Reklama

Gustaw tak rzadko mi się śni

Chociaż zawsze jest uśmiechnięta, nie jest szczęśliwa. Jej serce nadal bardzo cierpi. Nie może pogodzić się ze śmiercią męża. Dlatego o nim opowiada i wspomina go.

Nie potrafi cieszyć się życiem w pojedynkę. Uważa, że starohinduska opowieść mówiąca o dwóch połówkach jabłka dotyczy właśnie jej i ukochanego męża Gustawa. To z nim przeżyła najcudowniejsze lata swojego życia. Ma jednak do niego mały żal, o którym opowiada tylko nam.

Nadal ma pani poczucie, że mąż jest blisko?

Magdalena Zawadzka: - Zdecydowanie i właśnie to daje mi siłę w tej słabości jaką jest utrata tak bliskiej osoby. Napędza mnie przeszłość, chwile spędzone z moim mężem. Właśnie z tego mogę czerpać i dzięki temu normalnie żyć. To mój wielki kapitał, to dodaje mi skrzydeł.

Reklama

Śni się pani?

- No właśnie o to mam do niego żal. Do tej pory były dwa, może trzy piękne sny, to zdecydowanie za rzadko. Chciałabym, aby przychodził do mnie znacznie częściej. Marzy mi się, aby przynajmniej we śnie mieć poczucie, że ciągle wszystko trwa. Ja wiem, że to oszukiwanie samej siebie, ale jeszcze nie potrafię z tego zrezygnować.

Ale pogodzenie się z pewnymi faktami jest niezwykle trudne.

- No właśnie i to jest największy problem. Ja cały czas jestem na etapie, kiedy już rozumiem, że to się stało i powinnam to zaakceptować, ale jeszcze nie potrafię. Jest mi bardzo ciężko.

Czym najbardziej zaskoczyło panią życie w tym trudnym momencie?

- Pustką która pojawiła się w domu, ale co gorsza, nagle okazało się, że ja ten dom właśnie straciłam. Bo przecież dom to nie tylko ściany, ale także smutki i radości wspólnie przeżyte. Nagle ten dom przestaje istnieć, a ja stałam się całkowicie wolna. Przyznam, że wcale o takiej wolności nie marzyłam, ale nie mam wyjścia i muszę się do niej przyzwyczajać.

Nie myślała pani o opuszczeniu tego miejsca? Może właśnie taka zmiana pomogłaby pani odnaleźć się w tym nowym życiu?

- Nie wyobrażam sobie tego. Owszem namawiano mnie na przeprowadzkę, albo przynajmniej przemeblowanie, ale nie uległam. Po śmierci męża byłam w złym stanie psychicznym, który niestety nadal trwa, ale nie wyobrażałam sobie, że mogę cokolwiek zmienić w naszym mieszkaniu. Wydaje mi się nawet, że w tym mieszkaniu cały czas jest mój mąż i niech tak już zostanie.

Jednak w pani życiu zajdą pewne zmiany, wkrótce zostanie pani teściową.

- Tak i dobrze wiem, czego teściowej nie wolno. Z pewnością nie będę się wtrącała i narzucała. Nie będzie też cudownych rad mamuśki, bo to prawdziwe nieszczęście.

A zaprasza pani na niedzielne obiadki?

- Często z czymś takim wychodzę, ale syn, przyszła synowa i ja mamy pracę nieuregulowaną. Nasze życie nie toczy się od godziny do godziny. Bardzo często w niedzielę pracujemy, ale staram się dbać o to, aby nie zapominać o tego rodzaju spotkaniach.

IP

Świat i Ludzie 35/2010

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Zawadzka | Gustaw Holoubek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy