Reklama

Koniec stania w miejscu - ryzykuję!

Przeszła tak wiele, że postanowiła nie bać się już niczego. Teraz rozprawi się ze swoim największym kompleksem. Nie będzie już grać drugich skrzypiec.

Nowotwór, rozwód po 14 latach małżeństwa, śmierć ojca. Nieszczęścia wydawały się nie mieć końca. Ale Małgorzata Pieńkowska (46) przetrwała.

Tam gdzie inni upatrywaliby swój koniec, ona zobaczyła początek. Nowego życia. – Inni mogą, dlaczego ja miałabym nie spróbować? – pomyślała i założyła firmę producencką Manpi. Teraz pracuje nad spektaklem „Więzi rodzinne”. Czy się boi? – Czasem mnie to przerasta – przyznaje. Ale nie rezygnuje. Bo walka z rakiem nauczyła ją tego, że nie można się poddawać.

Wystarczy powiedzieć, że to ona gra Marię Zduńską w „M jak miłość”, by każdy wiedział, o kogo chodzi. Ale to deski teatru czynią Małgorzatę Pieńkowską szczęśliwą. Przez długi czas uczęszczała nawet na kursy aktorstwa, by pozbyć się łatki gwiazdy serialowej. Ale starania poszły na marne.

Reklama

– Mam przerwę w graniu, ale wywołaną nie przez chorobę, tylko przepoczwarzaniem się w dojrzałą kobietę. Ostatnio nie gram nic. Dlaczego tak się dzieje, proszę zapytać dyrektora! – zirytowanym tonem odpowiadała na pytana, dlaczego nie widać jej na scenie. Przed laty odeszła z Teatru Polskiego i dołączyła do zespołu Ateneum, zapowiadało się obiecująco, ale rozczarowała się.

Grała w cieniu innych, m.in. Dominiki Ostałowskiej. Pod koniec dyrekcji Gustawa Holoubka, gdy zamiast schorowanego dyrektora role rozdawała Magdalena Zawadzka, nie grała nic. W zeszłym roku nowa dyrektorka teatru Izabela Cywińska, zwolniła ją. To było wielkie upokorzenie. Dlatego wzięła sprawy w swoje ręce i postanowiła produkować spektakle. Podjąć tę decyzję pomagała jej córka Inka (22).

– Była ze mną w najtrudniejszych momentach mojego życia, więc liczę się z jej zdaniem – wyjaśnia gwiazda. Damskie rozmowy skończyły się na stwierdzeniu, że wreszcie czas zaryzykować! W tworzeniu wszystkiego od nowa pomaga jej nie tylko córka, ale też przyjaciele i bliski jej sercu mężczyzna – Andrzej, prezes dużego przedsiębiorstwa. A jego wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu biznesu, z pewnością uchroni aktorkę przed popełnieniem błędu.

– Jeszcze 20 lat temu byłam przekonana, że kobiety mające 46 lat chodzą o kulach, są bezzębne, że już nie wspomnę o seksie – żartuje gwiazda. Dodaje jednak, że przekonała się, że jest zupełnie inaczej – także w kwestii seksu. Dziś chce uczyć się języków, oglądać świat. Wie, że najlepsze jeszcze przed nią.

Emilia Snarska

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: sukces
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy