Reklama

Co jest najlepszym prezentem dla dzieci?

Pochodzi ze Śląska. Wychowanie w szacunku i miłości do tradycji pomaga jej teraz w kontaktach z dziećmi.

Jest dumna, że urodziła się w Bytomiu. Nie kryje też, że Śląsk ukształtował jej mocny charakter i osobowość. Rodzice Anny Popek (43) - jak na mieszkańców tego regionu przystało - wyznawali wartości bardzo tradycyjne. W małej Ani (i w jej siostrze, Magdzie) ukształtowali poczucie, że dom jest ważny, może nawet najważniejszy na świecie. - Ciepły, bezpieczny dom, jaki stworzyli, dał mi pozytywne nastawienie do świata - przyznaje dziennikarka.

Więc dzisiaj sama uczy swoje dwie córki, żeby ceniły przyjaźń, rodzinne więzi, a nie pieniądze i drogie prezenty. Oliwia (15) i Małgosia (12) są radością i wielką dumą dziennikarki. Obie dobrze się uczą, znają języki, znalazły też życiowe pasje. A pani Anna bardzo dba, żeby rozwijały to, co kochają.

Reklama

Oliwia jest miłośniczką koni, często więc jeżdżą razem do stadniny, gdzie dziewczynka pobiera lekcje jazdy konnej (a jeździ świetnie). Małgosia ma natomiast talenty artystyczne. Pięknie recytuje i uwielbia tańczyć. Zapisała się do Stołecznego Centrum Edukacji w Warszawie i zadebiutowała już na scenie w musicalu "Romeo i Julia", który został wystawiony w Sali Kongresowej.

Znajomi dziennikarki twierdzą, że to Małgosia przejmie pałeczkę po mamie i zrobi karierę w telewizji. - Za kilka lat zobaczymy ją w roli gwiazdy "You Can Dance" w TVN - mówi osoba z otoczenia gwiazdy.

Jak wiele matek, pani Anna chciałaby, żeby szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo córek trwało jak najdłużej. Ale czasu nie da się zatrzymać... Jej dziewczynki dorastają. Stały się nastolatkami i wchodzą w trudny okres "burzy hormonów".

- Na razie jeszcze tak bardzo się nie buntują. Ale oczywiście potrafią być nieznośne. Kłócą się, bo chcą mieć po równo i ubrań, i ciastek, i uwagi rodziców. Zdarzały się też sytuacje, gdy musiałam interweniować w szkole. Ale ogólnie - można się z nimi dogadać. I cieszy mnie, że są wobec siebie lojalne. Jeśli gniewam się na jedną, druga staje murem za siostrą. Mam nadzieję, że jako dorosłe kobiety będą przyjaciółkami - mówi dziennikarka.

W jej śląskim domu dobro rodziny było sprawą nadrzędną. A także to, by dzieci czytały, były ciekawe świata. Teraz sama stara się być mamą wymagającą. Kiedy trzeba - wychowywać przez zabawę, kiedy trzeba - egzekwować obowiązki. Tak, jak ją uczono w domu. - Dużo rozmawiamy z córkami, ale pewne rzeczy i zasady dyskusji nie podlegają. Być może dlatego córki w okres burzy hormonów wchodzą łagodnie - zdradza pani Anna.

Czy sama jest ideałem? Przyznaje, że jej życie rodzinne bywa czasem improwizacją. Żyje w biegu. Często wraca późną nocą, kiedy dziewczynki śpią. A rano szybko biegnie do studia, by poprowadzić "Pytanie na śniadanie". Za to potem bierze dni wolne. Ten czas poświęca domowi. Bo bardzo chce, by jej córki mogły powiedzieć, że dostały kiedyś, jak ona, najlepszy prezent - dobre wspomnienia z dzieciństwa.

Marta Jasiak

Świat i Ludzie 19/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy