Reklama

Na skróty, czyli - skąd się wzięło Amber Gold?

Większość ludzi chciałaby mieć tyle pieniędzy, by móc wydawać je ze świadomością, że nigdy się nie skończą. Ogromna większość owej większości nigdy tego stanu nie doświadczy. Część z nich będzie próbować go osiągnąć, mimo niewielkich szans powodzenia. Wśród nich znajdą się i tacy, którzy zasmakują adrenaliny, jaką daje droga na skróty.

Większość ludzi chciałaby mieć tyle pieniędzy, by móc wydawać je ze świadomością, że nigdy się nie skończą. Ogromna większość owej większości nigdy tego stanu nie doświadczy. Część z nich będzie próbować go osiągnąć, mimo niewielkich szans powodzenia. Wśród nich znajdą się i tacy, którzy zasmakują adrenaliny, jaką daje droga na skróty.

Zdarzyło Wam się kiedyś coś ukraść? Mnie - owszem. Miałam lat równo czternaście. Lata dziewięćdziesiąte. Słuchało się grunge'u i nosiło powyciągane swetry. Najtańszym ich źródłem były lumpeksy (dzisiaj mówi się na te sklepy second handy i są one popularne w kręgach tak zwanych „ikon stylu”, których mamy coraz większe stado; czy to nie zadziwiające, że można się stać „ikoną stylu” mając lat dwadzieścia i ze trzy publiczne występy za sobą?). W jednym z nich nabrałyśmy z przyjaciółką do przymierzalni po kilka sztuk ciuchów, wpakowałyśmy te dwa najbardziej szałowe (czytaj – najbardziej powyciągane) bezpośrednio do plecaków, dwa inne zgłosiłyśmy zaś do kasy, zapłaciłyśmy za nie i wyszłyśmy. Oczywiście obsługa niczego nie podejrzewała. Wyszłyśmy, chichocząc i ciesząc się naszym sprytem. W domu z dziką satysfakcją przymierzałyśmy łupy. Kilka dni później, chcąc zaimponować fajnemu koledze, opowiedziałam mu o naszej brawurowej akcji wyrwania za darmo szmat ze szmateksu. Kolega, zamiast się zachwycić, spojrzał z pogardą i powiedział: „Przecież to zwykła kradzież. Jak mogłyście to zrobić? Ja w życiu niczego bym nie ukradł, to obrzydliwe!”. Zrobiło mi się wstyd, tak bardzo miał rację.

Reklama

Wybaczyłam sobie dość szybko. Dziecku też wybacza się to, że wymyśla niestworzone historie, że kradnie z szafki ciastka zachomikowane dla gości, że upuściło cukiernicę po babci. Zastanawia mnie jedno – gdzie jest ta granica, ten moment, gdy gówniarzowi nie warto już wybaczać i wzywa się policję? Widzę dookoła ludzi, którzy sami tę cieniutką linię przegapili i nadal sobie wybaczają fakt, iż żerują na innych. Jedzą to, na co inni zapracowali. Wyciągają z portfela gotówkę, którą ktoś w pocie czoła zarobił i wcale się z nimi nie chciał dzielić. Kupują sobie wódkę, papierosy, włoskie żarcie, sushi, domy, działki. Czy mają dzieci? Co im mówią, gdy dziecko chce zabrać innemu zabawkę w piaskownicy i wziąć ją do domu? Że to nieładnie? A może „Tak, Jasiu, zabierz Franiowi koparkę, Franio teraz nie widzi, zatem jest twoja!”? Co mówią samym sobie, gdy golą się przed wyjściem do pracy? Do pracy? Patrzą w oczy swojemu odbiciu? A może są dumni z osiągniętego celu i wypierają prawdę o środkach? A przede wszystkim – jak męczące musi być funkcjonowanie w ciągłym kłamstwie?

Z drugiej strony -  tak, to może być przyjemne. Do dziś pamiętam uczucie satysfakcji, jaką daje świadomość, że „udało się”, zastrzyk emocji i hormonów triumfu. Przechytrzyłyśmy panią ze sklepu, przechytrzyłyśmy cały świat, zasady, dorosłych nudziarzy, papierki, system, rodziców i frajerów, którzy nie potrafią pilnować swego. Szybko przyszło otrzeźwienie. Byłyśmy jednak tylko dziećmi, miałyśmy szczęście, zapewne nie tylko to.

Myślę o matkach tych wszystkich Marcinów P.. Myślę o matkach kobiet, które w ciąży zakładają fikcyjne firmy, by wyrwać na macierzyńskim dobrą kasę od ZUS-u. O matkach pospolitych złodziei i wielkich naciągaczy jeżdżących lexusami. Cóż, jeśli w ogóle starały się wychować swoje dzieci, były bardzo nieskuteczne. I teraz my, społeczeństwo, musimy się użerać z taką masą złodziei. Oni mówią, że kradną, bo jest źle. A przecież jest źle między innymi dlatego, że oni kradną. To takie żałosne, że w ogóle są! Nie mogę się z tym pogodzić.

Życzę temu P. wielu smętnych lat w więzieniu. Wielu niemądrym dzieciakom, które jeszcze nie przekroczyły swojej cieniutkiej linii, życzę, aby wyciągnęły wnioski z jego historii.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama