Reklama

Porodowa sala gimnastyczna

Jakie słowa chciałabyś usłyszeć od lekarza, który przyszedł odebrać twój poród?

Jakie słowa chciałabyś usłyszeć od lekarza, który przyszedł odebrać twój poród?

  Jakie słowa chciałabyś usłyszeć od lekarza, który przyszedł odebrać twój poród?

„Ma Pani piękną córkę/syna; gratuluję!”

 To był mój drugi poród. Przy pierwszym miałam małe komplikacje, ale w zasadzie nie bałam się. Wiedziałam, że ból mija, a na końcu jest wielkie szczęście. Wiedziałam, że każdy skurcz przybliża mnie do spotkania z moim aniołkiem. W końcu przyszły skurcze parte. Czy mogę już – pytałam położnej, która zajmowała się mną między jedną opowieścią z wakacji a drugą. Proszę przeć śmiałoa co wy jedliście w tej Australii? No cóż, przegrywałam z egzotyką, kangurami i pięknym oceanem. I tak parłam przez dwie i pół godziny. Choć czasem położna pytała z refleksją: A może Pani powstrzyma jeszcze parcie – proszę oddychać, głęboko. I tak parłam przerobiwszy przy tym cały podręcznik gimnastyki. Było po bożemu na wpół siedząco, na klęcząco na łóżku, potem relaksowałam się na piłce. Następnie zeszłam do parteru klęcząc przy łóżku. Ponieważ nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, wróciłam na łóżko i znowu były wygibasy. Siła skurczy słabła – No nie może Pani mocniej? usłyszałam. Po kolejnym badaniu okazało się,że jednak dziecko nie jest ułożone tak jak powinno, Młody lekarz, który miał odbierać poród i przekazać mi najpiękniejszą informację w tym dniu, kazał mi wstać. Zmierzył mnie wzrokiem i wypowiedział cudowne: A może spróbuje Pani jeszcze kucnąć?

Reklama

 To wszystko, co ma do zaoferowania młody lekarz medycyny, ginekolog położnik, człowiek...

 Nasza ukochana córeczka przyszła na świat w wyniku cesarskiego cięcia. Ważyła 4300. A gdy przyszłam na pierwszą wizytę u pediatry, to złapała się ona za głowę. - Co oni wam zrobili!? Krwiak zajmował niemal 3/4 powierzchni główki. W karcie mamy zapisane: 25 mm. Dlaczego?

 Im dalej w las, tym więcej drzew

 Gdy hormony jeszcze próbowały wrócić na swoje miejsce, szok był w skali od 1 do 10 na 7 wyściskałam położną dziękując jej za pomoc i byłam pewna, że będę jej dozgonnie wdzięczna za pomoc. Trzymałam się dzielnie, mimo iż podniesienie się z łóżka do płaczącego dzidziusia wymagało nie lada pomysłowości i zagryzania zębów, wie o tym każda kobieta, która przeszła cięcie i musiała zeskakiwać z wysokiego łoża. I tu pora na anegdotę numer dwa:

po przywiezieniu po cesarce na salę (około godziny 21:30) przyniesiono mi mój ukochany tobołek do karmienia. Powolutku jakoś sobie poradziłyśmy. Po jakimś czasie przyszła położna i zabrała córeczkę przykazując mi surowo, żebym nawet głowy nie podnosiła, bo po znieczuleniu zewnątrzoponowym trzeba poczekać 12 godzin bez ruchu. Zalecenie przyjęłam do realizacji. Kiedy moje szczęście przyniesiono mi rano, kolejna położna popatrzyła na mnie z wyrzutem i pouczyła grożąc po matczynemu palcem, że dziecko po karmieniu powinna dłużej trzymać do odbicia, bo dziewczynka ulała.

Zrobiłam tylko duże oczy, uśmiechnęłam się promiennie i podziękowałam za radę.

 Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

 Wreszcie wróciłyśmy do domu. Upragnionego, spokojnego, domowego! I tylko tak sobie pomyślałam, że gdyby ktoś nie wymyślił cesarskiego cięcia, to nie było by w tym domu ani mnie, ani mojego ślicznego aniołka. Szkoda tylko, że aby zostać uratowanym, trzeba zdać egzamin ze sprawności fizycznej na porodowej sali gimnastycznej.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama