Reklama

Twój styl - czy naprawdę Twój?

Współcześnie jesteśmy epatowani nowinkami z każdej dziedziny życia. Nowinki te często są jedynie nowymi wcieleniami starych, "ogranych" modeli tego, czego starsze roczniki mialy serdecznie dość. To samo dotyczy rynku mody. W każdym sezonie wywierana jest presja, aby zmieniać niemalże całą szafę (garderobę). Oczywiście, nie robimy tego, ale kupujemy zestaw nie pasujący do rzeczy już posiadanych. Kazdy sezon może być dla nas udany jeżeli okreslimy swoje upodobania stałe, a z modnych fatalaszkow wybierzemy świadomie tylko to, co podkreśli nasze tzw. "mocne strony".

Współcześnie jesteśmy epatowani nowinkami z każdej dziedziny życia. Nowinki te często są jedynie nowymi wcieleniami starych, "ogranych" modeli tego, czego starsze roczniki mialy serdecznie dość. To samo dotyczy rynku mody. W każdym sezonie wywierana jest presja, aby zmieniać niemalże całą szafę (garderobę). Oczywiście, nie robimy tego, ale kupujemy zestaw nie pasujący do rzeczy już posiadanych. Kazdy sezon może być dla nas udany jeżeli okreslimy swoje upodobania stałe, a z modnych fatalaszkow wybierzemy świadomie tylko to, co podkreśli nasze tzw. "mocne strony".

 

TWÓJ STYL - czy naprawdę Twój?

            Wielokrotnie doznawałam niebywałego zdziwienia, kiedy to widząc kogoś dobrze wyglądającego nie potrafiłam określić, co w nim jest takiego niesamowitego, że pomimo braku oczywistych oznak klasycznego piękna, tenże robi piorunujące wrażenie.                                                

            W wyniku żmudnych poszukiwań i wielu nietrafionych decyzji , mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, iż taki wygląd uzyskuje się nie tylko poprzez poszukiwanie najnowszych trendów, wieloletnie tworzenie bazy-trzonu garderoby, ale także przez niedopuszczanie pokus wyciągania z szafy czegoś nieświeżego.                                                      

Reklama

            Pierwsze kroki stawiane nieporadnie w kreowaniu własnej osoby nie muszą być pasmem porażek, pod warunkiem, że umiemy podporządkować własne ograniczenia (typ kolorystyczny, typ figury, rodzaj wykonywanego zajęcia, okazja, z jakiej wypada się zrobić na bóstwo itd...), przemożnej potrzebie harmonijnego wyglądu i piękna jedynego w swoim rodzaju, a następnie wybiórczo i konsekwentnie dobierać z modnych fatałaszków jedynie to, co do czegoś kompozycyjnie pasuje. Z drugiej jednak strony wielokrotnie trwoniłam cenny czas na zastanawianie się nad kolorem butów, które teoretycznie do niczego nie pasowały (kolor beżowy), później jednak okazywało się, że są one w takiej tonacji, która pasuje wielu moich ubrań (decydujący w podejmowaniu decyzji o zakupie jest w takim przypadku fason i dobry gatunek w atrakcyjnej cenie). Jakież bywało moje zdziwienie, że pierwotne złe wrażenie wywołane nielubianym kolorem, w całej kompozycji znikało bez śladu. Ponieważ zdarzało mi się sugerować swoimi osobistymi uprzedzeniami, przez co traciłam wiele czasu, zaczęłam kupować intuicyjnie, opierając się jedynie na pierwszym, ogólnym dobrym wrażeniu, tak jakbym coś doradzała koleżance, a nie robiła zakupy dla siebie. Taki sposób kupowania niesie też pewne niedogodności, ale biorąc pod uwagę ograniczenia dostępnego asortymentu pod względem przydatności dla indywidualnych potrzeb, pozwala to na znaczne oszczędności w budżecie czasu. Jeżeli nawet kupimy coś, co nie przyda się w bieżącym sezonie, to na pewno okaże się „wybawieniem” z opresji w dłuższym okresie czasowym. Bardzo poważnym błędem bywa również niedocenianie bazy ubraniowej (płaszcze, garsonki, typ spódnicy, rodzaj spodni, typ torebek, butów). Jeżeli uda nam się określić trafnie, w jakim fasonie wyglądamy korzystnie, to wszystko inne jesteśmy w stanie wykreować za pomocą odpowiednich dodatków. Powiedzmy taki płaszcz, istotne jest, aby był w kolorze, który lubimy, ale jednocześnie powinien on być na tyle neutralny, aby można go skomponować z innymi elementami z naszej szafy (garderoby). Najlepiej oczywiście dokonać zakupu solidnego płaszcza za nie mniej solidną cenę w kolorze, który lubimy. Niestety bardzo rzadko jesteśmy w tak komfortowej sytuacji. W chwili obecnej nie wiadomo, czy to ze względu na oszczędności materiałowe, czy też rzeczywiste zapotrzebowanie szerszej klienteli, brakuje solidnych fasonem, nie nadmiernie odbiegających od tego, co kryje się za określeniem „the top” płaszczy. Zazwyczaj są to bardzo modne (nawet nie można o nich powiedzieć okrycia wierzchnie, ze względu na zbytnie dopasowanie do figury) płaszczyki niesięgające linii kolan, żeby nie powiedzieć, że niektóre o zgrozo! nie zakrywają linii pupy i też są nazywane płaszczykami. Powiedzmy to sobie otwarcie, bez solidnego długiego płaszcza nie ma mowy o dobrze wyglądającej sylwetce w długiej sukience lub spódnicy. Pomijając kwestie obecnej mody, w której dominuje odsłonięte kolano, potrzeby większości kobiet kształtuje ograniczenie, w postaci wieku, oraz sylwetki. Kobiety bez idealnej sylwetki niejednokrotnie kupują, co jest dostępne w sklepie, niestety tam gdzie występuje problem należy przemyśleć, opracować a następnie zastosować odpowiednią strategię. W niektórych przypadkach dobrze jest naszkicować fason, o który nam chodzi i najzwyczajniej w świecie udać się do krawca. Czy będą problemy? Ależ oczywiście! Po pierwsze materiałowe, po drugie z osobą wykonującą zamówienie, po trzecie z terminem. Mogą również wystąpić inne okoliczności niewymienione w tym tekście. Czy warto zadawać sobie trud i ponosić koszty? Niestety, jak człowiek nie spróbuje, to się nie przekona, ale można za to poczytać o tym trudnym zagadnieniu. Zacznijmy, więc od problemu z naszkicowaniem tego, o co nam chodzi. Nie wszyscy jesteśmy na tyle utalentowani, aby od razu zrobić szkic marzeń, który zyskałby uznanie nauczyciela rysunku w szkole plastycznej. Nie stanowi to jakiegoś wielkiego problemu, ponieważ nie chodzi wielki artyzm tylko o unaocznienie zarysu własnego projektu, osobie wykonującej zadanie uszycia okrycia wierzchniego. Takich rysunków możemy wykonać więcej, a następnie dokonać selekcji. Zwykle szkicujemy to, co nam się z dawien dawna podobało, ale nie było w sklepach albo było, ale strasznie drogie. Super - mamy ideał! Kolejny rysunek może dotyczyć czegoś, co jest nam potrzebne ze względu na praktyczny wymiar i realne potrzeby. Takich szkiców zazwyczaj powstaje od kilku do kilkunastu, niestety nie mamy na tyle środków, aby je wszystkie zrealizować, więc lepiej odłożyć na jakiś czas szkicownik i zajrzeć do szafy. W szafie, lub garderobie zazwyczaj mamy SAJGON, czyli większą ilość rzeczy niespokrewnionych i niepasujących do siebie ani kolorystycznie ani fasonem. Co więc robić? Można nic nie robić i funkcjonować jak dotychczas; doskonale, ale co nam szkodzi zerknąć na kolorystykę ubrań, które miałybyśmy nosić pod owym płaszczem? Istnieje też prawdopodobieństwo, że wcale na najbliższy sezon jesienno - zimowy nie jesteśmy przygotowane i należałoby kupić kilka, a nawet kilkanaście ubrań? Cóż, zapraszam na mały rekonesans w sklepach, realnych, wirtualnych bądź na targowiskach (wszystko to, oczywiście, robimy pod kątem dopasowania do coraz bardziej realnego płaszcza). Trzeba, więc zwrócić uwagę na wiele aspektów takich jak: fason, kolor, odpowiednie proporcje, odpowiedni odcień, no po prostu oszaleć można.

Po obieżnym rekonesansie wracamy do swoich szkiców i robimy podział na to, co nam jest niezbędne i to, co wymarzone. Podstawowe zagadnienie to ustalenie czy to, co mamy w szafie jeszcze nam wystarczy do przetrwania nadchodzącego sezonu, czy konieczna jest natychmiastowa interwencja. Ustaliwszy taki drobiazg możemy podjąć odpowiedzialną decyzję, co do kierunku dalszych poczynań. W przypadku, gdy dojdziemy do wniosku, iż możemy jeszcze używać dotychczasowego zestawu w nadchodzącym sezonie nasze marzenia stoją otworem. W takim przypadku wybieramy ten szkic, który nam najbardziej odpowiada, a następnie ustalamy minimum programowe tego, co będziemy nosić pod naszym wymarzonym okryciem wierzchnim. Zakładam, iż wstępnie wiadomo, w jakim kolorze będzie nasze płaszczowe ferrari, zaczynamy, więc zabawę z wyborem materiału. Gdzie szukać? Osobiście polecam hurtownie i to takie, które sprowadzają włoskie materiały, a najlepiej przejechać się osobiście do Mediolanu lub poprosić kogoś znajomego o dokonanie zakupu. Gwarantuję zadowolenie z podjęcia ryzyka, że coś pójdzie nie tak. Jakikolwiek materiał nie zostałby zakupiony i tak będzie fantastyczny efekt. Włoskie tkaniny są nie do przebicia pod względem dobrego gatunku! Pozostaje kwestia rozpatrzenia drugiej opcji, a mianowicie, co zrobić, kiedy w wersji codziennej kończy się nam okres przydatności dotychczasowej kompozycji. Należałoby zastanowić się czy w ogóle jesteśmy zainteresowane ponawianiem kolejnego zestawu tego typu. W sytuacji, kiedy nie wykonujemy zawodu wymagającego określonego, dość standardowego wyglądu możemy zastąpić zestaw dotychczasowy lżejszą odmianą na okazje nie wymagające oszałamiającego wyglądu takie jak wyprowadzanie pieska na spacer czy robienie zakupów. Ważne jest, aby taki zestaw posiadać. Bez takiego zestawu, a nawet kilku wersji i odmian czegoś mniej zobowiązującego nie mamy, co sobie zawracać głowy z płaszczem marzeń. Wracamy, więc do szkicownika i próbujemy „okroić” pierwszą wersję płaszcza marzeń, w wyniku tego zabiegu nie jesteśmy zadowoleni i rzucamy zmiętą kartką w stronę kosza. Proponuję, zatem przejrzeć jeszcze raz pozostałe szkice i poradzić się jeszcze kogoś znajomego (zazwyczaj osoba doradzająca kieruje się własnym gustem, w wyniku, czego znowu nie jesteśmy zadowoleni). Strasznie dużo ceregieli, zachodu i bezproduktywnego myślenia pochłonęło nasz, jakże cenny czas. Jeżeli ktoś stwierdzi, że to wszystko nie ma sensu i zaprzestanie dotychczasowych wysiłków, nasze poszukiwanie nie pozostanie bezowocne. W wyniku podjętych działań zyskujemy, bowiem pewną wiedzę o sobie samej i w czasie zakupów łatwiej nam ocenić czy to, co oferuje nam handel zadowala nasze oczekiwania. Prawdopodobnie zaczniemy szukać innych ofert i bardzo możliwe, że znajdziemy coś pasującego do naszych oczekiwań, ale w cenie niebotycznie nieosiągalnej. Wtedy pozostaje powrót do poszukiwania odpowiedniego materiału na płaszcz marzeń, bądź też powzięcie odpowiednich działań w celu zapewnienia sobie wyższych dochodów.

 W każdym bądź razie, podjęcie jakichkolwiek działań w celu określenia własnego stylu, jest premiowane i opłacalne (ot, chociażby przez sam fakt, iż nie kupimy kolejnej rzeczy, która do niczego nam nie pasuje i nie bardzo nam się podoba, ale za to jest dostępna w handlu w tym czasie, kiedy jakieś licho nas „zmusza” do zmiany naszego dotychczasowego wyglądu, „chociaż w minimalnym stopniu”), no po prostu czysty zysk.

            Istotne jest, z punktu widzenia naszego dobrego samopoczucia i zdrowia psychicznego określenie pewnego stałego schematu kupowanych rzeczy, ponieważ kiedy określimy swój standard tego, co pasuje do naszej osoby (małe torebki - filigranowe osóbki, duże torby - wysokie dziewczyny itd...), to później nie tracimy nerwów i pieniędzy tylko kupujemy cały czas to samo, tylko w odświeżonej, modnej formie.

            Całe zamieszanie z wydobyciem własnego rysu polega na usystematyzowaniu wiedzy na temat własnego wyglądu. Nie ma też specjalnego powodu, aby zamykać się w kolorystyce określonej przez wizażystów, ponieważ nie zawsze lubimy swoje naturalne barwy. Powiedzmy, że dobrze wyglądamy w pastelach i nawet lubimy siebie w tej tonacji, ale czasem mamy ochotę na wyraziste kolory. Nie jest to sprawa przegrana, ponieważ możemy „poszaleć latem”, kiedy to opaleni znacznie korzystniej wyglądamy w intensywnych barwach, do których zaliczamy również biel. Istotne też jest, z naszego punktu widzenia, aby kolory, które „kochamy ponad wszystko”, a z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu nie wyglądamy w nich korzystnie, stosować w pewnym oddaleniu od twarzy.

            Co więc powinnyśmy wiedzieć o barwach, aby nie robić kardynalnych błędów? Każdy kolor ma różne odcienie, a poza tym może być intensywny lub przyćmiony. Dobrze jest, więc poświęcić nieco czasu na odróżnianie poszczególnych niuansów konkretnych kolorów (na przykładzie tych, które lubimy).    

W tym celu zrobione wcześniej szkice pokrywamy farbkami, aż osiągniemy pożądany efekt. Można też uczyć się za pomocą barwnych plam, bądź za pomocą kompozycji skrawków materiałów, a najlepiej dokładnie oglądać rożne ubrania i próbować dociec, dlaczego w danej kompozycji nie wyglądają korzystnie. Zazwyczaj problem tkwi w połączeniu barwy chłodnej z ciepłym odcieniem tego samego koloru, lub też bezpośrednie sąsiedztwo kolorów niepasujących do siebie. Istnieje, wprawdzie możliwość doboru kolorów do siebie niepasujących, ale pod pewnymi warunkami i absolutnie nie w bezpośrednim sąsiedztwie! Najlepiej tak skomponować ubiór (metodą prób i błędów), aż osiągnie się pożądany efekt. Jest jedna zasada; jeżeli coś nam nie pasuje w nowej kompozycji, a nie wiemy, co i nie możemy tego skorygować na poczekaniu, nie wychodźmy w tym z domu. Lepiej odłożyć w czasie premierę nowej kompozycji, niż cały dzień cierpieć katusze i narażać się na kąśliwe komentarze. Prawdopodobnie trzeba będzie dokupić jeszcze jeden element ubioru, aby zastąpić ten niepasujący (wszystkie rzeczy w szafie przecież zostały już wcześniej wypróbowane i żadna z nich nie spełniła kryteriów harmonijnego doboru).

            Drogie Panie, zakładając zainteresowanie korzystnym wizerunkiem osobistym i poważne studia własnej sylwetki oraz wizytę u wizażystki w celu określenia indywidualnej kolorystyki, wypracowanie własnego, niepowtarzalnego stylu nie powinno sprawiać kłopotu. A potem to już z górki, czyli można budować własną markę. Wcale nie żartuję, nie mydlę oczu ani się nie naśmiewam. Byle nie zejść z raz obranej ścieżki i trzymać fason bez względu na niedogodności związane ze zmieniającymi się zawirowaniami modowymi. Pod warunkiem, że solidnie odrobimy zadanie własne w zakresie budowy własnego, niepowtarzalnego stylu, potwierdzone kilkoma niezależnymi opiniami oraz wyważonymi, wyrażonymi w formie ustnej lub pisemnej, wyrazami uznania. Życzę powodzenia!

 

                                                                                                                                       BRIEL

 

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy