Reklama

Nie, mamo!

Jakiś czas temu w związku z zaleceniami doktor prowadzącej poszłam zrobić badania. Ludzi tłum. Jedni do zabiegowego, jedni do lekarza internisty, drudzy do pediatry. Przychodnia mała więc tłum jest wielki, ale raczej sztucznie. Czekając w kolejce jak się nie zna żadnej osoby, człowiek patrzy przed siebie, po kątach, po ludziach przysłuchując się rozmowom innych. Tak też siedzę i słucham rodziców siedzących obok.

Jakiś czas temu w związku z zaleceniami doktor prowadzącej poszłam zrobić badania. Ludzi tłum. Jedni do zabiegowego, jedni do lekarza internisty, drudzy do pediatry. Przychodnia mała więc tłum jest wielki, ale raczej sztucznie. Czekając w kolejce jak się nie zna żadnej osoby, człowiek patrzy przed siebie, po kątach, po ludziach przysłuchując się rozmowom innych. Tak też siedzę i słucham rodziców siedzących obok.

 Moją uwagę przykuwają dzieci, przynajmniej odkąd mam swoją dziecinkę. Konkretniej to skupiam się na małej dziewczynce o półdługich kręconych blond włosach. Dialog pomiędzy nią a rodzicami jest interesujący, a wręcz nie banalny.
- Mamo patrz, nie mam już kuku – słodko mówi swoim sepleniącym głosikiem.
- Tak, Zosieńko, nie masz – mówi mama, po czym dodaje z współczuciem – zaraz znów, niestety, będzie kuj kuj.
Też uważam, że przed dziećmi nie powinno się ukrywać takich rzeczy. Bezpośredniość i szczerość to podstawa. Dziecko nie jest oszukiwane, co nie daje efektu rozczarowania.
- A ja nie chcę kuj kuj – odpowiada nie mal z płaczem.
- Zosia będzie grzeczna, prawda? – ach, te mamy. Jakby takie zapewnienia dawały pewność, ale odpowiedź jaką usłyszałam była co najmniej zabierająca pół oddechu.
- A może ja nie chcę być grzeczna? – rozważa mała. 
Niby zabawne, ale w tym momencie myślę, co ja bym odpowiedziała, gdyby mi moja Natalka zadała takie pytanie. Czemu lepiej być grzeczną niż niegrzeczną? Co przyniesie więcej korzyści, czyli lista pt : czym przekupić dziecko by jednak wybrało tą lepszą opcję dla nas, rodziców? Uśmiecham się w duchu, lekko realnie. Żadna odpowiedź, zgodna z tematem pytania, nie pada. Tatuś wtrąca zmieniając temat, jakby miał zmienić jej tor myślenia.
- A tam są chyba jakieś zabawki? Zobacz! – trafnie. 
Dziewczynka od razu, bez namysłu biegnie do nich. Zastanawiam się, czy unikanie odpowiedzi na tego typu pytania jest dobre? Dziecko zastanawia się nad swoją odrębnością. Odkrywa, że ma wybór. Czy rodzić powinien omijać taki temat: indywidualność? Mi się wydaję, że nie, ponieważ dziecko powinno mieć tego świadomość. Może coś wybrać, coś zrobić, zachować się tak albo tak. To, czy zrobi coś źle lub dobrze, uczy je jedynie jak zachowa się następnym razem. Skoro tak jest źle więc tego tak już robić nie będę. Zrobiłem coś dobrze to znaczy, że to umiem, wiem jak się zachować i co jest lepsze. Rodzic może pokazać drogę, wskazać kierunek, ich zdaniem, dobrej. Wesprzeć. Moje rozważania wykorzystam w swoim życiu. Lata pokażą, czy były słuszne. Błędy, człowiek uczy się na nich, ale to nie koniec ich wymiany zdań.
- Zabawki z Boba Budowniczego! – krzyczy mała.
- Podoba się Ci ta bajka? – pyta z niedowierzaniem mama.
- Nie, tacie się podoba – kwituje Zosia. Jak się okazuje, nie tylko rodzice sprawiają radość dzieciom, może też być na odwrót.
Uśmiałam się w duchu. Dziewczę okazało się naprawdę mądre. Nie to, żebym tego nie wiedziała, że dzieci są nieco bystrzejsze od dorosłych. Wiem to doskonale. Moja N. często mnie zaskakuje w podobnych sytuacjach, choć ma niespełna 2 latka. Powala mnie z nóg jak mówi z wielką pewnością siebie: nie, mamo.

Reklama

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy