Reklama

Koniec długiego milczenia

Do tej chwili, ilekroć wypowiadała się publicznie, czyniła to w imieniu męża. Teraz odważyła się napisać książkę, w której wreszcie mówi o sobie. Mówi trudną prawdę!

Tego chyba nikt się nie spodziewał, że zdecyduje się opowiedzieć o swoim życiu i to z taką szczerością. Zaskoczenie jest więc ogromne.

23 listopada ukazuje się książka "Marzenia i tajemnice – autobiografia Danuty Wałęsowej" (62), która do tego momentu była zawsze w cieniu swojego męża, Lecha Wałęsy (68) – legendarnego przywódcy Solidarności i Prezydenta RP. I, co najciekawsze, raczej nie konsultowała z nim tego, o czym postanowiła po latach milczenia opowiedzieć.

– Pytałam, czy będzie czytał, powiedział, że nie. Ale myślę, że przejrzy – wyznała w wywiadzie dla Twojego Stylu. Ta książka nie jest opowieścią o polityce. To wyznania dzielnej kobiety, która urodziła i wychowała ośmioro dzieci, ma dziesięcioro wnucząt i przez lata była naocznym świadkiem kulisów najnowszej historii Polski.

Reklama

– Całe życie zawsze byłam sama. To trudne do wypowiedzenia. Myślę, że Pan Bóg daje ludziom zadania i podsuwa im w nich pomoc, ale nie każdy potrafi to zadanie dźwignąć – mówi dziś. Jej się udało, ale jednocześnie jest świadoma, jak wiele straciła, kiedy jej męża pochłonęła polityka.

- Byliśmy rodziną jak zaciśnięta pięść - tak blisko ze sobą. W 1980 roku (wtedy powstała Solidarność) pięść się otworzyła i wszystko się wysypało - wyznaje. Ze stron autobiografii wyłania się obraz kobiety, która zachowała dystans do życia. Życia, które w pewnym momencie zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Z komunikacji miejskiej przesiadła się do mercedesa, z wynajmowanych mieszkań do willi na Polanki w Gdańsku. Nigdy jednak nie zapomniała o swoich korzeniach. O biedzie, swojej rodzinnej wsi pod Węgrowem, ośmiorgu rodzeństwa i o rodzicach, którzy wtedy ledwo wiązali koniec z końcem.

Pierwsze lata małżeństwa z Lechem Wałęsą wspomina z rozrzewnieniem, chociaż pieniędzy wystarczało na niewiele. Później wielokrotnie między nią a mężem dochodziło do ostrej wymiany zdań. Nie chciała, żeby zajmował się polityką, bo wiedziała, że cała rodzina płaci za to wysoką cenę. Gdy oboje byli już osobami publicznymi, musiała jeszcze bardziej się uodpornić.

- Zaczęłam ustawiać się do życia w jakiś inny sposób. I jestem wdzięczna Bogu, że tak się stało, bo gdybym miała liczyć wyłącznie na męża, nie wiem do czego by doszło - mówi. Bo tak naprawdę zawsze wszystko było na jej głowie. A los przygotował dla Danuty Wałęsowej wiele niespodzianek i wyzwań, z którymi musiała się zmierzyć.

Długo myślała, że jest słabą kobietą, która sobie nie radzi, że w ich małżeństwie to mąż jest akumulatorem, siłą napędową. I chociaż w swojej autobiografii nie mówi o tym wprost, prawdopodobnie było odwrotnie. Lech Wałęsa, mając taką żonę, mógł całkowicie poświęcić się polityce i bywać gościem we własnym domu. Był pewny, że będzie w porządku. - Przez całe życie uważał, że wszystko potrafię, wszystko mogę, że nie ma takiej rzeczy, której nie udźwignę - twierdzi Danuta Wałęsowa.

Na pochwały z jego strony nie mogła jednak liczyć. Przywykła do tego bardzo wcześnie. Kiedy reprezentowała męża i całą Polskę w Oslo w 1983 roku, odbierając przyznaną mu Pokojową Nagrodę Nobla, wszyscy wokół byli pełni uznania dla klasy, z jaką to zrobiła. Tylko Lech Wałęsa ocenił własną żonę zaledwie na trójkę z plusem.

- To wychodzi natura mojego męża. Myślę, że się cieszył, ale był trochę zazdrosny. Nie spodziewał się, był zaskoczony. Bo żył sobie z taką kobietą 14 lat, a tutaj świat widzi jej niedostrzegane zalety. Do dziś dziękuję mu, że mnie tam wysłał. Dzięki temu poczułam się dowartościowana - wyznaje po latach w rozmowie z Łukaszem Modelskim. Z każdym rokiem nabierała pewności siebie. Już w roli Pierwszej Damy zawsze prezentowała się znakomicie podczas spotkań z najpotężniejszymi politykami świata, towarzysząc mężowi.

- Nie paraliżowało mnie to, nie traciłam głowy, nie myślałam, jak się zachowam, jak się ubiorę - uważa pani Danuta Wałęsowa. Jej autobiografia jest wyjątkowo refleksyjna, niemal na każdej stronie można natrafić na głębokie przemyślenia i szczegóły z życia prywatnego, które dotąd dla prawie wszystkich były tajemnicą. To obraz kobiety w pełni świadomej tego, co tak naprawdę wydarzyło się w jej zwyczajnym, a przecież tak niezwykłym życiu, w którym już od 42 lat jest żoną mężczyzny, który był jej pierwszą i jedyną miłością.

Gdy pani Danuta Wałęsowa mówi o swoich marzeniach, bierze głęboki oddech. Nie wszystko potoczyło się tak, jak chciała. Już nie pamięta, kiedy cała rodzina spotkała się w komplecie. Tragedią były rozwody dzieci, ale najgorsze wydarzyło się we wrześniu tego roku, kiedy jej duma i nadzieja, najmłodszy syn Jarosław (35) uległ strasznemu wypadkowi i otarł się o śmierć.

Dzisiaj była Pierwsza Dama zdaje sobie sprawę, że otwiera się nowy etap w jej życiu. Poważne problemy zdrowotne Lecha Wałęsy powodują, że wciąż przybywa jej obowiązków. - Czy poradzę sobie? - pyta pani Danuta i po chwili odpowiada: - Nie mam wyjścia.

RA

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Danuta Wałęsa | Lech Wałęsa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy