Reklama

Lubi być babcią

Bez jej seriali polska telewizja nie byłaby dziś taka sama...

Na koncie ma kilkadziesiąt scenariuszy filmowych. Ilona Łepkowska (56) stworzyła największe i najpopularniejsze polskie seriale - "Klan", "Na dobre i na złe", "M jak Miłość", "Barwy szczęścia" - dzięki którym w show-biznesie okrzyknięto ją "królową seriali".

Z wykształcenia jest magistrem zarządzania po Uniwersytecie Warszawskim. Gdyby miała nie być scenarzystką, najpewniej prowadziłaby restaurację. Najchętniej zamieszkałaby w Japonii, a urlop spędziłaby w Afryce. Ma jedno dziecko - dorosłą dziś córkę Weronikę.

Od dwóch lat mieszka w domu na wsi z architektem i politykiem Czesławem Bieleckim i dwoma psami. Choć nie ma własnych wnuków, świetnie sprawdza się w roli babci... Na razie tylko "przybranej" dla czworga wnucząt ukochanego.

Reklama

Aktorska przeszłość

Mało kto pamięta, że scenarzystka swoją przygodę z show-biznesem zaczęła po drugiej stronie kamery. I to przez nieszczęśliwą miłość przyjaciela ze studiów. Cezary Banasiński (urzędnik państwowy, obecnie przewodniczący rady nadzorczej jednego z banków), bo o nim mowa, w wakacje 1976 roku był zakochany w dziewczynie, która mieszkała wówczas za granicą.

Ich miłość zaowocowała... ogromnym rachunkiem telefonicznym, na opłatę którego zarabiał statystując w filmach. Któregoś dnia poprosił Ilonę, by przyjechała do wytwórni filmów na Chełmską, żeby pogadać. Pojechała razem z nim na plan "Człowieka z marmuru", a Andrzej Wajda kazał ją przebrać w roboczy kombinezon i tak zagrała epizodyczną rolę komentatora w słynnej scenie bicia rekordu przez Birkuta. Do dziś przechowuje na pamiątkę umowę, którą wtedy podpisała. Potem zagrała jeszcze tylko raz, w "Barwach ochronnych".

Miłość

Pierwszy raz wyszła za mąż, nim osiągnęła 20. rok życia, bo... chciała się wyprowadzić od rodziców. Potem jeszcze dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu. Kilka lat temu po nieudanym, toksycznym związku sądziła, że już nigdy się nie zakocha. A jednak los postanowił inaczej. Ponownie zakochała się bez pamięci w mężczyźnie, którego poznała prawie pół wieku wcześniej.

Z Czesławem Bieleckim, na którego Ilona mówi Sławek, mieszkali w dzieciństwie na jednym piętrze, drzwi w drzwi. Ich rodzice się przyjaźnili. Ona miała wtedy 5 lat, on był prawie 7 lat starszy i zupełnie nią nie zainteresowany. W dorosłym życiu ich drogi przecinały się kilkakrotnie. Dziś scenarzystka mówi, że na taką miłość warto było czekać nawet tyle lat. Mówią na siebie mąż i żona, wymienili nawet obrączki, ale do ślubu im się nie spieszy.

RB

Życie na gorąco 14/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy