Reklama

Namiętność czy rutyna?

Gesty mówią dużo więcej niż słowa. Zdradzają na przykład, kto rządzi w związku, a kto wciąż czuje się niepewnie. Poprosiliśmy ekspertkę od mowy ciała, by przyjrzała się znanym parom.

Mowa to zaledwie siedem procent wysyłanego przez nas komunikatu. Znacznie więcej ujawniają gesty. One demaskują, kiedy się stresujemy i kłamiemy. Odkrywają też prawdę o stanie uczuć. "Show" poprosił ekspertkę od związków, by wzięła pod lupę znane pary. I porównując archiwalne zdjęcia z aktualnymi, oceniła, jak zmieniła się ich relacja. Jej wnioski są zaskakujące!

Na pierwszy ogień poszli Lewandowscy, świętujący właśnie drugą rocznicę ślubu. "Robert, jako rasowy napastnik, na początku relacji grał pierwsze skrzypce. Może dlatego na zdjęciach sprzed kilku lat najpierw widzimy jego, a dopiero kilka kroków za nim Anię. Takie przejmowanie inicjatywy sugeruje nie tylko pierwszeństwo w przyjmowaniu pochwał, ale i odpowiedzialność za drugą osobę. To partner i bodyguard w jednym" - zauważa Paulina Biernat. Na fotografiach sprzed kilku tygodni widać już, że relacje między małżonkami ewoluowały. "Kiedy Ania została żoną Roberta, ich mowa ciała się zmieniła. Anna stała się bardziej pewna siebie, a ich związek stał się partnerski" - zauważa ekspertka.

Reklama

Namiętność natomiast nieco wygasła w związku Karoliny Ferenstein i Piotra Kraśki. Na początku znajomości dziennikarz nosił żonę na rękach. Teraz ich relacje wyglądają już nieco inaczej. "Tutaj czułości jest co prawda nieco mniej, ale postawa Piotra mówi sama za siebie: "Na rękach może nie będę cię już nosił, za to dbał o ciebie - zawsze" - zauważa psycholożka.

Z kolei Marcin Hakiel wreszcie przestał się opierać na znanej żonie. "Kiedy zaczęli się spotykać, Marcin zasłaniał się swoją wybranką, dając komunikat: to ona jest tutaj gwiazdą, ja ją tylko wspieram. Gdy sam zaczął odnosić sukcesy, zmienił podejście. Zdjęcie po latach pokazuje inną parę. Partnerów doświadczonych, po przejściach, którzy wspierają się wzajemnie. Co prawda Marcinowi nie błyszczą się już oczy tak jak wcześniej, gdy stoi obok żony. Miejmy nadzieję, że to tylko z niewyspania" - żartuje Biernat.

Relacja Moniki i Zbigniewa Zamachowskich też się ostatnio zmieniła. "Świeżo zakochani wyglądali jak nastolatkowie. Splecionymi dłońmi i bliskością ciał wręcz krzyczeli: "Halo, halo, patrzcie ale numer! Przytrafiła nam się wielka miłość". Dziś Monika trzyma męża pod ramię, co wskazuje na to, że ich uczucie dojrzało. Ich ciała wciąż są jednak bardzo blisko, więc uczucie nie straciło mocy" - słyszymy.

Na psycholożce największe wrażenie zrobili Beata Ścibakówna i Jan Englert. "Aż miło patrzeć na tę eksplozję miłości. Są przeszczęśliwi, uroczy i rozmarzeni. Od początku bardzo do siebie pasują. Prawdziwe jin - jang. Po latach nadal podążają przez życie zgodnym krokiem".

14/2015 Show

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy