Reklama
Spragnione słońca

Wciąż za mało wiemy o opalaniu

Wydaje nam się, że o opalaniu wiemy już wszystko. A jednak coraz więcej kobiet w pierwszych dniach wakacji przychodzi do lekarza, skarżąc się na podrażnienia skóry. Czy to alergia? Czy winna jest dziura ozonowa? A może wciąż za mało wiemy o opalaniu? Co zrobić, by cieszyć się słońcem i nie martwić kłopotami ze skórą? O te i inne sprawy zapytaliśmy prof. Joannę Narbutt z Kliniki Dermatologii Łódzkiego Uniwersytetu Medycznego.

W czasie ubiegłorocznego Europejskiego Kongresu Dermatologicznego w Amsterdamie wykładu prof. Joanny Narbutt i dr hab. Aleksandry Lesiak na temat podrażnień posłonecznych wysłuchał tłum dermatologów z różnych krajów. Jaki był powód wyjątkowego zainteresowania specjalistów tym tematem? Po prostu: na tego typu podrażnienia skarży się coraz więcej osób. Lekarze chcą wiedzieć, jak sobie radzić z problemem i jak mu zapobiegać.

Zaczyna się już w maju. Gdy długi weekend jest słoneczny, rozbieramy się, smarujemy kosmetykiem z filtrami i opalamy. A wieczorem skóra jest zaczerwieniona, nieznośnie swędzi, piecze. I tak przez kilka kolejnych dni.

Reklama

Prof. Joanna Narbutt: - To normalna, obronna reakcja skóry. Jest związana z naszym trybem życia. Przez większą część roku okrywamy ciało ubraniami, aż nagle zdejmujemy je i wystawiamy skórę na działanie intensywnych promieni słonecznych. Zaczyna się alarm, uwalniają się białka wywołujące stan zapalny, który jest odpowiedzią na ciepło i promieniowanie UV.

- W Polsce taka reakcja jest częsta, bo na podrażnienia najbardziej narażone są osoby z jasną cerą i blond włosami - bardziej wrażliwe na światło słoneczne. Podobnie jak alergicy i dzieci, które mają najdelikatniejszą skórę. W przypadku osób dorosłych bez alergii podrażnienia posłoneczne dotyczą głównie kobiet między 40. a 50. rokiem życia. Być może ma to związek z hormonami, ale jeszcze tego dokładnie nie zbadano.

Czy w tropikach jesteśmy bardziej narażeni na takie podrażnienia skóry?

- Nie wiązałabym tego z rejonem świata - raczej z wysokością słońca nad horyzontem, czyli z porą roku. Nieprzypadkowo problem pojawia się lub narasta podczas majówki w Hiszpanii i w lipcu nad Bałtykiem, gdy pogoda dopisuje.

Podrażnienia posłoneczne to rodzaj alergii?

- Nie. Choć objawy są podobne, mechanizm powstawania tych tzw. fotodermatoz jest inny. To po prostu bardzo mocna reakcja układu immunologicznego. Jeśli wysypka, swędzenie, zaczerwienienie pojawią się w dwóch pierwszych dniach po opalaniu niekoniecznie na odsłoniętych obszarach ciała, mamy do czynienia z tzw. wielopostaciowymi osutkami świetlnymi, jedną z najczęstszych fotodermatoz. Inna, znacznie rzadsza, to pokrzywka świetlna. Pojawia się natychmiast po opalaniu wyłącznie tam, gdzie ciało było nieosłonięte.

Czy fotodermatozy są niebezpieczne, wymagają leczenia?

- Nie, i w dodatku przechodzą samoczynnie po kilku dniach, zazwyczaj jeszcze przed powrotem z wakacji. Objawy jednak są nieprzyjemne, potrafią popsuć część urlopu.

Jak postępować z tego typu podrażnieniem?

- Unikać słońca, w skrajnych przypadkach nie wychodzić z domu albo siedzieć pod parasolem w ubraniu. Smarować podrażnione ciało tłustymi preparatami kojącymi z serii słonecznych, większość zawiera łagodzącą alantoinę i d-panthenol. Ulgę przynoszą nakładane miejscowo na podrażnienia apteczne kosmetyki przeciwzapalne. Swoim pacjentom zalecam też, by kilka razy dziennie robili okłady z wody termalnej, działają chłodząco i przeciwzapalnie. Jeśli wysypka jest dokuczliwa, na noc można użyć dostępnej bez recepty maści sterydowej Hydrokortyzon 0,5 proc.. Szybko zlikwiduje stan zapalny. Objawy złagodzą też leki antyalergiczne.

A jeśli wysypka pojawia się np. po dwóch tygodniach wakacji?

- Taka opóźniona reakcja może być objawem podrażnienia posłonecznego, ale nie tylko. Trzeba sprawdzić u dermatologa, czy symptomy spowodowane są słońcem, czy chorobą ogólnoustrojową, np. toczniem.

Co z profilaktyką? Czy kosmetyki z filtrami przeciwsłonecznymi pomogą nam uniknąć podrażnień?

- Fotodermatozom nie zapobiegną, ale trzeba ich używać. W pierwszych dniach opalania tych najsilniejszych, przynajmniej SPF 30, najlepiej aptecznych. I dokładać kolejną porcję co dwie godziny. Kosmetyki chronią przed oparzeniami, a to również częsta dolegliwość pojawiająca się na początku urlopu. Skóra jest wtedy gorąca, czerwona, obolała, pojawiają się na niej pęcherzyki wypełnione bezbarwnym płynem surowiczym. Towarzyszy temu ból głowy, uczucie ogólnego rozbicia.

Co wtedy robić?

- Wmasowywać w ciało kojące kosmetyki i brać leki przeciwzapalne. Hamują wydzielanie enzymu odpowiedzialnego za stany zapalne, który jest uwalniany przy oparzeniu.

Mam wrażenie, że kiedyś było więcej oparzeń, bo nie stosowaliśmy filtrów, ale za to mniej podrażnień. Dlaczego?

- Skóra lepiej reagowała na słońce, ponieważ spędzaliśmy więcej czasu na powietrzu. Nie wyjeżdżaliśmy w kwietniu do Egiptu, majówkę spędzaliśmy w lesie. Gdy w lecie zaczynaliśmy się opalać, była już uodporniona, słońce nie wywoływało na niej podrażnień.

Jak hartować skórę?

- Spacerując. Gdy zrobi się ciepło i pojawi się wiosenne słońce, trzeba do niego przyzwyczajać skórę. Wystarczy codziennie kwadrans spaceru w krótkiej spódnicy lub spodenkach i w T-shircie.

I nic więcej nie możemy zrobić?

- Nic. Dermatolodzy zauważyli, że podrażnienia nie występują na twarzy, która jest odkryta przez cały rok i oswojona ze słońcem. Wysypka nie pojawia się też w sierpniu i wrześniu. Dlaczego? Bo do tego czasu skóra na całym ciele zdąży się do słońca przyzwyczaić.

Czy za rok znów trzeba będzie się hartować?

- Niektórzy mają podrażnienia co roku. Jeśli objawy są wyjątkowo uciążliwe, dermatolog może dać skierowanie na fototerapię prowadzoną na oddziałach dermatologicznych. Pacjent przychodzi do szpitala 2-4 razy w tygodniu, począwszy od lutego, i przez kilka minut w specjalnej kabinie jest naświetlany promieniami UVA i UVB.

Tabletki z beta-karotenem i kosmetyki z ekstraktami pobudzającymi powstawanie naturalnej opalenizny pomagają przygotować skórę na działanie słońca?

- Naturalny barwnik rzeczywiście wzmacnia skórę, bo opalenizna to rodzaj zbroi, która do pewnego stopnia chroni ją przed słońcem, więc takie preparaty mają sens. Poza tym zawierają antyutleniacze spowalniające procesy starzenia skóry, składniki nawilżające i zmniejszające ryzyko powstawania przebarwień. Po nich opalenizna jest ładniejsza i dłużej się utrzymuje. Ale nie widziałam dotąd poważnych badań na temat ich skuteczności, więc nie wiem, czy zmniejszają ryzyko podrażnień lub oparzeń. Na pewno nie zwalniają ze stosowania kremów z filtrami.

- Jeśli np. balsam przyspieszający pojawianie się opalenizny ma niski filtr, można go używać dopiero po zahartowaniu skóry na słońce, czyli po kilku dniach opalania z zastosowaniem wysokich filtrów, minimum SPF 30. Można równolegle używać samoopalacza, ma działanie psychologiczne.

- Gdy skóra jest przyciemniona, nie przesadzamy z wylegiwaniem się na słońcu w pierwszych dniach urlopu. Chętniej korzystamy z kremów z wysokim filtrem, dajemy się namówić, by unikać plażowania między 12 a 15. A dzięki temu ładniej, zdrowiej się opalamy i zazwyczaj bez podrażnień.

Rozmawiała: Ewa Sarnowicz

Twój STYL 6/2015

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy