Reklama

Dla każdego coś...kobiecego

Hmmm długo zastanawiałam się kogo zapytać co wg niego oznacza termin kobiecość.

Na pierwszy ogień poszły koleżanki, średnia wieku 30 lat, pracujące, dzieciate, jednym słowem zajęte.  Odpowiedzi były tendencyjne: zadbana, atrakcyjna, optymistka i takie tam bzdety. Dla mnie odpada!

Postanowiłam przenieść się z „problemem” pokolenie wcześniej, w krzyżowym ogniu pytań postawiłam mamę i jej psiapsiółki.

Tu już było lepiej, w zażartej dyskusji pojawiły się argumenty w stylu spełniona, tajemnicza, samodzielna, pewna siebie, inteligentna, z pasją, marzeniami, przebojowa, z energią, siłą przebicia, przynajmniej dwa razy zamężna (????)… nadal czułam niedosyt.

Reklama

I jest, mam!

Mężczyźni!

Oni będą wiedzieć najlepiej!

Wyselekcjonowałam starannie trzech samców, każdy z innej grupy wiekowej i tak oto:

Brat, lat 23, singiel, baaardzo gustujący w niezależnych młodziutkich i młodych kobietach.

Kobiecość to wyglądanie jak milion dolarów w sukience za stówe, niezerwana metka która budzi uśmiech zamiast irytacji, rozwiane włosy, wieczne spóźnienia kwitowane machnięciem ręki, to domena istoty (tak powiedział- ISTOTY) z którą umówiłem się dziś wieczorem i z którą umówię się jutro , za tydzień i za miesiąc. Znaczy się nie z tą samą, ale podobną. Ale moja żona taka nie będzie…

Kolega, lat 34, niepoprawny romantyk, samotny, uczulony na słowo singiel.

Kobiecość jest jak TANGO ARGENTYŃSKIE-tu nie ma miejsca na udawanie, sztuczność, jest za to gracja, temperament, dynamika, erotyzm, aura tajemniczości, uwodzicielska intymność, czuła delikatność, niezależność. Kobiecość to moja przyszła żona wymarzona we mnie wtulona.

Wujek, lat 54, szczęśliwie żonaty od 30 lat, 4 dzieci, emerytowany marynarz, poeta hobbysta.

Kobiecość w jednej definicji się nie zamyka, ona jest jak muzyka, ekspresją się odznacza, swym czarem wszystkich w koło otacza, to magnetyzm, „coś” obok czego nie przechodzi się obojętnie, obraca od „tego” beznamiętnie, to naturalność, niebanalność, atut który tylko ja widzę….oj więcej nie powiem, tak bratanicy to się wstydzę J

Reasumując, mój tekst zaczynał się słowami Hmmm i tak też się skończy bo ja nadal nie wiem jaka jest ta definicja kobiecości. A może po prostu nie ma jednej wspólnej? Dla każdego to będzie coś innego? Może to zależy od wieku, wrażliwości, dojrzałości nie tylko emocjonalnej?

Jedyny wniosek jaki mi się nasunął to że bycie kobietą samo w sobie i dla siebie nie jest trudne, największym wyzwaniem jest bycie nią dla innych!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama