Jak utrzymać zgrabną sylwetkę w ciąży?
Dziś zdradzę Wam mój patent na utrzymanie zgrabnej sylwetki w błogosławionym stanie. Potrzebne Wam do tego będą trzy zasadnicze składniki: 3,5 latek, 1,5 roczniak i schody.
Eskapada do ogródka zaczyna się ok. godz. 9.00. Zbynio zawsze musi wygrać ten poranny wyścig i pierwszy zbiec ze schodów. Jak sam mówi, czyni go to bohaterem. Ani ja, ani Ąfel nie możemy serio pomyśleć o podium.
Witam w ogródku, urządzonym zgodnie z zasadą "co dwie głupie, małe głowy, to nie jedna".
Wracam na górę. Do porannej kawy. Mój mały rytuał, którego nie potrafię sobie odmówić. Po ok. 5 minutach błogi spokój okraszony aromatem cynamonu imbiru i kardamonu zostaje zmącony dramatycznym wołaniem:
- Mamo sisi! Sisi!
- Mamo Ąfel chce sisi! - wtóruje mu wierny tłumacz.
Pędzę zatem, niczym petarda wystrzelona z procy, po schodach do ogródka żeby złapać sisi do nocnika, tam zaś spotykam dwie pary oczu patrzące na mnie, jak na idiotę, który ma omamy słuchowe.
- Ąfel chcesz sisi?
- Nieeeee...
Wracam, po schodach na górę, rozważając czy to możliwe, że zaczynam wariować i ulegać omamom słuchowym... Do kawy, o kilka stopni chłodniejszej, cynamon wietrzeje... Kilka łyków...
- Mamo, mamo!
- Mamo, Ąfel cię woła!
- Mamo! Mamo!
- O co chodzi?
- Uśtać! ce uśtać!
- Mamo ona chce się pohuśtać!
- Nie teraz! Chcę dokończyć kawę!
Chwila ciszy, która potrzebna jest Ąflowi, aby rozczarowanie przerodziło się w żałosne kwilenie. To brutalne zderzenie z rzeczywistością musi przetrawić w spokoju, schowana za rogiem domu, dokładnie tam gdzie tracę ją z oczu... Teraz ja staję przed wyborem, albo będę drzeć się z balkonu ku uciesze sąsiadów, żeby Ąfel powrócił na łono ogródka, albo wykonam kolejną serię ćwiczeń na rzecz zgrabnych nóg i pośladków przy pomocy schodów.
Zbiegam na dół, chwytam nieszczęsnego Ąfla za frak i posyłam do stu diabłów czyli do piaskownicy, nakazuję ciszę i zrobienie babki lub ugotowanie zupy!
Wróciwszy na górę po schodach, wychodzę na balkon, żeby upewnić się czy Ąfel poddał się nakazom z należytą pokorą. Owszem, lecz gdzie jest Zbynio??? W odpowiedzi słyszę walenie w drzwi godne rosłego chłopa i Zbynia radośnie informującego całe osiedle:
- Mamo, muszę na górę, bo chcę kupę!
Czy wypada mi w tej sytuacji odmówić? Sami powiedzcie.
Schodzę więc na dół, wchodzę na górę, czekam, po czym schodzę na dół i wchodzę na górę. Upewniam się czy w piaskownicy, oprócz foremek i wiaderek są też moje dzieci. Wracam do zimnej kawy...
Roszczeniom i życzeniom cały dzień nie ma końca. A ja jak ten Dżin z butelki spełniam wszelkie zachcianki. Latać tylko nie umiem.
Oto niezawodny sposób na zgrabną, ciążową sylwetkę. Korzystajcie póki możecie, bo myślę o wyrobieniu patentu :D