Reklama

Dlaczego wyśle swoje dzieci do prywatnej szkoły?

Ma złe wspomnienia z dzieciństwa.

Aktorka Maja Ostaszewska (40) postanowiła, że jej dzieci: Franciszek (6) i Janina (4), pójdą do prywatnej szkoły. Wszystko przez złe wspomnienia ich mamy z własnego dzieciństwa: - Nie chcę, żeby słuchały komentarzy, wystarczy, że ja się nasłuchałam. W podstawówce mówili na mnie Żydówka albo Cyganka - wyznała niedawno w wywiadzie aktorka.

Cierpiała przez inną religię rodziców

Przezwiska to nie był jedyny problem Mai Ostaszewskiej w szkole: - Moi rodzice są buddystami, więc niektóre koleżanki katoliczki straszyły mnie piekłem - dodała aktorka. - Ale miało to też swoje dobre strony. Nauczyłam się, że mogę być inna. Kiedy one szły do pierwszej komunii, mama uszyła mi przepiękną suknię królowej elfów.

Reklama

Żeby uchronić dzieci przed podobnymi sytuacjami, Maja i jej partner, operator filmowy i scenarzysta Michał Englert, postanowili posłać je do szkoły prywatnej. - Ja dla swoich dzieci wybrałam po prostu dobrą szkołę dwujęzyczną, która im pokaże, że świat jest wielokulturowy, wielowyznaniowy i wielorasowy - twierdzi aktorka. - Jest to szkoła świecka, niezdominowana przez katechetę.

MH


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Maja Ostaszewska | buddyzm | dzieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy