Czy coś jest źle ?
Właśnie kupiliśmy mieszkanie, nasze wymarzone 80 metrów. Przestronne, nareszcie z osobna sypialnia. Dzień podpisania umowy, dość stresujący, w biegu podpisaliśmy papiery. Przyjechaliśmy do domu i każde zajęło się "ważnymi " sprawami. Co jeszcze jest do załatwienia... podatki, czynsz, formalności.
Dawniej wyobrażałam sobie, że dzień w którym kupie swoje 4 kąty zapisze się pod kategorią " najlepszy", a on był poprostu zwyczajny. Myśle o tym często i próbuję w sobie wskrzesić choć odrobine euforii, ale niestety nie czuję nic. Czy wisi nade mną jeszcze aura 2 miesiecznego boju z bankami czy poprostu coś się we mnie wypaliło?
Weszłam dzisiaj w pracy na Facebooka, trafiłam akurat na fajny link kierujacy do bardzo erotycznego, jak dla mnie, utworu Simple Red. Owy link był wrzucony przez pewnego nieznajomego, który kiedyś mnie zaprosił do kontaktu a potem proponował kawe w realu. Bardzo mi się spodobało to, że nieznajomy chce się ze mną spotkać, ponieważ, jak oznajmił podobam mu sie na zdjęciu. Pamiętam co wtedy mi kołatało w głowie: "umówiłabym się ale mam męża".
Dzsiaj gdy usłyszałam ta piosenkę i skojarzyłam z owym nieznajomym, któremu ostatecznie odmówiłam spotkania, przeszedł przeze mnie dreszczyk. TEN dreszczyk, który przeszywa kiedy przystojny mężczyzna, siedzący z drinkiem w barze uśmiecha sie do Ciebie, a TY czujesz, będąc bez zobowiązań, młoda i jędrną, na którą grawitacja jeszcze nie działa, że wieczór bedzie wyjątkowo gorący.
To właśnie czułam patrząc dzsiaj ponownie na zdjęcie nieznajomego z FB.
Codziennie wracając do domu, ogarnia mnie pewnego rodzaju podniecenie. Czuję, że ten beznadziejnie nudny dzień nie skończył się o 17h, a dopiero zaczyna. Gdy wchodzimy do domu z mężem, myśle, co zrobić by nie powielać schematu. Cały czar pryska, gdy słyszę, że on idzie się zdrzemnąć.
Gdzie ta magia, namiętność, ten dreszczyk, tęsknota do siebie ?
Wkrada się tylko rutyna.
Jestem w związku od 3,5 roku, od 9 miesięcy mężatka. Kocham swojego męża. Nie jestem szczęśliwa...
megijc