Reklama

Hanna Banaszak: Żyję i mam się nieźle

Nigdy nie tęskniła za popularnością. To stało się wbrew jej potrzebom.

Telewizja nie rozpieszczała widzów ostatnimi laty występami Hanny Banaszak. Dlatego wielkie poruszenie wywołało jej pojawienie się na ostatnim festiwalu polskiej piosenki w Opolu. Zaśpiewała jedną z najpiękniejszych piosenek "Sambę przed rozstaniem". Jak zawsze, towarzyszył jej Janusz Strobel, akompaniując na gitarze.

Karierę budowała na własnych warunkach

Zawsze wywoływała emocje. Piękna, tajemnicza, skryta, niechętnie udzielająca wywiadów i wpuszczająca dziennikarzy do swojego życia. Karierę budowała na własnych warunkach. W myśl zasady: mniej, znaczy więcej. Nic się nie zmieniło. Nadal nie opowiada o sobie, o rodzinie - wiadomo, że ma córkę Agatę, z której jest bardzo dumna. Woli, żeby o niej, jako o człowieku i piosenkarce mówiły jej piosenki i koncerty. - To, że artysty nie ma w mediach, nie musi znaczyć, że się skończył - wyznaje.

Reklama

Po raz pierwszy pojawiła się na scenie w 1973 roku. Zaśpiewała w duecie z Piotrem Żurowskim. Trzy lata później wystąpiła na koncercie "Młodych talentów" na festiwalu w Opolu. Przez jakiś czas śpiewała w Centrum Variétes w Katowicach. To tam zaistniała jako wokalistka jazzowa. Potem współpracowała z zespołem Sami Swoi. W 1979 roku ponownie stanęła na scenie amfiteatru opolskiego i wykonała przebój Ludmiły Jakubczak "Szeptem" (słowa - Jacek Korczakowski, muzyka - Jerzy Abratowski). W tym samym roku wystąpiła w Sopocie i zdobyła III nagrodę za piosenkę "Z biegiem lat".

Miała szczęście. Od początku pracowała z najlepszymi kompozytorami: Jerzym Wasowskim, Andrzejem Trzaskowskim, Jerzym "Dudusiem" Matuszkiewiczem... Teksty pisali dla niej poeci słowa: Jeremi Przybora, Wojciech Młynarski, Jonasz Kofta, Magda Czapińska... Dziś współpracuje z czołówką twórców: Jerzym Satanowskim, Janem Kantym Pawluśkiewiczem, Januszem Stroblem, Zbigniewem Preisnerem...

Nie przeszkadza jej wspaniała polszczyzna

Jej piosenki nie są o niczym. Śpiewa jedną z najpiękniejszych piosenek o miłości "Sambę przed rozstaniem" do przejmujących słów Jonasza Kofty z muzyką Badena Powella. Inne: "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia", "Ja dla pana czasu nie mam", "W moim magicznym domu", "Jesienny pan" - stały się klasykami. Użyczyła głosu postaci Hanki Ordonówny w filmie "Miłość ci wszystko wybaczy", zaśpiewała arię ze "Stabat Mater" w "Siekierezadzie" Witolda Leszczyńskiego.

Aleksander Bardini tak o niej mówił: "Chcę zostać przy mojej głębokiej wdzięczności za to, co robi. Za wspaniałą polszczyznę, która tak bardzo przeszkadza niektórym ludziom w tym, by być współczesnym człowiekiem. Jej nie przeszkadza! Jestem jej wdzięczny za mój zachwyt nad tym, co bym nazwał gospodarką wdziękiem, a także za niebywały smak i takt w stosowaniu ozdobników muzycznych, które sama wymyśla i które stają się nie ozdobnikami samymi w sobie, tylko trwałą częścią muzycznej propozycji...".

Śpiewa poezję Kochanowskiego, Brodskiego, Szymborskiej. Zmierzyła się wokalnie z muzyką Mozarta, Vivaldiego, Mangione, Metheny’ego, Davisa, Gershwina, Ellingtona... Fotografuje. Pisze wiersze (tomik "Zamienie Samolubie na Szczodruchy"). Interesuje się psychologią. Ma czas na teatr, film, dobrą książkę, spacer do lasu i jazdę na rowerze.

Uwodzi ludzi tym, że ich nie uwodzi

Nagrywa płyty. Koncertuje. Fani z własnej woli kupują bilety. Czym uwodzi ludzi? No właśnie tym, że ich nie uwodzi. Na początku lipca wystąpi na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Nie przeraża jej upływ czasu. - To dla mnie rozwój. Jako artystki i człowieka - mówi.

EP


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: piosenkarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy