Reklama

Z kim, jeśli nie z matką?

Wiek dorastania z pewnością nie wiąże się z życiem w zgodzie z własną matką. Im więcej jednak mamy lat i im dalej brniemy w nieznane, w mgnieniu oka orientujemy się, że to właśnie z nią chcemy dzielić swoje troski, cieszyć się i odpoczywać. Zdajemy sobie sprawę, że zna i rozumie nas najlepiej. Bezgranicznie jej ufamy.

Wiek dorastania z pewnością nie wiąże się z życiem w zgodzie z własną matką. Im więcej jednak mamy lat i im dalej brniemy w nieznane, w mgnieniu oka orientujemy się, że to właśnie z nią chcemy dzielić swoje troski, cieszyć się i odpoczywać. Zdajemy sobie sprawę, że zna i rozumie nas najlepiej. Bezgranicznie jej ufamy.

Tak niezmordowane próby wyrwania się spod matczynych skrzydeł i plany o wyjechaniu w siną dal na własną rękę przechodzą z biegiem czasu w zapomnienie. W końcu to z nią pragniemy przemierzać bezkresne piaski pustyni, wspinać się po najgroźniejszych skałach i pływać w lazurowych wodach oceanu. Oddałybyśmy wszystko żeby tylko cofnąć czas i nadrobić stracone na kłótniach i frasunkach chwile. Skoro jednak to niewykonalne, korzystamy rozumnie pełnymi garściami z tego, co jeszcze nam pozostało.

Wiele z nas ma za sobą ciężkie i pełne przebojów okresy ze swoimi matkami. Potrafiłyśmy drzeć koty o bzdury i bzdurki, a wciąż prz tym nie zdawać sobie sprawy jak bardzo nas to kształtuje. Zaklinałyśmy się przed uwagami starszych i rozsądniejszych od nas o tym, że prędzej czy później wykrzyczane w jej stronę słowa będziemy chciały cofnąć i wymazać z pamięci. Zazwyczaj jedyne czego pragnęłyśmy to wyrwać się z domu i zaczerpnąć życia wśród swoich rówieśników. Łaknęłyśmy samodzielnych wycieczek pod namiot, nocowanek i randek z największymi przystojniakami w okolicy. Tym bardziej nasze starania o to wszystko przechodziły w niemalże desperację, kiedy zbliżało się lato.

Reklama

Udzielała się nieznośna gorączka, a kolejne nieprzespane noce przynosiły coraz to bardziej szalone plany ucieczki z domu. Tymczasem, niczym uciążliwe widmo wisiały nad nami rodzinne wakacje. Wycieczka na Mazury, biwakowanie nad morzem, czy ochoczo planowany przez mamę wyjazd do rodziny przyprawiały nas o ciarki. Nie tak wyobrażałyśmy sobie idealne wakacje, z których późniejsze wspomnienia w sekundę przelałybyśmy na papier szkolnego opowiadania. Większość z nas nie miała pojęcia, że w ciągu najbliższych paru lat upragniona wolność przeje nam się. Zatęsknimy za spacerami we dwójkę, rozmowami i wszystkimi chwilami, w których udawało się być obok siebie przez cały czas. Być po prostu.

Rozłąka z matką może wiele nauczyć. Przede wszystkim pozwoli w mgnieniu oka zdać sobie sprawę, że to ona jest naszą najbliższą przyjaciółką. Taką, która nigdy nie oszuka, a jeśli nawet to dla naszego dobra. Taką, która spokojnie i życzliwie wysłucha, a jeżeli uzna to za konieczne skarci. Mniej lub bardziej sprawiedliwie oczywiście, lecz mając pewien bagaż doświadczeń, przymnkniemy na to oko. Zobaczymy w matce przyjaciółkę, z którą porozumiemy się bez słów i będziemy śmiały się do rozpuku przywoławszy najbardziej absurdalne chwile naszego dzieciństwa. Odkryjemy, że da się z nią robić wszystko to, czego kiedyś nam tak surowo zabraniała. Niepewnie zapalimy z nią pierwszego papierosa i wypijemy pierwszy kieliszek czerwonego wina do kolacji. Nieświadomie otworzymy się przed nią tak, jak zawsze tego pragnęła. Długo skrywane tajemnice wydadzą się śmiesznością i stopniowo zaczniemy dowiadywać się o tym, co myśli, co ma zamiar zrobić, czego żałuje. Znajdziemy się w posiadaniu jedynego w swoim rodzaju skarbu, a olśnienie, które nieustannie wypominać nam będzie nasze niedojrzałe zachowania z przeszłości towarzyszyć będzie prawdopodobnie do końca życia.

Na wszystko jednak przychodzi w życiu czas. Może to właśnie tylko i wyłącznie młodzieńcze wybryki są nam w stanie później uświadomić, jak wiele mamy i ile szczęścia się nam przytrafiło. Z drugiej strony, co jeśli to wszystko da się ominąć i pielęgnowanie pięknej relacji z matką jest naprawdę możliwe przez cały czas? Każda z kobiet posiada swoje unikalne doświadczenia i jest w stanie opowiedzieć się stanowczo po jednej ze stron. Wydaje mi się, że rzadko można usłyszeć na te pytania zastanawiające „nie wiem”.

Im więcej bowiem zbieramy w życiu doświadczeń, tym łatwiej jest nam wartościować relacje z ludźmi. Zdarzy się nie raz, że pojedyncze osoby będziemy potrafiły odsunąć jednym ruchem palca, niczym pionek w nieznaczącej wiele rozgrywce szachowej. Taką osobą nigdy nie będzie matka, o ile w przeszłości nie popełniła niewybaczalnego błędu i nie skrzywdziła nas w przeraźliwy sposób. Wtenczas pozostanie po niej tylko wspomnienie. I gdybania o tym, co mogłoby się nie wydarzyć. Zawsze przyjdzie jednak chwila na to żeby zatęsknić. Jeśli nie za realną osobą to za portretem matki, która nigdy nie istniała. Tego jednak uczy czas. Tak okrutnie nieustępliwy w momencie, gdy piękniej i bezpieczniej już być nie może.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy