Reklama

Ile ciąży w ciąży???

Oglądałam kilka dni temu fragment DDTVN.
Było tam spotkanie z trzema paniami, matkami, które miały za sobą ciąże. Jedna była kiedyś modelką, druga tancerką a trzecia jest położną. Rozmawiały o właściwej wadze kobiety w ciąży.
Przywykliśmy do tego, że kobiety w ciąży się obżerają i przybierają zbytnio na wadze. Może niektóre i owszem.
Jest jednak większy problem. Coraz więcej bowiem kobiet w czasie ciąży po prostu się odchudza. Tak moi drodzy, ta paranoidalna chęć utrzymania figury za wszelką cenę w chwili obecnej przeniosła się już nawet w ten, jakże specyficzny i wyjątkowy okres, jakim dla kobiety jest ciąża. Jak słyszę takie kuriozalne wymysły, to scyzoryk w kieszeni mi się otwiera! Ludzie, ciąża to nie jest właściwy moment na diety i odchudzanie. Ważne jest oczywiście, aby nie jeść za dwoje tylko aby dostarczać składników odżywczych dla dwojga, jednak nie należy popadać w kolejne skrajności! Ponadto, owe chore panie, bo takie podejście jest przecież chore i wiąże się z zaburzeniami psychiki, mają dodatkowo taką teorię, że jak będą mało jeść w ciąży, to niedość, że nie przytyją, to dodatkowo dziecko będzie małe i łatwiej się urodzi!!!
Matko, takie teorie w XXI wieku!!! Te kobiety nie biorą już pod uwagę tego, że jeśli dziecku nie dostarcza się składników z zewnątrz, to pociągnie je sobie ono z organizmu matki. Poza tym z niską masą urodzeniową dziecka wiążą się później wszelkie komplikacje i problemy zdrowotne... Czy naprawdę warto płacić taką cenę za kilka kilkogramów mniej? Kolejne kuriozum idzie do nas ze Stanów, gdzie ponoć nastała moda na rozwiązywanie ciąż przed terminem, tj. w siódmym czy ósmym miesiącu ciąży, tak by matkę ominęło większe przybieranie na wadze w końcowym okresie ciąży i by przypadkiem nie zrobiły się jej rozstępy... Straszne. Żyjemy w świecie, gdzie panuje kult ciała. Wmawia się dziewczynom, że powinny wyglądać jak ulepszone Photoshopem modelki w kolorowych pismach.
Doprowadza się do tego, że ludzie w swoim egoiźmie i chęci wyglądania dobrze, zaczynają się posuwać do coraz większych absurdów. Kobiety czytają i dowiadują się z programów telewizyjnych, że gdy stracą na swojej atrakcyjności i roztyją się po ciąży, to prawdopodobnie zostaną zdradzone i porzucone przez swoich mężów...
Mężowie też zapominają często co jest istotne i odchodzą do młodszych i bardziej atrakcyjnych kobiet, potwierdzając te tezy rodem z kolorowych czasopism. Kolejne pokolenia stają się coraz słabsze. Zmniejsza się nie tylko ilość rodzących się dzieci ale także ich odporność fizyczna i psychiczna.
Zaczynam się zastanawiać ile pierwiastka "ludzkiego" będzie w moich pra, pra wnukach... Bo może dojdzie do tego, że dzieci określonej płci będą rodzić się poza ustrojem matek, tak, by nie deformować ich ciał, będą genetycznie zmodyfikowane według życzeń rodziców czy rodzica, bo może "rodzina" to będzie taka abstrakcja jak dzisiejsze loty na księżyc i czytać będą o nich w ebookach... Nie wiem ale cieszę się, że nie będzie mnie już wtedy ;). Ja jestem dinozaurem, który cieszył się z każdego ruchu mojej córci, który mówił do brzucha i chronił go za wszelką cenę. Kilogramy nie miały znaczenia i ulotniły się wkrótce po porodzie. Powyższy świat to nie moja bajka, choć nie mogę udawać, że to nie jest prawda...
Quo vadis świecie? Bo ja do ciepłego domku z pysznym, domowym obiadem, który sama sobie ugotuję ;p I dobrze mi z tym :).

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy