Kuriozalne inwestycje w przestrzeni miejskiej. Lustro za 86 tys. zł?
Wystarczy jedno zdjęcie nowej fontanny, rzeźby czy instalacji, by w sieci rozpętała się dyskusja. Choć najczęściej urządzane są uroczyste otwarcia na takie okazje. W końcu miasto powinno mieć się wtedy czym pochwalić. Nowoczesna sztuka? A może pieniądze wyrzucone w błoto? Inwestycje w przestrzeń miejską rzadko pozostają niezauważone. Potrafią wzbudzać dumę, ale i irytację. Oto projekty w polskich miastach, które wywołały w tym roku w mieszkańcach skrajne odczucia.

Spis treści:
- Lustro za 86 tys. zł - sztuka czy absurd?
- Zainwestowali w "kciuka". Czy tego potrzebowali mieszkańcy Gliwic?
- Setki tysięcy na fontannę. Przestała działać po kilku dniach
Lustro za 86 tys. zł - sztuka czy absurd?
W Kielcach można teraz spojrzeć w niebo, ale patrząc pod nogi. Nowa instalacja artystyczna przed katedrą, czyli lustrzana tafla wtopiona w chodnik, kosztowała blisko 87 tysięcy złotych i wywołała niemałą burzę w sieci. Choć władze miasta uspokajają, że aż 77 tysięcy złotych pochodzi z ministerialnego programu "Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej", mieszkańcy mają mieszane uczucia. Jedni mówią o nowoczesnym geście sztuki, inni o najdroższym lustrze do selfie w Polsce.
Ładnie się tam bawicie w tych Kielcach.
Kielce bogate wielce. Nie przypuszczałem, że lustra takie drogie, tak przy okazji.
Ciekawe, kto pierwszy się połamie, gdy stanie na to w zimę jak będzie śnieg?
Internauci żartują, że aby zobaczyć niebo, nie trzeba wcale zaglądać w chodnik - wystarczy unieść głowę. Krytycy dodają, że instalacja może okazać się wyjątkowo sezonowa: zimą zniknie pod warstwą śniegu, a jesienią przykryją ją liście. Latem zaś może służyć głównie jako lustro do zdjęć. Choć i pojawiają się zdania, że promienie słońca mogą w tym przeszkadzać.
Zainwestowali w "kciuka". Czy tego potrzebowali mieszkańcy Gliwic?
W Gliwicach mieszkańcy nie przestają dyskutować o nowej instalacji na Skwerze Europejskim - ogromnym kciuku z brązu. Rzeźba, zaprojektowana przez nieżyjącego już artystę Jana Śliwkę, miała symbolizować pozytywne nastawienie i aprobatę, jednak szybko stała się jednym z najbardziej komentowanych projektów w mieście. Całość kosztowała około 300 tysięcy złotych, a 90 tysięcy z tej kwoty pokryło samo miasto.
W sieci nie zabrakło ironii i złośliwych żartów. "A kiedy wreszcie będą toalety!?" - pyta z przekąsem pani Jola, sugerując, że miasto ma ważniejsze potrzeby niż stawianie pomników lajków. "Gołębie będą miały gdzie odpocząć" - dodaje pan Kamil, przewidując nowe zastosowanie dzieła. Głos zabiera też pani Beata, znacznie bardziej dosadna: "To nie inwestycja, to pokaz arogancji i oderwania od rzeczywistości. W czasach kryzysu wydawanie setek tysięcy na groteskowe rzeźby to jawna kpina z podatników". Puentuje całość pani Joanna krótko: "Dramat za 300 tysięcy". Choć warto podkreślić, że pojawiają się również pozytywne wypowiedzi.
Świetna. Ale ludziom nie dogodzisz.
Mnie się podoba ten pozytywny znak w przestrzeni publicznej.
Setki tysięcy na fontannę. Przestała działać po kilku dniach
W 2025 roku uwagę i kontrowersje wśród mieszkańców przyciągnęła także inwestycja w Gdańsku - nowa fontanna przy Domu Zdrojowym w dzielnicy Brzeźno. Koszt realizacji szacowano na około 600 tysięcy złotych, a projekt przybrał formę okręgu o średnicy 4,5 metra. Instalacja miała być prawdziwym technologicznym majstersztykiem: nowoczesny system automatyki i sterowania, komora techniczna oraz kompletne przyłącza wodno-kanalizacyjne i elektryczne zapewniały pełną funkcjonalność i bezpieczeństwo. Nic jednak nie poszło zgodnie z planem. Zaledwie kilka dni po oficjalnym otwarciu fontanna stanęła w miejscu. Dwa silniki uległy awarii, a nowoczesne technologie okazały się dużym zawodem, co natychmiast stało się tematem komentarzy i krytyki wśród mieszkańców.
Gdańskie Wody komentują w mediach społecznościowych: "My już się delektujemy widokiem i szumem wody. Pozdrawiamy z Brzeźna." Jednak zbyt wcześnie pochwalili inwestycję, gdyż zaledwie chwilę później pojawiły się odpowiedzi: "Już nie działa", "Śmiech na sali".
Zobacz również: Nowa atrakcja nad polskim morzem. Tego nikt się nie spodziewał








