Reklama

Strach - napęd czy hamulec?

Czy wielcy tego świata, tacy jak Steve Jobs, Einstein, Bill Gates, Howard Schulz, Leonardo da Vinci i inni im podobni, stworzyli wszystko to, co my dziś podziwiamy czy używamy z podziwem, ze strachu przed znalezieniem się w sytuacji, której się bali, czy z wolnej, niezależnej woli i pragnienia stworzenia czegoś?

Czy wielcy tego świata, tacy jak Steve Jobs, Einstein, Bill Gates, Howard Schulz, Leonardo da Vinci i inni im podobni, stworzyli wszystko to, co my dziś podziwiamy czy używamy z podziwem, ze strachu przed znalezieniem się w sytuacji, której się bali, czy z wolnej, niezależnej woli i pragnienia stworzenia czegoś?

Parę dni temu, w dosyć szczególnych okolicznościach rozmawiałam z pewnym człowiekiem na temat strachu. Dla tej osoby, te wszystkie strachy, które nosi w sobie, stanowią napęd. Napęd do działania. Człowiek ten powiedział, że nie ma dużo tych strachów, ale że ich potrzebuje - właśnie do działania.

Zaczęłam się zastanawiać czy ja mam strachy-napędy? Nie. Nie mam. Co wcale nie znaczy, że jestem super odważna (w życiu nie skoczyłabym na bangi, o nie).  W moim przypadku proces odchodzenia od "posiadania" strachów był dosyć długi, ale doskonale wiem, iż dopóki je posiadałam, one też stanowiły pewnego rodzaju napęd. Ten ''napęd" służył do działania, ale to działanie było tak naprawdę ucieczką. Ucieczką przed znalezieniem się w sytuacji, której się bałam.

Reklama

Czy to był strach przed brakiem pieniędzy, czy strach przed utratą kogoś, kogo kochałam; zawsze te działania, które wówczas podejmowałam miały mnie przed czymś uchronić. Uchronić przed czymś. Natomiast nie po to, żeby coś wykreować, żeby coś stworzyć.

Kilka lat temu, w wyniku pewnej, bardzo traumatycznej sytuacji - przestałam się bać. Raz na zawsze. To było niemal fizyczne uczucie, kiedy poczułam wręcz jak strach uchodzi z mojego serca, tak jak powietrze powolutku uchodzi z przekłutego balonu. I od tamtej pory wszystkie moje działania zmieniły się z ucieczki przed - w kreowanie.

Nie chcę poddawać pod dyskusję co jest lepsze dla Was, każdy ma swoje "widzenie" dlaczego o coś się stara w swoim życiu. Niemniej jednak wiem, że w moim przypadku  życie bez strachu jako napędu stało się życiem fantastycznie niezależnym i kreatywnym. Cokolwiek stworzyłam od tamtego momentu, wynikało  z absolutnej wolnej woli, z pragnienia (a nie z musu) do zmiany. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że te ostatnie kilka lat wprowadziły w moje życie najbardziej spektakularne zmiany, dzięki którym spokojny uśmiech nie schodzi z mojej twarzy, a absolutny spokój zamieszkał na stałe w moim sercu.

Czy wielcy tego świata, tacy jak Steve Jobs, Einstein, Bill Gates, Howard Schulz, Leonardo da Vinci i inni im podobni, stworzyli wszystko to, co my dziś podziwiamy czy używamy z podziwem, ze strachu przed znalezieniem się w sytuacji, której się bali, czy z wolnej, niezależnej woli i pragnienia stworzenia czegoś? Nie wiem.

Noszę jednak w sobie głębokie przekonanie, że prawdziwa wolność w kreowaniu swojego życia nie jest wynikiem czy rezultatem strachu. Moje osobiste przekonania zawsze wynikają z moich doświadczeń, nie z teorii. W moim domu, przy drzwiach wejściowych wisi zdjęcie Steve'a Jobs'a. Wisi sobie tam po to, aby zawsze mi przypominało, bym codziennie uważnie sprawdzała, czy moje życie, w każdym najmniejszym detalu i każdej, bez wyjątku czynności jest tym, co kocham robić.

A ty? Co stanowi napęd dla ciebie? Co daje ci poczucie prawdziwej wolności?

Myślałeś kiedyś o tym?

Pomyśl.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy