Czy jest już za późno?
Czy jest na cokolwiek za późno? Czy może być za późno?
„Późno, późno, późno… już za późno, za późno…”- tak mi czasem coś wyje do ucha.Że za późno na szalone wyjazdy bez pieniędzy i bez celu, nocne błądzenie po kamiennych miastach i świt na nadrzecznej skarpie - zawodzi ta bestia o ryju skrzywionym i szpetnym!Że za późno na odkrycia, ucieczki, przepadanie bez wieści i pojawianie się znienacka- jędzowaty potwór krztusi się syczącym śmiechem!Że za późno na zaczynanie od początku, na zmianę, na nowość- skowycze to, że aż z pyska pryska jadowita ślina!Że za późno już na te obrazy wciąż nienamalowane, na te wiersze jeszcze nienapisane , podróże za jeden uśmiech i na wino pod gwiazdami… „Nie zdążysz już nic namalować, obejrzeć, przeczytać, napisać, wyjechać, przyjechać, pokochać, porzucić i zdradzić!” Pociągi odjechały, okazje przepadły- chichocze ta zjawa spleśniała.I szczypie tak podlec jeden a potem ucieknie, zostawiając po sobie zgagę, smród i gary do mycia.
Już ZA późno!
A
niech
tam.
Niech sobie wrzeszczy. Niech syczy, judzi, smęci i ryczy.
Bo myślę, że po prostu kiedy jedne drzwi się zamykają, to dlatego, że właśnie otwierają się nowe. Dlatego nigdy na nic nie jest za późno!
No chyba, że rano nie zadzwonił mi budzik.