Reklama

Dzień z życia samotnego rodzica

Czy zastanawiał się ktoś,kiedyś,ile (lub ilu ) jest na świecie samotnych rodziców? Wiem,że większość stanowią kobiety,ale przecież znajdziemy też mężczyzn,którzy dzielnie zajmują się swymi pociechami.Niestety obraz samotnego taty to dość rzadki widok.Zastanawiam się dlaczego? Czy kobiety są bardziej odpowiedzialne? Na pewno tak.Czy bardziej kochające? hm...zapewne,przynajmniej tak wynika z moich jakże bogatych doświadczeń życiowych( swoich i nie swoich) ale może akurat tak mi się trafiało... Trafiło mi sie też troje rozrabiaków,które kocham,choć czasami doprowadzają mnie do szewskiej pasji...:-)

Czy zastanawiał się ktoś,kiedyś,ile (lub ilu ) jest na świecie samotnych rodziców? Wiem,że większość stanowią kobiety,ale przecież znajdziemy też mężczyzn,którzy dzielnie zajmują się swymi pociechami.Niestety obraz samotnego taty to dość rzadki widok.Zastanawiam się dlaczego? Czy kobiety są bardziej odpowiedzialne? Na pewno tak.Czy bardziej kochające? hm...zapewne,przynajmniej tak wynika z moich jakże bogatych doświadczeń życiowych( swoich i nie swoich) ale może akurat tak mi się trafiało...
Trafiło mi sie też troje rozrabiaków,które kocham,choć czasami doprowadzają mnie do szewskiej pasji...:-)

Nieważne.Ważne jest,że ja też do takich kobiet się zaliczam.Samotnych.Z dziećmi.Bez męża tudzież partnera.Bez własnego kąta.Z pracą.Z długami których pewnie nigdy nie spłacę.Z alimentami( na papierze).I wiem,że takich kobiet jak ja jest tysiące,jeśli nie miliony.Nasz dzień wygląda tak samo.Rano pobudka,Siebie oczywiście.Zaspana wkraczam do łazienki potem do kuchni aby w pośpiechu zrobic śniadanko dla swoich pociech.( Jeśli posiadamy więcej niż jedną pociechę, pracy jest więcej). Na zegarze wybija siódma,dzieci nie chcą wstać,a my z trudem hamujemy się aby nie krzyknąć( ja zawsze sie hamuję do czasu,potem wybucham niczym wulkan Etna).Jedno wstało,drugie otworzyło oczy,trzecie jeszcze śpi,albo udaje,że śpi.Wpadam do pokoju po raz drugi,jeszcze staram się uśmiechać,ale coraz trudniej mi to wychodzi.Mój najstarszy podniósł się z łóżka,średni gotowy do wyjścia ale bez śniadania,młodsza jeszcze marudzi.

Reklama

-Na Boga ojca,czy możesz wreszcie zwlec się z łóżka!? -podnoszę głos-za dziesięć minut wychodzę!

Może.Nawet się zwlókł i poszedł do łazienki.

-Mamo gdzie moje spodenki od WF-u- średniemu przypomniało się ,że dziś mają lekcję WF-u.Dokładnie za pół godziny.

-Dziecko,a czy ja wyglądam na kogoś kto nosi twoje spodenki do gimnastyki?-niecierpliwię się.

No,nie wyglądam,ale byłoby miło,gdybym je znalazła.Najlepiej teraz.Szukam.Najpierw w szafie.Nie ma.W szufladzie też nie widzę.Za 5 minut muszę wyjść.Nie suszą się też w łazience.Zaglądam pod łózko.SĄ.Wraz z butami na trening i milionem innych rzeczy.

No,ubrali się,umyli,śniadanie jedzą w biegu.Kanapek do szkoły nie chcą.Jak można nie brać kanapek do szkoły!? Przecież to prawie grzech.

Starszemu przypomniało się,że nie schował ksiązki do chemii.Posyłam jemu zabójczy wzrok.Przypomniało się jemu też,że chyba ją zgubił,a jutro ma klasówkę.Czy mogę kupić jemu nową.Nie,nie mogę.Jeśli  kupię jemu kolejną książkę,zabraknie na życie,a nie lubię pożyczać pieniędzy.I bez tego mam długi wszędzie gdzie się da.

-Zadzwoń do ojca.I tak nie płaci alimentów,więc kupna ksiązki zapewne jego portfel nawet nie odczuje.

Nie zadzwoni.Ojciec i tak jemu nie kupi bo nigdy nie kupuje,więc nie będzie na próżno wykręcał numeru.

-To przestań marudzić!-nie wytrzymuję.Jestem już spózniona i wściekła.Wyrzucam straszego na korytarz i zamykam drzwi.Po drodze starszy kłóci się z młodszym rodzeństwem,ja chciałabym udać,że to nie moje dzieci,niestety ten numer nie przejdzie.Na osiedlu wszyscy znamy się przynajmniej z widzenia.Z ulgą przyjmuję wiadomość,że starszy nie zamierza odprowadzać nas do podstawówki,tylko od razu udaje się do swojego gimnazjum.

Średni już dawno pobiegł do szkoły,nie będzie z nami szedł,bo siostra go denerwuje i wstyd jemu przynosi.Nie wiem dlaczego,dziś jest wyjątkowo spokojna.Siostra oczywiście.Moja córka Iza.

Z Izą prawie biegniemy,żegnam się z nią przy wejściu do szkoły i znów biegiem udaję się na przystanek autobusowy.Do pracy.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy