pollution, a na wierzch kosmetyk z filtrami UV. Dużo tego smarowania...

Na szczęście kosmetolodzy już przygotowują w laboratoriach preparaty zawierające wszystkie trzy formy ochrony w jednym słoiczku. Rozwiązanie doskonałe dla każdego mieszczucha, ale nie tylko. Smog pojawia się w powietrzu nawet w czystych rejonach Polski, bo jest nawiewany z okolicznych, zanieczyszczonych miejsc.

Wieczorne rozbrojenie


Czas na demakijaż. W wojnie z pyłami tak lubiane przez nas wody micelarne niestety przegrywają. Bo nie zmywają drobinek, które wbiły się głęboko w naskórek. Chyba że... twarz została rano posmarowana kremem z ochronnymi polimerami. Pyły przyklejają się do nich jak muchy do lepu. I kiedy wieczorem zmywamy twarz wodą micelarną, usuwamy również i pyły. - Sprawdzono to doświadczalnie - mówi Łukasz Pyzioł. - Ze skóry posmarowanej kremem anti-pollution można usunąć do 90 proc. więcej pyłów niż z tej, która była nasmarowana zwykłym kremem. A jeśli nasz ulubiony kosmetyk na dzień nie jest z gatunku anti-pollution? Warto sięgnąć po płyn do demakijażu z serii "przeciw zanieczyszczeniom", np. profesjonalnej marki Selvert Thermal.

Zawiera składnik pochodzący z błota w Polinezji Francuskiej. Cząsteczka jest naładowana ujemnie, a pyły dodatnio, więc ona je przyciąga. Tworzy związki rozpuszczalne w wodzie, dlatego kosmetyk spłukuje się z twarzy... i zabiera ze sobą pyły. Jak udowodniono, dwa razy lepiej oczyszcza skórę z zanieczyszczeń stałych niż zwykłe płyny micelarne. Jest skuteczny, a przy tym delikatny. - To bardzo ważne, bo skóra z ubytkami w ochronnej warstwie lipidowej jest słaba i podatna na podrażnienia - podkreśla dr Jasielska.

Twarz umyta? Najwyższa pora nałożyć krem na noc. Nie musi być ze składnikami anti-pollution, bo gdy śpimy, pyły nam niestraszne. - Najważniejsze, by był to kosmetyk z lipidami. Uzupełni ubytki w podniszczonej w ciągu dnia warstwie ochronnej - mówi dermatolog. Dobrze, by w takim preparacie znajdowały się też regenerujące składniki, które wzmocnią osłabioną stanem zapalnym skórę. Na szczęście większość kremów na noc takie substancje zawiera. Działają, kiedy my śpimy - żeby rano skóra znów była gotowa do walki.

Ewa Sarnowicz


Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy