Reklama

Natasza Urbańska: Dlaczego znowu słucha męża?

Zaskakująca zmiana po porażkach.

Natasza Urbańska (36) od lat próbuje odnieść sukces na polskim rynku muzycznym. Jak dotąd - chyba niezadowalający. Na swoim koncie ma kilka piosenek, które wpadały w ucho, ale przebojami nie zostały. Dwukrotnie próbowała sił w polskim finale konkursu Eurowizji, zajmując odległe miejsca, nie otrzymując tym samym szansy na reprezentowanie naszego kraju na festiwalu. Inny jej utwór "Mała", zgłoszony do konkursu premier w Opolu, został zdyskwalifikowany z powodu podejrzenia o plagiat. Po dwukrotnym zajęciu 2. miejsca w telewizyjnych show - najpierw "Jak oni śpiewają", a potem "Taniec z Gwiazdami", szybko określono ją najbardziej pechową polską gwiazdą.

Reklama

Słuchała tylko siebie

Wielką szansą dla Urbańskiej miał być udział w projekcie "Poland. Why not?", w ramach, którego nagrała singiel i teledysk w USA. Utwór miał jej otworzyć drzwi do zagranicznej kariery. Niestety, wyszło nie najlepiej... A w dodatku Natasza została oszukana i nie zarobiła ani grosza. A mogła tego uniknąć. Gdyby tylko posłuchała męża Janusza Józefowicza (54).

- Janusz od początku czuł, że będzie coś nie tak. Jest w tym biznesie od lat i ma nosa do naciągaczy. Przeczuwał, że Natasza może zostać po prostu oszukana. Ale ona nie chciała go słuchać. To właśnie wtedy najmocniej sprzeciwiła się Januszowi. Nie chciała, by wtrącał się do jej kariery - zdradza rozmówca "ŻnG".

Jak udało nam się dowiedzieć od byłych pracowników Teatru Buffo, Natasza i Janusz przez wiele lat odgrywają w pracy role mistrza i pokornej uczennicy. - Często na próbach to on poucza ją i krzyczy na nią. Ale to wszystko tylko na pokaz, by inni aktorzy nie czuli, że Natasza jest faworyzowana - opowiada nam były aktor Buffo.

Jak się okazuje, Urbańska wcale nie jest taką szarą myszką, jak mogłoby się wydawać. Dlatego w swojej solowej karierze od paru już lat to ona miała ostatnie słowo i chciała sama o sobie decydować. Józefowicz zresztą nie upierał się, by na siłę pomagać żonie.

- Nigdy nie rozumiał, dlaczego Natasza chce nagrywać przebojowe, popowe piosenki w stylu amerykańskich gwiazd. To klimaty, których nie czuł. Od lat proponował, by poszła w innym kierunku artystycznym. Proponował jej, by nagrała utwory stylizowane na dawne lata, spokojne, nostalgiczne, w tylu retro. Ona go nie słuchała. Dlatego odpuścił i dał jej wolną rękę - opowiada rozmówca "Życia na Gorąco".

Nie tak wyobrażała sobie karierę

Gdy efekt "wolnej ręki" nie przyniósł spektakularnych osiągnięć, artystka straciła pewność siebie, którą wcześniej miała. - Była zdeterminowana, by osiągnąć sukces - twierdzi osoba z otoczenia Urbańskiej. Z wiekiem jednak Natasza zaczęła inaczej patrzeć na swoją karierę. Zmieniła się, i spokorniała. Być może zdała sobie sprawę, że jej starania o sukces powodują porażki i niechęć ludzi do niej. A może zwyczajnie zmęczyła ją walka o bycie na szczycie. Zdała też sobie sprawę, że kariera nie jest najważniejsza. Ma przecież rodzinę, wspaniałą córkę i nową pasję... modę.

W zeszłym roku Natasza Urbańska w końcu zmieniła zdanie i posłuchała męża. Postanowiła nagrać utwory, o których on od lat jej mówił. O pomoc poprosiła Seweryna Krajewskiego (66). Ważną rolę w tworzeniu nowego wizerunku odegrał też menedżer, którego poznała przez męża - Wiktor Kubiak. To on podpowiedział Nataszy, by postawiła na elegancję i szyk. Niestety, Kubiak niedawno zmarł. Dlatego teraz artystce nie pozostaje nic innego, jak powierzyć swoje interesy właśnie... mężowi! Tym bardziej, że jej pierwsza solowa płyta jest już prawie gotowa, a do mediów trafił pierwszy utwór oraz teledysk odmienionej Nataszy.

Pierwsze recenzje piosenki "Muszę odejść" oraz opinie internautów i mediów są wyjątkowo pochlebne i zachęcające. Wszystko wskazuje na to, że utwór ma szansę zaistnieć w rozgłośniach radiowych i okazać się pierwszym prawdziwym hitem Nataszy. Ciekawe, czy gdy już się to stanie, przyzna swojemu mężowi, że to on miał właśnie rację?

RT

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Natasza Urbańska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama