Reklama

Blogamoc i niemoc

Znani blogują. Miesiąc temu, całkiem przypadkiem, trafiłam na jednym z portali informacyjnych na artykuł poświęcony blogującym znanym ze świata mody, filmu, polityki. W zbliżonym czasie w jednej z telewizji śniadaniowych wyemitowano materiał dotyczący dziewczyny, która zachorowała, a choroba okazała się kluczem do rozpoczęcia nowej pasji pisania i umieszczania postów na własnej stronie. Pomyślałam czemu nie? Spróbuję i ja.

Znani blogują. Miesiąc temu, całkiem przypadkiem, trafiłam na jednym z portali informacyjnych na artykuł poświęcony blogującym znanym ze świata mody, filmu, polityki. W zbliżonym czasie w jednej z telewizji śniadaniowych wyemitowano materiał dotyczący dziewczyny, która zachorowała, a choroba okazała się kluczem do rozpoczęcia nowej pasji pisania i umieszczania postów na własnej stronie. Pomyślałam czemu nie? Spróbuję i ja.

 

Dwa dni spędziłam w informatycznym chaosie, tak by dnia drugiego nacisnąć: wyświetl bloga. Duma, ekscytacja i podniecenie. Takie uczucia mi towarzyszyły. Dumna byłam niczym paw. Sama zaprojektowałam stronę, tworząc ją kilka razy od nowa, bo jako kiepski informatyk, mający z komputerem niewiele wspólnego, którego stosunki z tymże urządzeniem ograniczają się do wejścia na gadu gadu, odebrania poczty i pisania w Wordzie, nie wiedząc jak nagminnie kasowałam tło, treść, zmieniałam kolor czcionki… W końcu udało się. Jest moje blogowe cudo i pierwszy post. Ekscytacja, bo nie miałam pojęcia jak zostanę przyjęta przez odbiorców. Postanowiłam pisać o tym, że i Ty możesz sprawić, że Twoje życie nabierze sensu, zachęcać do badań profilaktycznych i dbania o ciało. Chciałam by każdy post był przemyślany i dopracowany. Chciałam stworzyć bloga jakiego sama bym z chęcią przeczytała. Wówczas narodził się pomysł stworzenia drugiego, absurdalnego bloga. Kompletnie od czapy. Powstał.

Reklama

W międzyczasie w tygodniku Wprost została zaprezentowana lista najbardziej wpływowych Polaków. I ogromne zdziwienie. Na liście Kasia Tusk- blogująca. Z ciekawości zajrzałam.

Blog przyjemny. Ładne zdjęcia cieszące oko, mało tekstu. Część poświęcona modzie, część gotowaniu. Jednakże o wiele bardziej interesujący wydaje się świat, który narodził się wokół samego bloga.

Magia bloga skierowana w dużej mierze do społeczeństwa konsumpcyjnego. Wolne chwile spędzającego w centrach handlowych. Sprytnie umieszczone między wersami reklamy. Posty przemyślane wcześniej i publikowane w regularnych odstępach czasu. Postać modowej blogerki, rozpoznawalnej i nie mającej czasu odpisywać na komentarze, ale jeśli któraś dziewczyna spyta, gdzie i za ile można kupić prezentowaną rzecz, krasnoludki kryjące się za awatarem Kasi, życzliwie udzielają informacji. Stylizacje podobne, bazujące na dopasowanych spodniach, butach na obcasie i koszuli, marynarki. Zimą pojawiają się jesienne trencze, pozbawione rajstop nogi i t-shirt z krótkim rękawkiem. Zosia, druga współprowadząca gotuje. Przepisy i wykonanie równie miłe i cieszące oko, a zarazem pewnie podniebienie. Tak przynajmniej twierdzą komentujące dziewczyny. ( Dowiedziałam się, że podane danie również wymaga odpowiedniej stylizacji.)

 Kim jest czytelniczka owego modowo-kulinarnego bloga? Po przeczytaniu komentarzy ma się wrażenie, że jest to dziewczyna w przedziale wiekowym 16-30 lat, poszukująca swojego stylu, a w tych poszukiwaniach wspiera ją Kasia. Kasia staje się nie tylko modowym guru, ale i doradcą od wszystkiego. Czytelniczki proszą ją o radę: jakie dodatki do sukienki, czy buty takie pasują do spodni, co można kupić chłopakowi pod choinkę. Aż ciśnie się na usta, lekkie pytania na lekkim blogu. I tu zaczyna się dopiero zabawa. W jednym z ostatnich postów Autorki ujawniły zdjęcia z wypadu na narty do Austrii. I zawrzało! Grono fanek ukrytych za imiennymi nickami uradowane zdjęciami, śniegiem, sweterkami zaczęło się rozpisywać. Pięknie, cudownie, zazdrościmy, udanego urlopu. Kilka z nich zadało niepokojące pytanie, czy to oznacza, że nie będzie w tym czasie nowych wpisów? (Jakby świat bez Kasi nie istniał.) Część zaczęła się zastanawiać czemu naczelna blogerka RP nie bierze udziału w przygotowaniach do świąt i kto sponsoruje ów ekskluzywny wypad. Jedna Mirka prosi autorytet mody o porady żywieniowe dla koleżanki, którą podejrzewa o zaburzenia w odżywianiu, inna dziewczyna pyta czemu sławy nie wykorzystają pożytecznie swojego bloga, promując zdrowe odżywianie lub pomaganie potrzebującym. I teraz Panie i Panowie, sceny jak z przed kilku miesięcy. Momentami ma się wrażenie, że obrońcy krzyża odrodzili się w sieci.

Osoby mające racjonalny stosunek do siebie, otaczającego świata i życia , które się po prostu ubierają, a nie „stylizują” (bo teraz, to jak Cię inni widzą podlega modowej stylizacji) zostały obrzucone nie austriackim śniegiem, a polskim błotem. „Nie macie prawa jej krytykować ani oceniać!” Jak nie stać Cię na wyjazd to widocznie nie masz dobrego wykształcenia, jesteś „ nieobrotny”, najlepiej palnij sobie w głowę, bo i tak nic dobrego Cię nie spotka. Jakbyś ciężko pracował i pomyślał, na pewno znalazł byś w sieci tanie i ciekawe oferty wyjazdów na narty. Mogłeś też nieudaczniku wcześniej wszystko zaplanować, też byłoby z pewnością taniej. Polemikę podejmuje kilka osób, broniących się wyższym wykształceniem i brakiem perspektyw, a o takim życiu shoppingowym mogących jedynie marzyć. Rzecz jasna to banda wylewająca swój jad na forum, a było tak wiosennie i słonecznie. Odmieńcom obrońcy Kasi mówią won! Przerywniki pomiędzy kłócącymi się rodakami, wypełniają posty dotyczące ceny sweterka. I tak od kilku zdjęć pozbawionych komentarza osunęła się lawina.

Na czym polega fenomen Kasi bloga? Oglądasz lekki świat podany w prosty sposób. Kolorowy, sprawiający wrażenie pozbawionego problemów. Skoro ktoś tak się kreuje, niech inni nie mają pretensji do otoczenia, że w taki sposób jest postrzegany, jako lekka, bezproblemowa postać. Któż z Nas, nie chciałby rozmyślać siedząc przy stoliku, z gorącą kawą przed nosem w centrum dużego miasta. Uśmiechać się do obiektywu, paradować w kozaczkach zimową porą bez rajstop z okularami przeciwsłonecznymi na nosie? Pisać i na tym zarabiać? Mieć sztab osób stojących za Tobą murem, tak, że nie potrzebny byłby Ci w zasadzie moderator. Podglądając jej życie zaczynasz marzyć i fantazjować. Wierzyć, że może i Ty zostaniesz drugą Kasią, będziesz sławna i lubiana. Wchodzisz w jej życie niczym złodziej i przez  chwilę czujesz się jak ona. Musisz uważać, bo jak w końcu zachłyśniesz się kolejną stylizacją made by Kasia, zechcesz przejść na drugą stronie barykady, raz na zawsze zostaniesz wykluczone z blogowej rodziny. Wyklęty.

Kasia prezentuje życie niestety, ale nie przeciętnej Kowalskiej biegającej co dwa dni po markecie, polującej na okazje. A to super płaszczyk, trzecia kurtka i piąta para butów. Owszem, Kowalska biega, ale buszując w zamrażarce z mrożonkami, stojąc w kolejce nie po homara lub inne owoce morza, a kurczaka lub wątróbkę. Biedne i myślące społeczeństwo kole w oczy beztroska. Przyznać należy, że Kasia ma głowę do interesów. Niby nie wprost, a jednak zarabia na swoim blogowym dziecku. Szkoda, że popularności nie wykorzysta chociażby namawiając Polki do wzięcia udziału w kampanii przeciwko rakowi szyjki macicy…

Po co Ci nowy niebieski płaszczyk jak za rok może już Ci nie będzie potrzebny? I co Ty na to Kasiu?

Aby wypromować swoją twórczość musisz być najpierw rozpoznawany, niestety. Nawet jeśli masz coś wartościowego do przekazania zajmie Ci to dużo więcej czasu. Znacznie więcej niż lekkie pisanie i gonitwa za torebkami czy stylowymi kozaczkami.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy