Reklama
Łukasz Kubot: Tenisista tańczący kankana

Łukasz Kubot

Po 36 latach powtórzył sukces Wojciecha Fibaka. Łukasz Kubot w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem wygrał finał debla na tegorocznym Australian Open.

Potrafi okazywać radość. Nikt tak żywiołowo nie cieszy się, jak Łukasz Kubot (31). Swoim zwycięskim "kankanem" zachwycił świat już po sukcesie na Wimbledonie.

Powtórzył taniec zwycięstwa, gdy wygrał finał debla ze szwedzkim tenisistą Robertem Lindstedtem na tegorocznym Australian Open. Obaj osiągnęli swój największy sukces, choć partnerem Szweda został przez przypadek. Zastąpił chorego Austriaka Jürgena Melzera, z którym dotychczas grał Szwed.

Pierwsze spotkanie Kubota z Lindstedtem nie wróżyło niczego dobrego. Po prostu nie przypadli sobie do gustu. Dziś, po historycznym sukcesie, zapowiedzieli, że będą grali razem przez rok.

Reklama

Ceną wielkiego sukcesu jest wielka samotność


Sukces pociąga za sobą wielkie pieniądze, splendor, sławę..., ale za niego również się płaci. - Ceną sukcesu jest samotność w życiu prywatnym - wyznał niedawno ze smutkiem nasz tenisista. - Narzeczonej już nie mam. Nasze drogi się rozeszły. Wszystko podporządkowuję tenisowi. Moje życie prywatne jest z nim związane - podkreślił.

Słowaczkę Evę Slaninkovą, byłą tenisistkę, a dziś sędzię, Łukasz Kubot poznał w 2005 roku. Zamieszkali razem w Pradze, gdzie nasz tenisista znalazł wspaniałe warunki do treningu.

Jeszcze miesiąc temu znawcy tenisa podkreślali, że Łukasz osiąga tak świetne wyniki, bo w jego życiu emocjonalnym i domowym panuje harmonia. Jest spokojny, a to przekłada się na sukces sportowy. Tym bardziej żal, że związek Kubota i Slaninkovej to już przeszłość.

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: tenis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy