Reklama

Mikrokontrolerzy nastroju

Jak myślisz, co decyduje o twoim samopoczuciu? Relacje z innymi, pogoda, a może stan konta. To dobre odpowiedzi, jednak najnowsze badania wskazują, że spory wpływ na nasz nastrój mają również... drobnoustroje żyjące w jelitach. Wyjaśniamy, jak działa ten system i co zrobić, by mikroby pracowały na twoją korzyść.

Dlaczego zakochani czują "motyle w brzuchu", a zła informacja sprawia, że ściska cię w dołku? Albo pod wpływem stresu masz rozstrój żołądka? Bo przewód pokarmowy łączy z mózgiem wyjątkowa więź. Bliższa niż do niedawna się wydawało. Owszem, emocje wpływają na to, co dzieje się w jelitach. Ale często jest odwrotnie: to zamieszkujące je mikroorganizmy regulują twój nastrój, a w konsekwencji zachowanie.

- Dawniej nazywaliśmy je florą bakteryjną, dzisiaj używamy określenia mikrobiota - mówi prof. Hanna Karakuła-Juchnowicz, psychiatra z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Bo oprócz bakterii w układzie pokarmowym człowieka żyje ponad tysiąc gatunków drobnoustrojów, m.in. grzyby, pasożyty, wirusy. Razem ważą 1,5-2 kg i decydują o wielu procesach zachodzących w organizmie. Nie tylko pomagają w trawieniu i pobudzają ruchy jelit, ale biorą też udział w wytwarzaniu niezbędnych witamin (np. K i B12) i hormonów, wspomagają wchłanianie leków i chronią przed chorobotwórczymi bakteriami.

Reklama

Pomysł, że mogą regulować nastrój, nie jest nowy. Już na początku XX wieku naukowcy zauważyli, że osoby z zaburzeniami psychicznymi (np. schizofrenią, depresją, chorobą afektywną dwubiegunową) częściej mają problemy gastryczne. Jednak dopiero w 2008 roku w USA rozpoczęto projekt badania ludzkiej mikrobioty, co pozwoliło na dokładne przyjrzenie się temu problemowi. Specjaliści zdobyli sporo zaskakujących informacji.

Koktajl na odstresowanie

Jak to możliwe, że mikrobiota wpływa na samopoczucie? W przypadku osób zdrowych decydujące znaczenie ma fakt, że jelita z mózgiem łączy nerw błędny, najdłuższy i największy w organizmie.

- Na działanie tego szlaku wpływają różne cząsteczki, tzw. metabolity wytwarzane przez mikroorganizmy w układzie pokarmowym - tłumaczy dr Patrycja Szachta z Centrum Medycznego Vitalmmun w Poznaniu. Na przykład serotonina, neuroprzekaźnik nazywany hormonem szczęścia. Aż 90 proc. tej substancji powstaje właśnie w jelitach. Obecne w nich bakterie zwiększają też aktywność neuroprzekaźnika, który łagodzi nadpobudliwość układu nerwowego (tzw. GABA). Stężenie tych substancji jest właściwe, gdy w brzuchu dominują "dobre" mikroby. Jakie?

Wiemy już, że zaliczają się do nich niektóre szczepy bakterii z rodzaju Lactobacillus i Bifidobacterium. Produkują one kwas mlekowy, przez co obniżają pH w jelitach i chronią przed namnażaniem się szkodliwych zarazków. Co prawda pełna lista wszystkich "dobrych" mikrobów dopiero powstanie, ale naukowcy z różnych ośrodków już sprawdzali działanie tych, które są im znane. Podawali je chętnym w postaci koktajli probiotycznych. Z jakim skutkiem? Po kilku tygodniach uczestnikom eksperymentu spadało stężenie hormonu stresu, kortyzolu, rzadziej czuli smutek, agresję i lęk, za to lepiej radzili sobie z różnymi zadaniami wymagającymi koncentracji. Czy to znaczy, że z myślą o dobrym nastroju też powinnaś pić probiotyczny koktajl?

- W przypadku osób zdrowych wystarczy regularne jedzenie produktów fermentowanych, np. ogórków kiszonych czy jogurtów - mówi Krzysztof Janiuk, dietetyk z przychodni Gastromed w Lublinie. Charakterystyczny smak zawdzięczają obecności bakterii kwasu mlekowego. Zauważyłaś na kiszonych ogórkach biały nalot? To nie pleśń, ale właśnie potrzebne ci bakterie. Nie usuwaj nalotu, tylko wymieszaj z kwasem od ogórków i wypij.

Przepuszczalny problem

A co, jeśli organizm nie funkcjonuje jak należy? Masz poważne zaburzenia nastroju, a jednocześnie problemy gastryczne: biegunki, wzdęcia czy zaparcia?

- Często zdarza się, że te dolegliwości idą w parze - mówi prof. Karakuła-Juchnowicz. Bo jak wynika z badań, w jelitach pacjentów z depresją żyją inne mikroorganizmy niż u osób, które nie uskarżają się na zaburzenia nastrojów czy stany lękowe. A z tego płynie wniosek, że do depresji może przyczyniać się nieprawidłowy skład mikrobioty. Dlaczego tak się dzieje? Pod wpływem zachwiania równowagi między ilością korzystnych dla zdrowia i niekorzystnych drobnoustrojów, a także z powodu stresu, złej diety i leków między komórkami budującymi błonę jelitową tworzą się szczeliny i dochodzi do nadmiernej przesiąkliwości jelita. To oznacza, że do krwi przedostają się niestrawione cząstki pokarmu, chorobotwórcze bakterie oraz produkowane przez nie toksyczne substancje. Tworzą się też prozapalne białka, cytokiny, które wraz z krwią wędrują po organizmie i mogą źle wpływać na pracę systemu nerwowego. Przy lekkim stanie zapalnym będziesz miała mniej energii, gorsze samopoczucie i słabszą koncentrację. Przy rozległym może rozwinąć się depresja. A dodatkowo również nadwrażliwość na niektóre produkty spożywcze. Jak to możliwe?

- Kiedy niestrawione cząsteczki jedzenia trafiają do krwi, są przez organizm traktowane jak wirusy czy grzyby, czyli jako wrogowie - mówi dr Szachta. Do walki z nimi angażuje się układ odpornościowy. W ten sposób rozwija się tzw. opóźniona alergia pokarmowa. To znaczy, że bóle głowy, brzucha lub rozdrażnienie możesz odczuwać dopiero kilka godzin lub nawet dni po zjedzeniu uczulającego produktu.

Kuracja mikrobami

Jednak nie u wszystkich osób depresja ma związek z tym, co dzieje się w jelitach. Jak sprawdzić, czy tak jest w twoim przypadku?

- Należy wykonać badanie, np. z krwi, pod kątem markerów przesiąkliwości jelit - mówi prof. Karakuła-Juchnowicz. Jest ono pełnopłatne (kosztuje 250-300 zł) i dostępne w prywatnych przychodniach, które specjalizują się w diagnostyce i leczeniu chorób układu pokarmowego (m.in. Centrum Medyczne Vitalmmun w Poznaniu, Gastromed w Lublinie, sieć laboratoriów Alab, Instytut Mikroekologii w Poznaniu). Podobnie jak inne badanie - ocena mikroflory jelitowej pod kątem ilości "dobrych" i "złych" mikrobów (m.in. MikroFloraScan, GastroProfil, cena ok. 400 zł).

- Na podstawie wyniku analiz dobieramy pacjentowi kurację, która polega na przyjmowaniu preparatów z brakującymi bakteriami probiotycznymi - mówi dr Szachta. Trwa ona zazwyczaj kilka miesięcy. - Jest świetnym uzupełnieniem terapii lekami antydepresyjnymi, bo nie powoduje skutków ubocznych, a może przyspieszyć powrót do zdrowia i zapobiegać nawrotom choroby - wyjaśnia psychiatra. Być może w przyszłości dodatkową metodą walki z poważnymi zaburzeniami nastrojów będzie przeszczep mikroflory jelitowej. Zabieg ten polega na zaaplikowaniu choremu za pomocą sondy lub gastroskopu zawiesiny, w której znajdują się korzystnie wpływające na organizm drobnoustroje. Tego rodzaju przeszczep wykonuje się w Polsce od niedawna. Jednym z twórców pierwszego zespołu, który tym się zajmuje, jest dr Paweł Grzesiowski z Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji w Warszawie. Wskazaniem do zabiegu są zazwyczaj nawracające biegunki związane z zakażeniem groźną bakterią Clostridium difficile (wywołuje zapalenie i uszkodzenia jelita grubego). Ale lekarze zaobserwowali, że u pacjentów, którzy jednocześnie z dolegliwościami gastrycznymi cierpieli na depresję lub inne zaburzenia nastroju, po zabiegu zniknęły oba problemy.

Szkodliwe czynniki

Wiesz już, co się dzieje, jeśli proporcje między "dobrymi" i "złymi" mikrobami w jelitach zostaną zachwiane. Ale jak i kiedy do tego dochodzi? Czasami już przy narodzinach. Z badań wynika, że mikroflora jelitowa dzieci, które przychodzą na świat w sposób naturalny, jest bogatsza w bakterie z rodzaju Lactobacillus i Bifidobacterium, podczas gdy urodzone poprzez cesarskie cięcie są w pierwszej kolejności "zasiedlane" przypadkowymi bakteriami szpitalnymi. Dlatego dzieci z tej drugiej grupy częściej mają alergię, cukrzycę i inne schorzenia autoimmunologiczne. Czy jest sposób, by temu zapobiec?

- Tak. Jak wynika z eksperymentalnych badań, może pomóc przetarcie skóry dziecka zaraz po porodzie jałowym wacikiem nasączonym wydzieliną z dróg rodnych matki - radzi dr Szachta. Pomaga też karmienie piersią chociaż przez kilka dni. Bo mleko matki zawiera "dobre" mikroby z rodzaju Bifidobacterium. W przypadku dorosłych najważniejsza jest dieta. Tym, co jemy, żywi się też nasza mikrobiota. Nie lubi produktów wysoko przetworzonych, konserwantów, barwników i innych dodatków chemicznych. Dlaczego? Działają na niego jak toksyna - zabójczo.

Mikrobiocie nie służy także nadmiar cukrów, tj. glukozy i fruktozy. Powód? Sprzyja namnażaniu się szkodliwych dla zdrowia grzybów drożdżopodobnych (np. z rodzaju Candida). Co jeszcze szkodzi dobrym mikrobom? Monotonna dieta. Podstawą twojego jadłospisu, jak większości z nas, są ziemniaki i pszenica? Postaraj się to zmienić, dieta powinna być bardziej urozmaicona.

- Dzięki temu mamy gwarancję, że dostarczymy potrzebnych składników wszystkim gatunkom drobnoustrojów w jelitach - tłumaczy dietetyk.

Za czym jeszcze nie przepada mikrobiota? Za nadmiarem stresu, alkoholem, papierosami i niektórymi lekami. Na przykład środkami na zgagę, które zobojętniają kwas solny w żołądku i w ten sposób sprzyjają namnażaniu się chorobotwórczych zarazków. Podobnie działają popularne, dostępne bez recepty niesteroidowe leki przeciwzapalne (np. ibuprofen, aspiryna).

- Ich częste przyjmowanie może osłabiać błonę śluzową jelit, powodować owrzodzenia, które stają się kryjówką dla groźnych drobnoustrojów (np. bakterii Clostridium difficile) - mówi dr Grzesiowski. Ale najgorsze dla dobroczynnych mikrobów są antybiotyki. Szczególnie o tzw. szerokim spektrum działania, bo niszczą nie tylko wiele gatunków chorobotwórczych bakterii, ale też dobrych drobnoustrojów (np. zalecane do leczenia infekcji oddechowych klindamycyna czy ciprofloksacyna). Zdziesiątkowana przez nie mikrobiota potrzebuje czasu na regenerację. Ile? Sprawdzili to naukowcy z Uniwersytetu Helsińskiego. Przebadali pod tym kątem 142 dzieci poddanych antybiotykoterapii. Powrót do równowagi jelitowej trwał u nich ponad rok.

- To jeden z powodów, dla których antybiotyki powinny być stosowane jak najrzadziej - mówi dr Grzesiowski. Czyli jak często? - Wyłącznie w przypadku poważnej infekcji bakteryjnej, np. anginy czy zapalenia płuc. A one zdarzają się zwykle raz na kilka lat - wyjaśnia lekarz.

Jeśli musisz przyjmować antybiotyki, stosuj jednocześnie probiotyki. Według nowych zaleceń powinnaś je łykać aż do czterech tygodni po zakończeniu terapii. - Cokolwiek robimy z myślą o mikrobiocie, nie powinny to być działania doraźne, ale długotrwałe - mówi dietetyk Krzysztof Janiuk. Bo nie mamy gwarancji, że dobre bakterie będą w naszych jelitach na stałe. Dlatego musimy dbać, by zapewnić im jak najlepsze warunki do życia. Jeśli mikroby będą czuły się dobrze, ty też będziesz w dobrym nastroju.

Izabela Filc-Redlińska

Twój Styl 8/2016

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy