Reklama

Marzenia, czyli między ziemią a niebem...

Odnoszę nieodparte wrażenie, że my-ludzie, przypominamy sobie o własnych marzeniach jedynie w obliczu jakiegoś zagrożenia, w gorszych chwilach naszego życia (np. ciężka choroba) czy też poprostu wtedy, kiedy jest nam źle lub ktoś nas skrzywdził (np. rozłąka z ukochaną osobą, rozwód). Tak, świadomość z kruchości życia, jego nieprzewidywalności sprawia,że przypominamy sobie wówczas o nich i próbujemy za wszelką cenę wcielić je w życie, jako rekompensata za dotychczasowo niewdzięczny los (wiadomo, sielanka nie trwa wiecznie; nie wiemy też, co przyniesie jutro...)

Odnoszę nieodparte wrażenie, że my-ludzie, przypominamy sobie o własnych marzeniach jedynie w obliczu jakiegoś zagrożenia, w gorszych chwilach naszego życia (np. ciężka choroba) czy też poprostu wtedy, kiedy jest nam źle lub ktoś nas skrzywdził (np. rozłąka z ukochaną osobą, rozwód). Tak, świadomość z kruchości życia, jego nieprzewidywalności sprawia,że przypominamy sobie wówczas o nich i próbujemy za wszelką cenę wcielić je w życie, jako rekompensata za dotychczasowo niewdzięczny los (wiadomo, sielanka nie trwa wiecznie; nie wiemy też, co przyniesie jutro...)

Mam na myśli w tym momencie te marzenia (cele, plany...), które poniekąd sami jesteśmy w stanie "spełnić". Marzenia, które są dość realne do urzeczywistnienia, ale które odkładamy w czasie do zrealizowania, albo na które poprostu brakuje nam odwagi, żeby wcielić je w życie, a na których spełnienie tak naprawdę niewiele trzeba...

Przykład? Chociażby podróże...Wielu z nas przez całe życie nie było nawet poza granicami swojego kraju! I bardzo pragnie, aby pojechać gdziekolwiek, do obojętnie jakiego państwa w Europie, chociaż ten jeden raz ( nie mówiąc już o wyjazdach w ciepłe i daleko położone kraje)! No bo jak to tak, przeżyć życie i nic nie zobaczyć?!  Ale nikt przecież nam tego nie broni...Załużmy, pieniążki są na koncie, czas też by się znalazł i osoba do wspólnego wyjazdu także...ale po co ??? Kiedyś przyjdzie na to czas...teraz są ważniejsze sprawy (hmmm...zawsze będą ważniejsze sprawy)...a wyjazd poczeka. I już jedno małe marzenie poszło w odstawkę! A dla wielu z nas to przecież codzienność, takie pdróżowanie (chociażby służbowo)!

Reklama

Wiele z naszych marzeń wyznacza nam poprostu codzienny bieg zdarzeń - marzenia dostosowujemy do codziennych realiów, i na odwrót. To, o czym kiedyś nawet nie śmielibyśmy marzyć w najskrytrzych snach, nagle staje się celem samym w sobie, bo akurat tak nas sama rzeczywistość obdarowała. Często też skupiamy się na ściśle określonych planach, dość jednokierunkowych, np. ciągły awans zawodowy, który z reguły jest wystarczający do bycia szczęśliwym i inne rzeczy w naszym mniemaniu nie są już nam do niczego potrzebne. W tym momencie kariera tak przesłania nam spojrzenie na równie istotne wartości, że nawet coraz większa kwota na koncie bankowym, która jest konsekwencją ów ciężkiej pracy nie jest w stanie uzmysłowić nam, na jak wiele możemy sobie pozwolić poza pracą - właśnie na spełnianie innych, dających radość marzeń! 

Nie ma to jak wtedy, gdy dopada nas choroba...sama jestem obecnie uziemiona w domu przez wstrętne chorubsko (nie będę wnikać w szczegóły na co dokładnie choruję, bo na samą myśl mnie skręca...), które dopadło mnie z dnia na dzień, zupełnie niespodziewanie, przez co 2 tygodnie mam wyjęte z kalendarza, nie mówiąc już o powikłaniach, które mogą pozostać na długo, aczkolwiek wierzę, że będzie dobrze...!!! Tak...ile ja bym teraz rzeczy zrobiła! Nagle się okazuje, że TO muszę załatwić, TAM muszę pojechać...A najbardziej mi żal w tym momencie moich marzeń, bo nie wiem przecież na 100 %, czy zdąrzę je zrealizować, bo nie wiem co przyniesie np. następny miesiąc.

Najprzyjemniejsze są jednak marzenia innej kategorii -  marzenia, których urzeczywistnienie graniczy z cudem, które są poza granicami naszej wyobraźni, marzenia które spełniają się tylko w snach! Takie, na które trzeba czekać latami,nieraz całe życie, wkładając niejednokrotnie w to wiele swojej pracy i trudu.

Weźmy po uwagę kobiety. Większość z nas marzy o tym, żeby wyjść za mąż i mieć wspaniały ślub, wspaniały dom, dzieci, chcąc poświęcić się takiemu życiu bezgranicznie. Inne marzą o wielkiej slawie. Ale każdy wariant jest dobry, jeśli daje nam radość i szczęście. Ale marzenia dość nietypowe, przykładowo takie jak - lot w kosmos, wydają się dość paradoksalne dla przeciętnego obywatela, ale spełnienie ich to dopiero byłoby coś!

Chciałabym, aby marzenia towarzyszyły nam cały czas, bo to one są oznaką, że żyjemy i nie stoimy w miejscu, a wciąż się rozwijamy, przez co zmieniamy świat na lepsze. Bo co to znaczy marzyć? Marzyć to znaczy pomagać swemu losowi. "Żeby coś się zdarzyło, żeby mogło się zdarzyć, i zjawiła się miłość, trzeba marzyć(...)". [Jonasz Kofta]

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy