Reklama

Na odcisk filozofa - śmieszna impotencja słów wobec życia.

Na odcisk filozofa - śmieszna impotencja słów wobec życia.

Czy bycie filozofem jest łatwe? Kogo można nazwać filozofem? Kim jest filozof?  Mówi się, że tyle filozofów, co ludzi i tak niestety jest, a na pewno stwierdzenie to dotyczy przypadku , który chcę opisać. Myślę, że prawdopodobie każdy,  kiedy jedzie do pracy autobusem lub tranwajem (a niestety tylko w Warszawie) metrem , lub gdy spędzamy chwile samotne pod prysznicem lub słuchamy w samotności  dramatycznej lub ulubionej przez nas  muzyki, zaczynamy dochodzić do wniosków, doznajemy przepływu myśli i  wrażeń. I nawet nieraz, jak się bardzo mocno przyjrzymy  ludziom w porannej podróży do pracy, to możemy zauwarzyć, że  niektórzy  podróżujący z tobą,  mają burze mózgu również  i prawdobodobnie właśnie w tym momencie dochodzą do jakiś genialnych  wniosków , dochodzą do  nowych idei, nagle mają ten przebłysk...zaczynają rozumieć  lub doszli do wniosku, że  mają i odkryli  receptę na to lub na tamto, lub po prostu zaczęli rozumieć swój byt i sens życia....ale tak nie jest, bo  to tylko węglowodany, które zostały przez nas pożarte na śniadanie, dają nam energię lub po prosty cukier , który razem z koleszkami węglowodanami rozlużniają nam zwoje mózgowe... więc czujemy proces myślenia, widać go w błysku...w naszym oku...

Reklama

 

Znam jednak przypadek i myślę, że tam na zewnątrz jest ich więcej,...więc mam przypadek młodego człowieka, który stwierdził, że będzie filozofem...Nie ...on już uważa, że nim jest! I chwała mu za to, bo chłopak ma pasję,  ale jak mu przekazać, jak mu powiedzieć, że się zatraca i „pierdoły gada” jak poparzony przez pokrzywy?... I co najgorsze, te pierdoły, banialuki w ładne epitety ubiera  i publicznie pokazuję  – taki ekshibicjonizm na małym rozumku sobie robi i „tu mocą jakiejś złosliwości, ohydnej perwersji, wielkość w diabelskim zwichnięciu staje się wielką śmiesznością, głębia prowadzi na dno impotencji, celność uderza wprost w głupstwo i absurd. I przerażona czytam to i staje się świadkiem, że to jego pisanie , czym poważniejsze, tym  mniej poważne, bo tak się dzieje z filozofami, bo stają się bliżsi śmieszności w miarę przenikania na teren życia ...więc jak to powiedzieć, czy wytłumaczyć temu zagubionemu  młodemu człowiekowi, że filozof z niego taki sam jak ze mnie, czyli żaden...że taki sam filozof z niego, jak ludzie, co jadą porannym autombusem czy tranwajem nabuzowani węglowodanami, cukrem i kofeiną!  I niestety ta młodo-człowiecza  „gadka-szmatka”, ten jego słowotok w metafory ubrany, nie czyni jego filozofem, lecz stwierdzić otwarcie trzeba, że on „poeta” bardziej niż filozof!

 

Co robię? ...Prawdę człowiekowi mówię, że to nie czas, że to  nie to, a jedocześnie nie chcę na „zołzę” wyjść, więc do zrozumienia mu daję, żeby na piwo z przyjacółmi poszedł dla zrozumienia bardziej siebie lub na spacer z osoba mu bliską dla przyjemności swojej, a zatraceniec na to, że epitetem „na piwo poszedł ”,  to ja go obrażam, że on te swoje "przemyślenia",  przez trzy lata spisywał i bezpodstawnej krytyli przyjmować nie będzie i nie ma zamiaru ! Teraz pytanie narasta we mnie -  jak  przygodę od zguby odróżnić i jak to wszystko przekazać, aby druga osoba żle się nie poczuła, żle twoich intencji nie odebrała? Więc, nie ma takiego sposobu. Jeżeli chcesz powiedzieć prawdę, to prawda niestety często boli i jeżeli ktoś jej nie umnie przyjąć z godnością, to tylko dlatego, że dzieckem jest jeszcze, niedojrzałość w  osobowści zatraceńca  dominuję i przyrost formy nad treścią go opanowała. Ta osoba prawdy dobrze nie zniesie, bo prawda jak już wcześniej nadmienione zostało, nie zawsze jest miła, najczęściej jest brutalna, szorstka i bolesna niestety.

 

Następne pytanie  staje w kolejce- co czyni , że człowiek jak Friedrich Hegel, Vico, Freud, Jung, E Fromm, Soren, Kiergkegaard, Kartezjusz, B Sponoza, Arystoteles, Kant, Św. Tomasz czy św. Augustyn i tysiące im podobnych, staje się  wielkim myślicielem ? Filozofia to nauka i ściśle opiera się na wiedzy, a dopiero póżniej na przemyśleniach. Musisz mieć metodę w swoim poczynaniu, jakiś punkt odniesienia, żeby coś porównywać, żeby zrozumieć.. Bo nawet oni "wielcy" , co chwała ich uwięczona wielotomowymi dziełami jest, po uchwyceniu tysiąca  myśli, zjedzeniu tysiąca węglowodanów i cukru w winie, nawet oni  nie dali ci tak naprawdę żadnych wskazówek, nie odpowiedzieli nigdy "czym jest sens życia ", dlaczego tu jesteśmy i parwdobodobie nigdy tego się nie dowiemy również... I właśnie dlatego Nietzsche jest bardziej komiczny od Kanta...bo „filozowia” jak „bóg” nie istnieje, to wymysł i urojenie, może nawet jak nasz byt i życie, że wydaje się  nam, że  życie się toczy, a w rzeczywistosci go nie ma , nas nie ma i ciebie również...

Ale co tam, jak dla mnie,  to za ciężki  temat i mam go w nosie, głowa mnie boli jak tylko mam sie nad tym zastanawiać, więc zatraceńcu , kto ci przyzwolenie daje, że innym rady podsuwasz falszywe lub wiesz czym to wszystko się rządzi - ten  chaos wokół nas? ... Nikt nie wie, ja nie, ty nie wiesz również...a jeżeli chcesz pisać człowieku młody, zagubimy o filozofi, to w pierwszej kolejności poznaj życie, to prawdziwe, na zewnątrz... wyjdż spod klosza rodziców, bądż sobie panem i władcą, usamodzielnij się i wtedy zrozumiesz, chociaż trochę życie, że nie zawsze ma ono sens, że nie zawsze jest poukładane jak w domu u mamy, że kiedy otwierasz szafkę, a tam zawsze będzie jedzenie, czy  herbata na stole czekała na ciebie, czy obiadek ciepły i pachnący...usamodzielnij się i sam zobaczysz, że zapomnisz o filozofi tak samo, jak o tym, co robiłeś w zeszły czwartek. Życie cię pochłonie, to proste bez patetyzmu, bez wytchnienia...zwykłe rzeczy, rzeczy oczywiste  – a teraz, to ty guzik wiesz, oprócz tego, jakim tranwajem czy autobusem do domu dojechać, aby „wchrzanić” obiad przez matkę zrobiony...I niestety teraz,widzę tylko histeryka, dręczącego i nudzącego, którego spęczniała i agresywna osobowość nie umie dostrzec innych, widzę kłębek napięć, udręczeń, halucynacji i manii, Widzę osobę rzucającą się jak ryba wyjęta z wody, albowiem właściwym żywiołem tego ducha jest tylko własny jego sos. I tego to metafizycznego karpia  w sosie własnego wyrobu mam przeżywać?

 

Nie! Nigdy! Więc, nie ucz innych jak mają życ lub co mają czuć, lub co powinni robić żeby zrozumieć, bo tu nie ma co rozumieć, bo człowiek się rodzi , dojrzewa i umiera! A jak sobie zorganizuje życie, to już jego własna prywatna sprawa, wolna wola i jako katolik – bo nim jesteś z wyboru lub nie  i na religię chodziłeś i wiesz , że jedyna rzeczy, która różni nasz od zwierzaków, i co czyni nas takimi specialnymi dla „boga” to WOLNA WOLA, którą nas obdarzył i ona sprawia kim jesteś, co robisz, i jak przeżywasz swoje życie.

Więc miły chłopcze nie trać życia na te bzdury , tylko idż na piwo lub na space z osobą dla ciebie ważną, poznaj tę osobe lepiej, pokochaj i zgub się w tym trywialnym życiu, bo warto! A jeżeli nacisnęłam ci na odcisk „filozofie” – to na odcisk filozofa!!! – Pamiętaj! Nie trzeba rozumieć , żeby Żyć!!!!

Czekam na opinie, krytyka mile widziana lub twitnij @mreno_r

Dziękuję

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy