Reklama

Swieta

Wigilia nigdy nie kojarzyla mi sie dobrze. Byly krzyki matki, placz moj, nie bylo dobrze.

Wigilia nigdy nie kojarzyla mi sie dobrze. Byly krzyki matki, placz moj, nie bylo dobrze.

Wigilia w pamieci kazdego dziecka pozostaje tak jak te wspomnienia uksztaltowali rodzice. Nie ma nic gorszego od klocacych sie rodzicow na bardzo dla nich wazny temat: ktora rodzina jest wazniejsza, a ktora mniej wazna i glupia tym samym.  Dla mnie to traumatyczne przezycie, matka zawsze uwazala ze ona wszystko najlepiej przygotuje, upiecze, ugotuje, ubierze choinke itd. Potem byly z jej strony zale i histerie ze my nic nie umiemy a ona robi wszystko i zaraz umrze. W takiej atmosferze nawet prezenty nie cieszyly. Nie cieszylo nic, nienawidzilam swiat, niedziel itd. Czasem jako dziecko wyobrazalam sobie ze rodzice gina w wypadku a ja i moje rodzenstwo mamy innych rodzicow ktorzy sa kochani, mili, nie kloca sie o glupoty a matka  nie dostaje atakow szalu. Teraz gdy jestem juz dorosla i sama moge o sobie decydowac wybralam kto jest dla mnie wazny a kto nie. Do moich rodzicow bede jezdzic 2 razy do roku. Po ostatnim ataku szalu matki powiedzialam to ojcu. Nie musze tego juz znosic, na te Swieta Bozego Narodzenia sie ciesze bo bede z dala od tego wszystkiego z rodzina mojego chlopaka, ozdoby robie juz od pazdziernika, kupujemy bombki, swiatelka. Razem bedziemy ubierac drzewko ktore razem wybierzemy. Wazne jest aby znalezc kogos kto po prostu bedzie ta jedyna miloscia na cale zycie. Mieszkamy razem i wspieramy sie, gotujemy, pieczemy, spacerujemy... Kochamy sie!!!!!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy